Charlie Watts zmarł w wieku 80 lat w szpitalu w Londynie. Te wieści wstrząsnęły fanami zespołu. Artysta długo chorował, odkąd w 2004 roku został u niego wykryty rak krtani. Perkusista pokonał nowotwór, ale dalej zmagał się z problemami zdrowotnymi. 

Watts był obok Micka Jaggera i Keitha Richardsa Stonesem, który grał na każdej studyjnej płycie grupy. Jego styl grania wychował i inspirował pokolenia perkusistów na całym świecie. 

Był członkiem zespołu od 1963 roku.

Czy śmierć Wattsa oznacza koniec The Rolling Stones? Zespół jeszcze do niedawna występował w swoim składzie i planował nową płytę oraz obchody 60. rocznicy istnienia. Teraz jednak członkowie legendarnego zespołu odeszli w cień, by oddać szacunek zmarłemu koledze. Jagger i Richards opublikowali zresztą wzruszające posty w social mediach i wspominają Wattsa w tym ciężkim czasie. Pokazali zdjęcia uśmiechniętego kolegi oraz symboliczną tabliczkę "Closed" zawieszoną nad opuszczoną perkusją. Nie dodali do nich żadnego komentarza, a fani nie kryją w komentarzach wyrazu współczucia. "Przykro nam z powodu Waszej straty" piszą.