Gaba Kulka
Ma w zespole trzech mężczyzn
Po co pisać o liderkach zespołów? – pomyślałam w pierwszej chwili. A w drugiej: to jest konieczne! Właśnie po to, żeby było zupełnie zwyczajne. To tak jak z kobietami we wszystkich sferach publicznych. Żeby ich obecność była tak naturalna jak obecność mężczyzn, trzeba najpierw dużo i głośno o niej mówić. Feministyczny paradoks. Kobiet instrumentalistek wciąż jest znacznie mniej niż mężczyzn. Przecież to nie przypadek, że wszystkie dziewczyny, które występują w muzycznych programach, są wokalistkami. Niewiele jest takich, które myślą: „Idę kupić gitarę basową i zacznę na niej grać”. Trochę zaczyna się to zmieniać, ale wciąż nie ma zbyt wielu wzorów. Widzisz dziewczynę na scenie, myślisz „wokalistka”. No, ewentualnie klawiszowiec.

Największą rewolucją w moim życiu nie było to, że zaczęłam grać z męskim zespołem, tylko to, że w ogóle zaczęłam grać z innymi muzykami. Skok z solo do zespołu był euforyczny, bo tak jak muzyk klasyczny pierwszy raz zasiadający w orkiestrze dozna energii współbrzmienia, tak ja czułam tylko euforię i radość.
Jestem chodzącym paradoksem: z jednej strony nie czuję w sobie żadnych cech przywódczych, wcale nie rozkwitam na pozycji lidera, a z drugiej – nasza muzyka to jednak niemal w 100 proc. moje autorskie projekty. Muszę więc znaleźć równowagę między byciem strażnikiem swoich pomysłów a dopuszczaniem inicjatywy i twórczej energii pozostałych muzyków. Swoim nazwiskiem i repertuarem nadaję kurs, a jednocześnie wykorzystuję ich talent. Najpiękniejsza jest chwila, w której ze wspólnego grania rodzi się coś, czego sobie nie wyobrażałam. Nasza relacja działa na zasadzie: powiedzcie, co wam chodzi po głowie, ale uprzedzam, że w zespole nie ma demokracji. Czasem czuję się z tym źle. Ale lepszego wyjścia nie widzę.

Pewne przykre rzeczy prędzej zdarzą się dziew­­czynie niż chłopakowi. Zwłasz­cza jeśli dużo się podróżuje i spotyka ­różnych ludzi, można trafić na co­dzien­ny, drobny seksizm. W Polsce to wciąż na porządku dziennym, ale staram się być asertywna. Jeśli to nie wystarcza, chłopcy z zespołu sprytnie wyrywają mnie z towarzystwa natręta.
Jestem totalnie świadoma różnic w relacjach między kobietami a mężczyznami. Nie chcę brzmieć naiwnie, ale po prostu się cieszę, że w naszych relacjach ich nie widzę.
Przed każdym koncertem robię nam jedno wspólne zdjęcie. Zaczęłam dwa lata temu i już teraz widzę na tych fotografiach, jakim zmianom podlega ilość włosów i zarostu. Poza tym widać na nich, że to nie jest Gaba Kulka i zespół, tylko to, że Gaba Kulka to zespół. Kiedyś wyjdzie z tej kolekcji bardzo śmieszny album.

Gaba Kulka fot. Karol Grygoruk