Choć Ci projektanci debiutantami nie są, to był ich debiutancki pokaz. "MISBHV w warszawskim Pałacu Kultury i Nauki" - gdy tylko ta informacja trafiła do internetu w rodzimej branży mody zawrzało. Do tej pory Natalia Maczek i Tomek Wirski pokazywali swoje projekty w formie prezentacji i miało to miejsce: w Nowym Jorku (pierwsza prezentacja kolekcji "Object of Desire" w słynnym Milk Studio w 2016 roku), czy Paryżu. Czas na Warszawę przyszedł właśnie teraz, gdy MISBHV jest u szczytu popularności, także tej światowej. 

Od kilku lat pochodząca z Krakowa marka podbija bez kompleksów globalny streetwear. Wszystko zaczęło się od popularnych bawełnianych bluz i t-shirtów. Jednak już na samym początku inicjatywa Maczek wyróżniała się na tle innych firm tego typu. MISBHV szybko odnalazło swoją drogę, przeistaczając się z polskiego start upu w awangardowy brand popularyzujący aktualne trendy i będący podziwiany poza granicami naszego kraju. Już sama lista klientów robi wrażenie. Rzeczy z metką MISBHV noszą m.in. Bella Hadid, Hailey Baldwin, Rihanna, Dua Lipa,  The Weeknd, A$AP Rocky, Emily Ratajkowski czy Kylie Jenner. W jednym z wywiadów Natalia Maczek przyznała, że nigdy nie wysłała paczki z rzeczami do gwiazdy, chyba że na polecenie stylisty celebrytki. Ubrania i akcesoria "made in Poland" można dziś kupić w najlepszych butikach w Tokio, Szanghaju (Azja jest jednym z najważniejszych rynków dla marki), Paryżu, Antwerpii czy Mediolanie. Również w Warszawie, a dokładnie w luksusowym Vitkacu. 

Co więcej, w 2016 roku MISBHV zostało uhonorowane podczas gali ELLE Style Awards w kategorii "marka roku".

"Jest to druga nagroda, którą dostaję w tej 'branży'. Pierwszą dostałam za strój na Halloween w pierwszej klasie podstawówki!"

powiedziała wtedy Maczek po otrzymaniu statuetki.

Kilka lat temu MISBHV zamieniło Kraków na stolicę - ówczesna pracownia mieściła się w XIX-wiecznej kamienicy przy Placu Trzech Krzyży, jednak po jakimś czasie duet postanowił wrócić na krakowskie Zabłocie. 6 czerwca marka znów zawitała do Warszawy i zorganizowała pokaz (podzielony na dwie tury), który z pewnością zostanie zapamiętany na długo.

Na dwa tygodnie przed pokazem, na instagramie MISBHV pojawiło się: "'Polish Jazz' to analiza uniformu Polski Ludowej kontrastowana humorem, kolorem i puenta Polskiej Szkoły Plakatu. To oczko puszczone w stronę Rosława Szaybo, z którym mieliśmy zaszczyt współtworzyć tę kolekcję (z "Astigmatic" zawsze gdzieś w tle). Wybierzcie się z nami w tę podróż szóstego czerwca, w historycznym budynku Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie".

Skąd ten tytuł kolekcji na debiutancki pokaz i wariacja na temat polskiej muzyki z tamtego okresu? 

"To tak, jak z nagraniem pierwszej płyty, można ją zrobić tylko raz, a ona potem definiuje cię jako twórcę. Chcieliśmy zrobić pokaz na temat, który jest nam bardzo bliski. Kiedy myśleliśmy o tym, co jest pięknego w Polsce i czym moglibyśmy się pochwalić, a co byłoby też zrozumiałe dla zagranicznego odbiorcy, do głowy przyszły nam lata 60. To wtedy Roman Polański wyreżyserował nominowany do Oscara "Nóż w wodzie", a Krzysztof Komeda tworzył muzykę. To według nas szczyt polskiej kultury i stwierdziliśmy, że musimy sięgnąć do tych inspiracji przy naszym pierwszym pokazie, a na jego miejsce wybraliśmy Pałac Kultury" - powiedział nam Tomek Wirski, dyrektor kreatywny MISBHV tuż po show.

W wyliczance tych wybitnych nazwisk pojawia się właśnie prof. Rosław Szaybo, artysta-legenda, kultowy grafik. Pracował jako dyrektor kreatywny w londyńskiej agencji Young and Rubicam oraz w CBS Records. Jest autorem wielu słynnych okładek płyt, w tym właśnie "Astigmatic" Krzysztofa Komedy z 1966 roku (panowie przyjaźnili się do śmierci muzyka, a historię powstania tej grafiki powtarza się często na zajęciach na ASP), zespołów The Clash (1977) i Judas Priest, Milesa Davisa, Eltona Johna, Roya Orbisona, Santany, Janis Joplin, Johna Williamsa czy Czesława Niemena. 

"Byliśmy bardzo zestresowani pierwszym spotkaniem (z Rosławem Szaybo, przyp. red.). Baliśmy się, że nie uda nam się go przekonać do współpracy, ale natychmiast nawiązaliśmy nić porozumienia. Mamy ogromny szacunek do dokonań Rosława, a z drugiej strony, ten artysta jest bardzo otwarty na kolejne pomysły. Pracowaliśmy zarówno na oryginalnych projektach Szaybo, które potem tłumaczyliśmy na język ubrań, jak i na nowych, specjalnie dla nas stworzonych przez pana profesora pracach" - ujawnił Wirski.

Trudno się dziwić, że goście MISBHV przybyli do sali Stefana Starzyńskiego w PKiN podekscytowani. Muzyka jazzowa, przydymione światło - to wszystko nawiązywało do ukrytego klubu muzycznego, gdzie kilka dekad temu grano muzykę nietolerowaną przez ówczesny system. To nie koniec niespodzianek. Zanim mogliśmy zobaczyć premierowe modele na kolejny sezon, najpierw odbył się występ zespołu ludowego. Tancerze (bez koszul, jedynie w kamizelkach) wykonywali z partnerkami kroki do oberka i krakowiaka. Zobaczyliśmy również występ solo tańca góralskiego. Zespół wykonywał kroki do odgłosów przypominających silny wiatr, a chwilę potem widzowie mogli podziwiać pokaz świateł przy akompaniamencie fortepianu i dźwięków techno. Zaintrygowani? Pokaz MISBHV wiosna-lato 2019 otworzył Dominik Sadoch (AS Management). Jeden z najpopularniejszych polskich modeli miał na sobie biały set, na który złożyły się szeroka marynarka i szorty, podkreślony przez zawiązaną na szyi białą chustę z czerwonym napisem "Polish Jazz". Szerokie nogawki spodni pierwszych looków nawiązywały do mody męskiej lat 60. Szybko jednak przenieśliśmy się do współczesności, czyli do damskich kombinezonów, szerokich kamizelek i ramonesek w kilku odsłonach (oversize lub krótkich, kończących się w połowie talii). Gdzieniegdzie pojawiały się gorsety, była nawet stylizacja na plażę (obcisły top i dół od bikini w charakterystyczny wzór), czy płaszcze z napisem "Warszawa". Nazwa miasta pojawiła się już w poprzednich kolekcjach - pamiętacie słynne bombery, koszulki i golfy? 

"Ten napis od początku miał komunikować, z jakiego kraju jesteśmy (zwłaszcza biorąc pod uwagę klientów spoza Polski), a także kojarzyć z Davidem Bowie, czy Joy Division. Bo przecież, to co jest dobre dla MISBHV jest dobre dla Polski". 

Projektanci zaproponowali również suknię z rękawem na jedno ramię, a nawet kreację wieczorową w czarnym kolorze z odkrytymi ramionami (dobrano do niej długie białe rękawiczki), którą miała na sobie Michelle Gutknecht (podopieczna Uncover Models i modelka roku na ELLE Style Awards 2017 zamykała pokaz). Co chwilę na wybiegu pojawiały się grafiki autorstwa Szaybo - litery składające się na wspomniany już "Polish Jazz" czy nazwa firmy w kolorowej odsłonie na męskich koszulach. Zauważyliśmy również nową pracę inspirowaną okładką Judas Presit, "British Steel" ("widać na niej rękę Szaybo, który trzyma 20-centymetrową żyletkę - w tamtych czasach nie było programów do edycji zdjęć"), a nawet rysunek warszawskiej Rotundy.

"Chodziło nam o połączenie polskiej tradycji z nowoczesnością.", powiedział Tomek Wirski.

Na paletę barwną złożyły się takie odcienie jak biel, szarość, czerń i limonka, a stylizacje zestawiono w blokach kolorystycznych Równie ciekawe były akcesoria od MISBHV np. srebrne i brązowe tornistry, ogromne kolczyki-koła z logotypem, chusty z printem wiązane na głowie, jak kilka dekad temu, botki z elementami odblaskowymi i kowbojki (premiera tych drugich odbyła się na instagramie marki) czy sneakersy stworzone we współpracy z Reebokiem. Uwaga, nie jest to jeszcze ostateczny model, który wejdzie do sprzedaży...

"Naszym zdaniem nie jest jeszcze skończony, ale jesteśmy na tyle blisko celu, że chcieliśmy już pokazać pierwszą wersję."

MISBHV kolejny raz pokazało, że nadal ma wiele do powiedzenia, a Polska może mieć własną wersję "soviet chic" inspirowaną najlepszymi artystami z okresu PRL-u, choć z drugiej strony ultranowoczesną i oryginalną w przekazie.

 

"Grupa “Śląsk” wystąpiła w aranżacji “Soft Power”, wyprodukowanej na zamówienie M I S B H V we współpracy z projektantką światła Jacqueline Sobiszewski i londyńskim DJem Felicita. Kuratelę nad warstwą muzyczną pokazu zapewniła krakowska fundacja Unsound".