Kieliszek wina (albo kubek herbaty), ulubiony film lub serial oraz maska w płachcie - tak wiele z nas wyobraża sobie idealny pomysł na relaks. Jeśli nawet nie jesteście domatorkami, a dbacie o skórę to z pewnością znacie temat masek. Gdy na świecie zapanowała obsesja na punkcie koreańskiej pielęgnacji, maski w płachcie oraz serum stały się naszą obsesją. I choć Polki coraz częściej skłaniają się ku kosmetykom naturalnym od rodzimych marek, maseczki nadal odgrywają ważną rolę. Niestety większość z nas nie zdaje sobie sprawy, że ta część rytuału pielęgnacyjnego (przez niektórych nazywana reżimem) wpływa i to negatywnie, na środowisko. Kilka miesięcy temu pisaliśmy o tym, że rocznie do Bałtyku trafia aż 1,5 tony soczewek kontaktowych. Dzieje się tak, bo wiele osób wyrzuca je do toalety. Są osoby, które robią podobnie z zużytymi maskami. Ale nawet jeśli tego nie robicie, to ten produkt i tak zaśmieca naszą planetę.

Dermatolodzy przestrzegają, żeby nie używać balsamu do ciała na twarzy. Dlaczego? >>

Najlepsze serum do cery mieszanej. Nasze top 5 >>

Maski w płachcie są szkodliwe dla środowiska

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Ali Gray | Skincare (@cakeface.skincare) Cze 16, 2019 o 5:28 PDT

Większość z nich kosztuje niewiele, dlatego często kupujemy je w ilości hurtowej. Ich działanie jest niepodważalne - nawilżają, oczyszczają, sprawiają, że nasza twarz wygląda na wypoczętą. A zauważyliście jak zapakowane są nasze maski w płachcie? Nasączone esencją lądują w opakowaniach zrobionych z plastiku i aluminium. Na dodatek, nie zawsze są wykonane z bawełny. Wielokrotnie zdarza się, że na naszą twarz "ląduje" produkt z plastiku. Uwaga, jeśli nie wiecie, to ujawniamy, że mikrofibra jest syntetyczną tkaniną, co więcej, niektóre materiałowe płachty są również owinięte plastikowym (!) arkuszem. Kupując kolejne opakowania, bo przecież są takie tanie, znacznie zwiększamy produkcję śmieci. A te lądują na wysypiskach lub we wspomnianych morzach i oceanach. Według amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (Environmental Protection Agency) pojemniki i opakowania stanowią ogromną część odpadów stałych w Stanach Zjednoczonych. Tylko w 2015 roku wytworzono 77,9 mln ton odpadów opakowaniowych. Tak było jeszcze przed boomem na maski w płachcie...

Co w takim razie możemy zrobić? Mamy zapomnieć o naszych ulubionych maskach? I tak i nie. Te wykonane z bawełny można dodać do kompostownika. Jest jedno "ale". Trzeba uważnie czytać skład. Nie zawsze produkt jest całkowicie organiczny, a kompostownik, którego celem jest wytworzenie zdrowego nawozu nie może zawierać podstępnych chemicznych związków. Tylko jak doczytać się w tych skrótach zamieszczonych małym fontem? Nie udawajmy również, że każdy będzie miał czas na przestudiowanie tych danych. W USA już trwają dyskusje nad tym, żeby wszyscy producenci podawali informację, czy ich opakowania/produkty są całkowicie biodegradowalne, a nie tylko "eko" z nazwy.

Drugim rozwiązaniem jest kupowanie masek w płachcie w dużych opakowaniach po kilka sztuk. Jedna z najpopularniejszych marek w Japonii, Lululun, od dawna proponuje swoim klientom maski pakowane po 5, a nawet 32 sztuki. Już to jest w stanie znacznie obniżyć ślad ekologiczny. Podobną decyzję powinniście podjąć przy zakupie płatków pod oczy. Za to koreańska marka kosmetyczna Innisfree już oferuje linię biodegradowalnych masek w arkuszach. Podobnie The Body Shop - maska Drops of Youth™ jest w 100% wegańska i biodegradowalna. W Azji powstały już pierwsze suche maseczki marki Bare Me, do kilkukrotnego użytku. Natomiast Kaibae Organic oferuje płachty z... liścia baobabu. Niektórzy korzystają z jednej bawełnianej płachty nawet 2-3 razy. Są też osoby, które wytwarzają własne maski, np. mocząc ściereczki w serum. W USA działa dodatkowo TerraCycle, organizacja zajmująca się szeroko rozumianymi odpadami. Firma prowadzi "program zbiórki odpadów przedkonsumpcyjnych i pokonsumpcyjnych, a następnie współpracuje z darczyńcami korporacyjnymi lub gminami, aby przekształcić je w surowiec do wykorzystania w nowych produktach". TerraCycle działa już w 21 krajach oraz współpracuje z takimi gigantami jak Henkel, Procter & Gamble, czy UPS, zarządza również Loop, czyli usługą zakupów produktów konsumpcyjnych z opakowaniami wielokrotnego użytku. 

W ostateczności zawsze można się przerzucić na maski ze słoika, czy w tubce...

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez The Body Shop Polska (@thebodyshoppl) Lut 6, 2019 o 6:00 PST