Od ślubu Jennifer Lopez i Bena Afflecka minęło już trochę czasu, jednak do mediów nieustannie trafiają kolejne newsy na temat zarówno całej ceremonii, jak i związku Bennifer. Wieściami zwykle chętnie dzieli się sama aktorka i piosenkarka, która publikuje wzruszające posty w social mediach i na swoim blogu oraz regularnie udziela wywiadów, w których dzieli się ze światem opowieściami ze wspólnego życia z Affleckiem. Nic dziwnego: relacja gwiazdy z aktorem od początku budziła emocje. Spotykali się na początku lat 2000., po czym zerwali zaręczyny i... wrócili do siebie dopiero w zeszłym roku. 

Powrót do siebie po latach, podwójny ślub, historia jak z bajki (albo jednej z komedii romantycznych z J.Lo w roli głównej) - tak właśnie wygląda rzeczywistość Jennifer Lopez i Bena Afflecka.

Gwiazdorskiej parze ostatecznie udało się stanąć na ślubnym kobiercu i to podwójnie, bo zorganizowano aż dwie uroczystości, przy czym żadnej z nich nie brakowało hollywoodzkiego rozmachu. Oboje zeszli się w momencie, kiedy byli już gotowi na długotrwały i poważny związek - mimo tego, że każde z nich ma za sobą małżeństwa i wychowuje dzieci - dzięki czemu podjęli świadomą decyzję o powrocie do siebie i zrealizowanie odłożonego lata temu zamążpójścia. 

Teraz Jennifer Lopez w jednym z wywiadów podzieliła się swoimi przemyśleniami na temat ich relacji, zmiany nazwiska czy relacji Bena Afflecka z byłą żoną, Jennifer Garner. Powiedziała, że aktorka i matka dzieci Afflecka jest "niesamowitym współrodzicem i bardzo dobrze, że mają ze sobą kontakt", zaznaczając, że świetnie ze sobą współpracują nad opieką. Dodała też, że ona nie ma takiej relacji z byłym mężem. O dzieciach powiedziała: "To proces, który należy traktować z dużą ostrożnością. Mają tak wiele uczuć. Są nastolatkami. Ale jak dotąd wszystko idzie naprawdę dobrze. To, co mam nadzieję kultywować w naszej rodzinie, to to, że jego dzieci mają we mnie nowego sojusznika, a moje dzieci mają w nim swojego sojusznika. Kogoś, kto naprawdę je kocha i troszczy się o nie, ale może mieć inną perspektywę i pomóc mi zobaczyć rzeczy, których mogę nie widzieć, ponieważ jestem z nimi tak emocjonalnie związana".

Zdradziła też, że kiedy zerwała zaręczyny z Alexem Rodriguezem, dostała maila od Afflecka, który w podobnym czasie rozstał się z Aną de Armas. Od tej pory pozostawali w kontakcie. "Oczywiście nie próbowaliśmy wyjść publicznie. Ale nigdy nie unikałam tego, że zawsze czułam, że tam jest prawdziwa miłość, ta prawdziwa miłość. Ludzie w moim życiu wiedzą, że był bardzo, bardzo wyjątkową osobą w moim życiu. Kiedy ponownie się połączyliśmy, te uczucia do mnie były nadal bardzo realne (...) Nie wiem, czy polecam to wszystkim. Czasami przerastacie się nawzajem lub po prostu rośniecie inaczej. We dwoje straciliśmy się i odnaleźliśmy. Nie chcę dyskredytować niczego pomiędzy tym, co się wydarzyło, ponieważ wszystkie te rzeczy też były prawdziwe. Wszystko, czego kiedykolwiek chcieliśmy, to znaleźć się w miejscu pokoju w naszym życiu, w którym naprawdę czuliśmy ten rodzaj miłości, którą odczuwasz, gdy jesteś bardzo młody i zastanawiamy się, czy możesz to ponownie mieć. Czy to istnieje? To się dzieje naprawdę?".

Jennifer Lopez i Ben Affleck / GettyImages

Poza tym zaznaczyła, jak ogromnie ważna była dla niej zmiana nazwiska i nie żałuje tej decyzji, chociaż wiele osób ona zdziwiła - w końcu przez lata pracowała i robiła karierę jako Jennifer Lopez, a teraz stała się Jennifer Affleck. Podkreśliła: "Ludzie nadal będą nazywać mnie Jennifer Lopez. Ale moje oficjalne imię to pani Affleck, bo jesteśmy razem. Jesteśmy mężem i żoną. Jestem z tego dumna… Wydaje mi się, że to ruch mocy, wiesz o co mi chodzi? Bardzo kontroluję swoje własne życie i przeznaczenie i czuję się wzmocniona jako kobieta i jako osoba. Rozumiem, że ludzie mają swoje odczucia i to też jest w porządku. Ale jeśli chcesz wiedzieć, jak się z tym czuję, po prostu czuję, że to romantyczne. Nadal niesie ze sobą tradycję i romans".