Kilka miesięcy temu zostałaś ambasadorką całej linii bielizny Triumph oraz kampanii #TogetherWeTriumph. Współpraca z globalną marką, która wspiera kobiety w ich działaniach oraz dba o komfort i poczucie piękna, to duże wyzwanie?

Na pewno to dla mnie ogromne wyróżnienie. Triumph to światowy lider w branży bieliźniarskiej, marka która od lat jest ukształtowana i rozpoznawalna na całym świecie – więc jest to też wyzwanie, na pewno. Nie jest łatwo być ambasadorką bielizny, bo jej na co dzień nie widzimy, więc nasze wspólne działania skupiają się głównie na wsparciu kobiet, tak jak bielizna Triumph wspiera nas, kobiety, w codziennych aktywnościach.

A Ty jak często czujesz wsparcie innych kobiet?

Codziennie! Otaczam się kobietami, współpracuję, pracuję oraz przyjaźnię się z wieloma kobietami, od których praktycznie codziennie otrzymuję siłę, wsparcie i energię. Dziś już wiem, że w każdej sytuacji mogę liczyć na wsparcie kobiet wokół mnie. Mam nadzieję, że one też to czują, jeżeli chodzi o mnie – że zawsze mogą na mnie liczyć.

Myślisz, że jest w tym temacie dużo do zrobienia?

Oczywiście. Ciągle słyszymy, że kobiety się nie wspierają, że są zazdrosne i zawistne. Ja się z tym nie zgadzam. A może inaczej, stworzyłam sobie świat, w którym to zjawisko nie istnieje; nie ma wokół mnie kobiet, które by nie wspierały siebie nawzajem. Ale na pewno jest jeszcze dużo do zrobienia – dlatego zawsze kiedy mogę, wybieram do współpracy kobiety. 

Zarówno fotografki, producentki, mój beauty team to kobiety, moja manager jest kobietą – więc na pewno bardzo mi blisko do myśli przewodniej Triumph, że #TogetherWeTriumph. To nie jest dla mnie pusty banał na potrzeby kampanii reklamowej

Jakie kobiety podziwiasz?

Podziwiam wszystkie kobiety. Imponują mi te, które mają odwagę. Odwagę żyć godnie, mądrze, w zgodzie ze sobą. Nie przejmują się ograniczeniami społecznymi i środowiskowymi, które jako kobiety naturalnie spotykamy w swoim życiu.

Nowe Amourette Charm odnosi się do zdjęcia z lat 70., na którym wyrafinowana kobieta przeglądała się w lustrze, ubrana w biustonosz typu bralette. Inspiracją okazało się wspomnienie – a czy Ty pamiętasz swoją pierwszą Amourette?

Pewnie będzie ciężko w to uwierzyć, ale swoją pierwszą Amourette dostałam w prezencie od mojej mamy na osiemnaste urodziny. To był ważny moment w moim rodzinnym domu. Mam dwie starsze siostry i osiągniecie pełnoletniości przez każdą z nas było celebrowane przez rodziców. Mama dawała nam piękną bieliznę, która była symbolem przejścia miedzy byciem dziewczynką a staniem się kobietą. Kiedy niedawno byłam w Malborku w rodzinnym domu i pochwaliłam się, że zostałam Ambasadorką marki Triumph moja mama wyciągnęła z szafy tę moją pierwszą Amourette. Poważnie. Przyznam, że wzruszenie odebrało mi mowę.

Jakie uczucia Ci towarzyszyły, gdy ją dostałaś?

Triumph w tamtych czasach był jedną z nielicznych światowych firm bieliźniarskich dostępnych na polskim rynku. Był oznaką elegancji i prestiżu. Byłam dumna, że już mogę nosić taką bieliznę. Że już jestem kobietą. Na pewno ten symbol, który zastosowała mama, spełnił swoją rolę, był takim namacalnym dowodem na to, że jestem już pełnoletnia.

Pod jednym ze zdjęć na Instagramie w bieliźnie Triumph napisałaś: "Podaruj sobie tę samą troskę i uwagę, jaką obdarzasz innych i obserwuj, jak rozkwitasz". Jak uczyłaś się samoakceptacji?

Ciągle się jej uczę. Naprawdę. Wiem, że często kiedy ja mówię o samoakceptacji to ludzie uśmiechają się z pobłażliwością – bo przecież Miss Polonia, bo wysoka, bo ładna, bo pracuje w telewizji, bo jest modelką i tych „bo” mogłabym mnożyć w nieskończoność. Tylko to nie ma znaczenia, kiedy zostajemy same ze sobą. Jestem jak każda inna kobieta, mam gorsze dni, czasem się sobie bardzo nie podobam, popełniam błędy, dokonuję złych wyborów. I nie jest istotne, kiedy leży się wieczorem podsumowując dzień – że np. byłam kiedyś Miss Polonią. Ja naprawdę o tym nie myślę. Do tego dochodzi ciągła krytyka i masa zawiści w środowisku show-biznesowym: częściej słyszę, że przytyłam czy, że osiągnęłam sukces za pomocą urody niż słowa uznania. A to, jak się Państwo domyślają, zupełnie nie pomaga w samoakceptacji. Ale pracuję nad tym, między innymi też dzięki mądrym kobietom, które mnie otaczają. Często podpatruję jak one sobie radzą z codziennymi trudnościami i to mi daje siłę do tego, aby samej je pokonywać.

Co wzmacnia Twoją pewność siebie?

Akceptacja najbliższych. To jest fundament, na którym można zbudować wszystko i ciężko zburzyć to, jak są tak silne podstawy. Na pewno sukcesy sportowe: kolejne dyscypliny, których się uczę i które uprawiam dają mi poczucie, że coś potrafię i mogę. Na przykład wyzwanie na ostatnie miesiące 2019 roku to przygotowania do Africa Eco Race. Biorę udział w rajdzie w Afryce, to dawna trasa Rajdu Dakar, aby uzbierać pieniądze dla potrzebujących pomocy. Myślę, że osiągnięcie mety da mi kolejny krok w drodze do pewności siebie. Proszę trzymać za nas kciuki – abyśmy uzbierali dużo pieniędzy i wrócili cali i zdrowi. Dziękuję!