Marka Miu Miu powstaje w 1993 roku jako młodsza, bardziej rześka i wyluzowana marka domu mody Prada. Nazwę bierze od dziecięcego przezwiska Miucci Prady, którą w zdrobniały sposób nazywał tak dziadek. Logo jest minimalistyczne, ale nowoczesne i nie ulega niemal żadnym zmianom do dziś - sprawdza się świetnie.

2018. Polska marka MUMU od sześciu lat produkująca dobre skórzane torebki i buty z półki cenowej do 1000 zł  chce zarejestrować znak towarowy w Urzędzie Patentowym. Wkrótce zostaje oskarżona przez koncern Prada o zbieżność logotypu, jego podobne położenie na produkcie i czerpanie zysku z wizerunku. Jakub Mucha, współwłaściciel podejmuje walkę, ale długoletni proces okazuje się być zbyt kosztowną perspektywą. Poprzestaje na ugodzie. Firma jest zmuszona zrezygnować z używania nazwy fonetycznie i w zapisie za to ma prawo używać znaku słowno-graficznego (logo z nazwą i reniferem). Co oznacza to w praktyce? Czysty absurd, bo brak możliwości używania nazwy w komunikacji oznacza koniec jej istnienia.

Spór zakończyliśmy ugodą, bardzo dla nas ciężką, bo podjętą w obliczu długiej walki ze znacznie potężniejszą od nas firmą -  (z oświadczenia MUMU).

"W wyniku tej ugody jesteśmy zmuszeni zrezygnować z używania słowa MUMU, nazwy naszej marki, w oderwaniu od konkretnej formy graficznej, czyli logotypu. I choć zachowaliśmy wszelkie prawa do graficznego logotypu, który jest też zarejestrowanym znakiem towarowym, to dostrzegamy w tym rozwiązaniu marketingowy i życiowy absurd. Dlatego postanowiliśmy zakończyć działalność pod nazwą MUMU w ogóle" - piszą na Facebooku marki jej współwłaściciele, Jakub Mucha i Marcello Sora

 

Torebki: Miu Miu i MUMU

To, co robi Prada naprawdę wydaje się absurdalne i mało komu do głowy przyszłoby, że skalę obu marek i ich wzajemny wpływ jakkolwiek ma przełożenie na zyski. I nie oszukujmy się - obie mają zupełnie inną klientkę. Z tym że w dobie zalewu rynku podróbkami wielkie koncerny muszą mieć procedury a ich kancelarie czujnie obserwować działania także drobniejszych bytów z całego świata. Od prawników oczekuje się egzekwowania i konsekwencji działania, więc trudno się spodziewać, że robią jakiekolwiek wyjątki dla marek autorskich, nawet jeśli te pochodzą z krajów nietkniętych jeszcze rynkowo przez ich klientów. 

O komentarz poprosiliśmy Magdalenę Korol, prawniczkę doświadczoną w dziedzinie dóbr luksusowych:

"Przypadek MUMU pokazuje wyraźnie jak ważne jest myślenie o marce, którą tworzymy od samego początku. Marka, którą będziemy się posługiwać będzie bowiem z nami na każdym etapie działalności – to w końcu DNA przedsiębiorcy. Warto więc pomyśleć o niej już na etapie kreowania nazwy, logo i innych elementów identyfikacji wizualnej. Oprócz zabezpieczenia praw autorskich do ww. elementów projektów marki zawsze doradzamy przedsiębiorcom odzieżowym wykonanie badania zdolności rejestrowej znaku, czyli sprawdzenia, czy stworzona/zaakceptowana przez nich nazwa, symbol, logo mogą zostać zarejestrowane odpowiednio np. w polskim lub europejskim urzędzie patentowym. Takie sprawdzenie bardzo ułatwia dalsze rozwijanie i funkcjonowanie marki – przedsiębiorca uzyskuje bowiem wiedzę, czy na rynku, zarówno polskim, jak i światowym istnieją podobne znaki towarowe, czy też jego znak jest unikatowy. Istnienie znaku podobnego zawsze rodzi ryzyko, że inny przedsiębiorca zakwestionuje brand, którym się posługujemy, z czym niestety trzeba się liczyć.

MUMU najpierw postawiło na rozwój marki, a następnie zdecydowało się na rejestrację znaku towarowego, który zakwestionowany został przez Pradę. Jest to tym bardziej przykre, że MUMU zbudowało już swój portfel klientów, których, w nowej rzeczywistości będzie musiało przyzwyczaić do nowej nazwy i w zasadzie budować swój brand od nowa.

Przedsiębiorcy w Polsce muszą mieć świadomość, że w dobie wszechobecnego Internetu przepływ informacji jest błyskawiczny, każdy ma dostęp do firm z najdalszych zakątków Świata. Tym samym nie dziwi fakt, że tacy potentaci modowi, jak Prada, czy Gucci dochodzą swych praw ze znaku nawet w Polsce" - mówi Magdalena Korol, partner w kancelarii Snażyk Korol Mordaka sp.k.

Co może zrobić MUMU w tym momencie? Tylko zacząć od nowa. I zminimalizować straty poniesione wskutek procesu. Na szczęście właściciele nie muszą zutylizować swoich produktów, więc logicznym krokiem jest wyprzedaż.

"Choć jest to moment dla nas trudny, mamy jedną dobrą wiadomość: 1 czerwca rozpoczynamy wielką pożegnalną wyprzedaż. Będzie to ostatnia szansa na zakup naszych torebek, do tego w obniżonych cenach" - czytamy w komunikacie marki.

MUMU, trzymajcie się - będziemy Was szukać pod inną nazwą :)