Było już konturowanie, potem wszyscy oszaleli na punkcie strobingu - gwiazdy, modelki i wizażyści pokochali rozświetlacze oraz bronzery, którymi możemy podkreślić owal twarzy albo uzyskać modny, zwłaszcza latem, efekt "glow". Teraz przyszedł czas na kolejną technikę malowania kości policzkowych czy łuków brwiowych. Poznajcie "nontouring"! 

Na czym polega nontouring? To po prostu inne wersja rozświetlania twarzy. Nie martwcie się, nie chodzi o to, żeby nadmiernie błyszczeć tylko o naturalność i subtelny wizaż. Przykłady na nadmierne użycie wymienionych już kosmetyków z łatwością znajdziecie w internecie, a zwłaszcza na serwisach społecznościowych typu Pinterest, czy Tumblr. Nontouring polega na nałożeniu na oczyszczoną twarz produktu typu primer. Chodzi o wyrównanie kolorytu cery, zmniejszeniu widoczności niedoskonałości, czy wszelkich zaczerwienień, a także przygotowanie skóry do kolejnych kosmetyków. Dopiero potem nakładamy krem nawilżający z domieszką fluidu (np. BB lub CC), jeśli trzeba to również korektor (np. pod oczami i przy nosie). Ostatni krok to dobrze nam już znany rozświetlacz. I tak jak przy strobingu, nanosimy go tam gdzie załamuje się światło, czyli na kości policzkowe oraz łuki brwiowe, a także łuk kupidyna (miejsce między nosem a górną wargą). 

Makijażyści polecają nontouring na cieplejsze miesiące, gdy używamy lżejszych podkładów. Czy osiągnie taki sam sukces jak wspomniane już wcześniej konturowanie i strobing?

 

Look super natural #nonturing #hightlighter #freshskin #fresh #summeredition #nyc #newyork #perfectskin @lancomeofficial

Post udostępniony przez Sumahia Gorostiaga •ProMakeUp• (@sugoropromakeup) 22 Mar, 2017 o 4:52 PDT