Lato to nie tylko urlop nad morzem, czy w górach. Od kilku lat większość z nas tak planuje wolne dni, aby zahaczyć przynajmniej o jeden festiwal muzyczny. Co sezon organizuje się ich coraz więcej, ale tylko kilka z nich przyciąga tysiące fanów dobrej muzyki oraz zabawy. Na tej liście jest oczywiście chorzowski Fest Festival. W tym roku na najważniejszych scenach w Parku Śląskim wystąpili m.in. The Chainsmokers, Stromae, Sanah, Quebonafide, Rudimental, Woodkid, Beata i Bajm, Rufus du Sol, Jungle, Caribou, Jon Hopkins, Armand van Helden, Vitalic, Jimek, Sokół, Son Lux, Young Leosia i Julia Wieniawa. A to nawet nie koniec listy artystów, którzy byli w line-upie. Co ważne, oprócz koncertów, festiwalowicze zwiedzali również liczne strefy, a najpopularniejszą z nich była przygotowana przez markę Douglas.

Usytuowana między główną sceną a Silesia Stage, strefa Douglas, była idealnym miejscem do spotkań, a także do zadbania o swój wygląd. Na miejscu czekały na nas makijażystki, które pomagały stworzyć makijaż w festiwalowym duchu. Brokat sypał się przez cały czas (także ze specjalnego prysznica, gdzie każdy mógł podejść i obsypać się złotym glitterem). Look w stylu Summer Vibes wykonywano przy pomocy produktów Douglas Collection. Na linię składają się palety cieni, maskara, primer, eyeliner, pomadki, rozświetlacze czy CC krem. Mając taki arsenał na wyciągnięcie ręki można było się pobawić ze swoim wyglądem. Mocne usta w stylu glam? Podkreślone oko? Rozświetlona skóra? Wytuszowane rzęsy w stylu lat 90? Tylko od nas zależało jaki look stworzymy danego dnia. Oczywiście gdy nie pospieszały nas inne festiwalowiczki, bo kolejka do lustra i makijażystek z każdym dniem była coraz dłuższa.

Gdy już udało nam się pomalować i stworzyć idealny wizaż na koncerty, całość można było uwiecznić. Na przykład przy pomocy kamerki 360 stopni (kolejny hit strefy), albo zapozować w basenie, który zamiast wody wypełniony był beauty blenderami. Żądni wrażeń próbowali swojego szczęścia w grze na automacie, gdzie zamiast pluszaków można było wylosować kosmetyki Douglas. Komu się udało? Wybrańcy losy na pewno pochwalili się tym na swoich instagramach. Co jeszcze czekało na nas w punkcie marki Douglas? Na piętrze pojawiły się leżaki i pufy, gdzie można było odpocząć po koncertowych rozrywkach, a tuż obok basenu można było zagrać w kultową grę Twister. Aż nam się zakręciło w głowie od tego wszystkiego. 

 To nie jedyne miejsce, gdzie było można skorzystać z nowych kosmetyków do makijażu Douglas Collection. Marka przygotowała dla festiwalowiczów jeszcze jeden "make-up" punkt, mieszczący się na campingu Fest Festival. Czynne całą dobę miejsce składało się ze standów z lustrami i podłączeniem do prądu oraz wspomnianymi produktami. O każdej porze dnia lub nocy można było od podstaw stworzyć błyszczący wizaż, czy poprawić dotychczasowy look. Z dobrych źródeł wiemy, że i to miejsce było chętnie oblegane i docenione przez mieszkańców namiotowego miasteczka. 

Od tej edycji nie wyobrażamy sobie kolejnego festiwalu (zwłaszcza Festa), bez strefy Douglas. Mamy nadzieję, że za rok marka również zadba o nasz wygląd. Glitter Power musi być na takim wydarzeniu!