W Stanach nikt nie chce ubierać Pierwszej Damy, W Warszawie Maciej Zień wręcz wypisuje dla niej list motywacyjny. Polskiemu projektantowi nie chodzi oczywiście o Melanię Trump, ale o ikoniczną sylwetkę tytułowej "First Lady" z czasów prawdziwego, nieudawanego szyku. To ją, jako główną bohaterkę nowej kolekcji Zienia, zobaczyliśmy wczoraj na bardzo długim wybiegu w Teatrze Wielkim. W różnych wcieleniach - od Jacqueline Kennedy, przez Nancy Reagan aż po Michelle Obamę.

Nowa kolekcja Zienia jest bogata jak amerykańska socjeta - żyje kolorami, fakturami, detalem. Pokaz otworzyły sylwetki zdominowane przez oranż: sukienki z symetrycznie rozchodzącymi się aplikacjami, swetry z odkrytymi plecami i przepiękny set z białym golfem i częściową peleryną. Zieniowi udało się awansować kolory cytrusów i rafy koralowej na te, które nadają się na wieczór. Czerń jest w tej kolekcji tylko kolorem towarzyszącym a na pewno nie jest samowystarczalna - albo w przepięknym czarnym płaszczu wiązanym w talii wyposażona jest w "poszarpane" dekory albo idzie w parze z cekinowymi aplikacjami lub oversize'owym pomarańczowym swetrem. Dużo większą siłę przebicia ma złamana biel - przede wszystkim w jedwabnych sukniach, których fasony gdzieś już kiedyś u projektanta się pojawiały. 

Maciej Zień "First Lady" - pokaz w Teatrze Wielkim, 2017, fot. AKPA

Zień kłania się nisko starodawnej elegancji. Spina talie modelek jak w new looku Diora, dodaje baskinkę, a spódnice rozkloszowuje tak, że żyją własnym pięknym życiem. Pięknie każe pękać sukienkom na plecach, wyszywa je koralikami i dodaje do tego wszystkiego dużo biżuterii i dodatków prosto z nowojorskich bali prezydenckich - spójrzcie tylko na długie rękawiczki! Sama aranżacja pokazu też stworzyła tej kolekcji świetny klimat - schody Teatru Wielkiego, kryształowe żyrandole i amerykański jazz przeniosły widzów w najlepsze dekady amerykańskich elit.

Coś współczesnego? Ważnym nowoczesnym elementem jest tu hasło naniesione na jedną z luksusowych kreacji jak na streetwearowych koszulkach: "The war - what's that good for? Absolutely nothing". Kolekcja mówi za jego pomocą to, co mówią first ladies tego świata. W końcu to one na przestrzeni lat, głównie w Stanach Zjednoczonych, łagodziły nastroje społeczne. Przynajmniej do niedawna...