Czy założyłaby to Laura Palmer albo Audrey Horne? Raczej nie, bo w swojej nowej kolekcji Mariusz Przybylski do filmowej wersji "Miasteczka Twin Peaks nawiązał tylko w tytule, printach i kolorystyce. "Fire Walk With Me" to składanka tego, co projektant potrafi najlepiej, co sprzedaje mu się najlepiej doprawiona nieco popkulturowym, lynchowskim motywem przewodnim. Głównie w scenografii i oprawie wydarzenia.

Pokaz w hali ATM był więc gościną u dobrze znanego Przybylskiego. Jak zwykle stylizacyjnym smakiem zachwycały męskie sylwetki (także te z szortami i spódnicami!) urozmaicone dodatkami - takimi jak kobaltowe, wysoko podciągnięte skarpety czy wystające poły koszul. Spodobać się mogły komplety w gęsto usiane kropki, spodnie z deseniem strzał-piszczeli czy bogato wyszywane błyskotkami marynary. Jak to robi Przybylski, że nawet groszki i wyszywanki z koralików w kształcie indiańskiego totemu z Twin Peaks nie odbierają jego modelom męskości? Od zawsze nas to intryguje - tak samo jak zawsze udana, nieprzerysowana zabawa proporcjami w wykonaniu projektanta.

Po tym pokazie dziewczyny też powinny być superzadowolone. Na wybiegu zobaczyłyśmy sztukateryjne bombery i spódnice z frędzlami i chwościkami znane już z kolekcji "White Wolf" (generalnie "Fire Walk With Me" sporo z niej cytuje). Nowością są zaś zwiewne, przezroczyste suknie dla zmysłowych nowoczesnych Ofelii (pamiętajcie, że lynchowska Laura Palmer to przecież też topielica). Przybylski wie, że od kilku sezonów z powodzeniem tego typu fasony lansuje Valentino i Dior, a na punkcie podobnego modelu oszalał świat tuż po tym, jak pokazała się w nim Bella Hadid. Kogo w powłóczystych cudach od Przybylskiego zobaczymy na lokalnym czerwonym dywanie i w sesjach zdjęciowych? Obiecujemy researchować.

Mariusz Przybylski & Asia Piwka vs Dior & Bella Hadid