Polska znajduje się w czołówce państw UE z najwyższym odsetkiem cesarskich cięć. W krajach skandynawskich 10-15 % porodów kończy się cesarką. W Polsce w 2016 roku odsetek cesarskich cięć wyniósł aż 45,8%. Dlaczego Polki nie chcą rodzić siłami natury? Według Fundacji Rodzic po Ludzku to efekt braku dostępu do znieczulenia zewnątrzoponowego i mała aktywność personelu w proponowaniu rodzącym niefarmakologicznych metod łagodzenia bólu. W skrócie: Polki boją się porodu i odczuwają lęk przed bólem. „Raport z monitoringu oddziałów położniczych medykalizacja porodu w Polsce” przygotowany przez Fundację Rodzić po Ludzku wskazuje, że w województwach o najmniejszym dostępie do znieczulenia zewnątrzoponowego jest największy odsetek cesarskich cięć.

Aby zaradzić rosnącej liczbie cesarek, Minister Zdrowia powołał specjalny zespół odpowiedzialny za wypracowanie rekomendacji, w ramach których ciężarna może kwalifikować się do cesarskiego cięcia. Głównym założeniem dokumentu jest ograniczenie cesarek do 30% do 2028 roku. Oznacza to, że każdego roku liczba takich porodów musiałaby się zmniejszać o 2 %. Jak tego dokonać? Wśród rekomendacji (nie ma charakteru prawnego!) pojawiły się m.in. popularyzacja planów porodu, edukacja przyszłych rodziców o następstwach cesarskiego cięcia i stosowanie znieczuleń zewnątrzoponowych. Fundacja Rodzić po Ludzku alarmuje, że wysoki odsetek cesarskich cięć jest negatywnym zjawiskiem, ale nie da się go ograniczyć bez wyeliminowania przyczyn, dla których kobiety decydują się na taki poród. W większości polskich szpitali znieczulenie zewnątrzoponowe to wciąż iluzja. Brakuje anastezjologów, którzy to znieczulenie mogliby wykonać.

 

Źródło: Fundacja Rodzić po Ludzku