We wtorek, 19 lutego dotarła do nas smutna wiadomość, że Karl Lagerfeld zmarł w wieku 85 lat w Paryżu. Karl był jednym z najbardziej cenionych projektantów na świecie, jeszcze za życia okrzyknięto go ikoną. Chociaż słynął raczej z trudnego charakteru i egocentryzmu przyjaźnił się z wieloma gwiazdami. Nic więc dziwnego, że tuż po jego śmierci, w mediach społecznościowych modele i modelki, współpracownicy, aktorki, ambasadorki Chanel, fotografowie, stylistki zamieszczali liczne fotografie z mistrzem i dzielili się wspomnieniami związanymi z Lagerfeldem. Wszyscy oni pojawiliby się prawdopodobnie także na ceremonii pogrzebowej, prawdopodobnie - w czarnych kreacjach francuskiego domu mody. Pogrzeb Karla Lagerfelda zapewne przeszedłby także do historii. Nie dowiemy się jednak, jak wyglądałby naprawdę, bo... nigdy się nie odbędzie. Zgodnie z wolą projektanta - zostanie on skremowany, a jego prochy zostaną pochowane bez ceremonii. Rzecznik prasowej autorskiej marki Lagerfelda powiedział francuskiej agencji prasowej AFP, że "życzenia Karla zostaną uszanowane". 

Karl Lagerfeld w wywiadach wielokrotnie powtarzał, że chciałby aby jego prochy złożono razem z prochami matki i prochami jego partnera Jacquesa de Baschera, który zmarł w 1989 roku (w wieku 38 lat) z powodu AIDS. W książce "Jacques de Bascher, dandy de l'ombre" autorstwa Marie Ottavi z 2017 r. Karl ujawnił, że tylko trzyma prochy de Baschera w miejscu, o którym wie tylko on. "Są schowane w sekretnym miejscu, razem z prochami mojej matki. Pewnego dnia dodadzą tam także i moje. Nie chce pogrzebu. Pewnego dnia przybyłem na świat, pewnego odejdę. Ale powiedzmy, nie ma z tym pośpiechu" - dodał.