Gdy Lily Allen opuszczała branżę muzyczną dla macierzyństwa twierdziła, że już nigdy tam nie wróci. Pięć lat temu leczyła się na depresję wywołaną poronieniem i gdy w 2009 roku wydała dobrze przyjętą płytę "It's not me, it's You", jej problemy przysłoniły promocję nowego wydawnictwa. Tabloidy tylko czekały na nowe newsy z życia załamanej wokalistki. Wszyscy uważali, że to początek końca kariery tej sarkastycznej dziewczyny z Londynu.

Artystce udało się jednak z tego wyjść, pomogła jej w tym nowa miłość. Lily Allen wyszła za związanego z branżą budowlaną Sama Coopera. Pod koniec 2011 roku urodziła pierwsze dziecko, córeczkę Ethel Mary, a w styczniu ubiegłego roku Marnie Rose. Koncerty i pisanie piosenek odstawiła na bok, życie rodzinne było najważniejsze. Czasem tylko Allen pojawiała się na pokazach Chanel (Lily należy do grona przyjaciółek/muz Karla Lagerfelda).

Trzy miesiące temu Lily Allen zaskoczyła wszystkich publikując na YouTube'ie premierowy singiel "Hard Out Here". Od razu wywołała skandal! Gwieździe zarzucono rasizm w stosunku do ciemnoskórych tancerek występujących w teledysku, choć sama piosenka została nazwana przez krytyków "hymnem feminizmu". Allen nie przeprosiła, przyznała jedynie:

"Klip był satyrą, miał pokazać uprzedmiotowienie kobiet w kulturze masowej, nie ma nic wspólnego z rasą. (...) Przez dwa tygodnie próbowałam nauczyć się twerkingu, ale nic z tego nie wyszło. Gdybym była trochę odważniejsza, założyłabym również bikini, ale chyba nikt nie chciałby oglądać mojego cellulitu".

W rozmowie z ELLE UK Allen opowiada o tej aferze, a także o tym że, jej "życie jest schizofreniczne". Z jednej strony Lily Allen - znana wokalistką, a z drugiej Lily Cooper, żona oraz matka dwójki dzieci. To jednak jej nie przeszkadza w snuciu planów dotyczących nowego albumu.

Lily Allen w marcowym numerze ELLE UK >>