TEN Salon przypomina trochę teatralną garderobę, trochę prywatne muzeum z cennymi eksponatami. Są tu artystyczne ziny przywiezione przez Łukasza z europejskich stolic, są kolekcjonerskie albumy z autografami, archiwalne mapy, biografie i limitowane edycje publikacji podpisane np. przez Jeana-Paula Goude'a. Wśród fryzjerskich główek leżą stare karty do gry, pięknie ilustrowane pudełka po pomadach na włosy a nawet suszarka sprzed kilku dekad, perełka z targu vintage w Londynie, która wygląda jak muzealny eksponat.

Jak powstało to miejsce opowiada nam Łukasz Mazolewski, prywatnie brat muzyka Wojtka Mazolewskiego. Nie da się ukryć, że w tej rodzinie jest artystyczne rock'n'rollowe zacięcie. Tatuaże Łukasza, jego podróże do Californi, kilka lat pracy w Londynie, epizod z wojskiem  składają się na hipnotyczną mozaikę doświadczeń, z których każdy klient TEGO Salonu coś sobie podczas wizyty ukruszy. Bo Mazolewski jest świetnym gawędziarzem i jeśli złapiesz z nim chemię, nad fotelem będzie rzucał ciekawostkami przywiezionymi z całego świata.

"Chcę, żeby mój klient napił się u mnie tej samej herbaty, którą piłem w ulubionym przez paryską bohemę hotelu, chcę, żeby posłuchał tego, że na włosy ma wpływ to, co jemy, chcę dawać ludziom intelektualny luksus" - mówi Mazolewski.