India Indre Sakale pochodzi z Litwy i na co dzień zajmuje się strategiami marketingowymi, pracując dla największych marek na świecie. Równolegle prowadzi własny portal – Vers24. Ma wykształcenie prawnicze i fotograficzne. To bizneswoman, która inspiruje na wielu płaszczyznach.

Na Instagramie Indii Indre Sakale (@indiasaka) możemy podziwiać niesamowite przestrzenie, wyjątkowe stylizacje, architekturę czy naturę. Perfekcjonizm artystki sprawia, że wszystko jest dopracowane w każdym calu. I choć na większości kadrów przeważa minimalizm, jej styl jest niepowtarzalny, a wyczucie estetyki i artystyczny sposób patrzenia na świat sprawiają, że każdy chciałaby odwiedzić miejsca, które odwiedza Indre.

 

Za czym najbardziej tęsknisz, myśląc o Litwie?

Za ludźmi. Ostatnio - po prawie 10 latach spędzonych w Warszawie - zrozumiałam, że nie należę już do Litwy. Nie wiem, co się tam dzieje w życiu politycznym czy ekonomicznym, jak pozmieniali się ludzie, jak wygląda dziś Wilno „od środka”. Sporo zmieniło się w sferze prywatnej moich przyjaciół, nie dzieliliśmy wspólnie tych momentów. Z kolei kiedy wracam do Polski widzę, jak postrzegają mnie Polacy – jak osobę obcą. To przykry moment, kiedy uświadamiasz sobie, że nie wiesz, gdzie jest twój prawdziwy dom. Pewnie zrozumie to tylko inny emigrant.

Mimo to zdecydowałaś się zamieszkać w Polsce - jak to się stało?

Kiedy miałam trzynaście lat, jechałam autobusem do Paryża. Mijałam Warszawę i zachwyciłam się tym miastem. Przeszło mi przez myśl, że chciałabym tu zamieszkać. Kto mógłby wtedy pomyśleć, że tak się stanie?

A za co dziś najbardziej cenisz sobie Warszawę?

Za poczucie anonimowości. To właśnie podoba mi się najbardziej w dużych miastach - żyjesz pomiędzy ludźmi, ale nie przyciągasz uwagi, jesteś jedną z wielu osób. Pewnie wynika to też z mojej osobowości, jestem introwertykiem.

Czy masz tu swoje ulubione, najbardziej stylowe miejsca, do których chętnie wracasz?

Przed pandemią bardzo wielu ciekawych ludzi spotykałam w Zachęcie, w kinie Kultura, w restauracjach - Regina Bar czy Charlotte. A teraz? Najbardziej stylowe osoby spotykam na konferencjach prasowych… online.

Wiem, że interesujesz się sztuką. Co miało największy wpływ na to, jak dziś wygląda twoja wrażliwość artystyczna?

Oczywiście rodzice, przyjaciele, szkoła, galerie sztuki, które dotąd odwiedziłam. Zaobserwowałam u siebie, że moja wrażliwość artystyczna bardzo zmieniła się przez pryzmat osobistych doświadczeń. Inaczej widzisz świat, kiedy masz 18 lat, a zupełnie inaczej, mając 35. Ze sztuką też tak jest - im bardziej i głębiej wejdziesz w ten temat, tym szybciej rozumiesz, jak wiele jeszcze nie wiesz. 

Skąd w ogóle wzięło się twoje zamiłowanie do sztuki?

Pochodzę z artystycznej rodziny, więc miłość do sztuki wyniosłam z domu rodzinnego. Na styl mój i mojej siostry duży wpływ miała mama, która jest artystką. Fascynuje mnie wrażliwość artystyczna, uwielbiam obserwować ludzi w galeriach sztuki. Każdy obraz widzimy inaczej, z zupełnie innej perspektywy, w oparciu o własne przeżycia - sztuka pokazuje nam, jakie bariery i granice nosimy w sobie.

Jaki jest zatem twój ulubiony artysta?

Jeden? Niemożliwe! Jest wielu artystów, których cenię. Uwielbiam impresjonistów, a najbardziej Auguste Renoir i harmonię płynącą z obrazów jego autorstwa. Równolegle nie mogę przejść obojętnie obok nazwiska Jean-Michel Basquiat czy chińskiego artysty - Liu Xiaodong. No i Christopher Wool, jego też uwielbiam.

W takim razie jakie dzieła zdobią twoje mieszkanie?

Nie wiem, czy mogę zdradzić, jakie obrazy mam w domu (śmiech). Jeśli chodzi o artystów, których chciałabym, żeby świat bliżej poznał, z pewnością jest to GIARAM. A najcenniejsze obrazy w moim domu to te, które namalował mój syn. Jest niezwykle wrażliwy i ciekawie widzi ten świat.

Jak wygląda twoja historia poszukiwania własnego stylu? 

Mój styl od zawsze wyróżniał się na tle rówieśników - był monochromatyczny. Oczywiście mam też za sobą bunt wieku nastoletniego. Nosiłam wtedy szerokie jeansy i ubrania XXL, a mój szkolny kolega zapoznał mnie z muzyką rave. Później duży wpływ na mój ubiór miał Pedro Almodovar i jego film „Volver”. Cała ta produkcja jest przesycona czarnym humorem (lubię to), a główna postać - Raimunda (Penelope Cruz) stała się dla mnie ikoną kobiecości.

Pozostając przy filmach - do których pozycji najchętniej wracasz?

Na pewno „Parasite”, „Like Father, Like Son” (org. „Soshite chichi ni nart”) czy „Still Walking” (org. „Aruitemo, aruitemo”) – tam jest tak dużo emocji ukrytych pomiędzy słowami. Niektóre produkcje zostają mi w pamięci ze względu na stronę wizualną,  np. „Call Me by Your Name” czy - wspomniany już wcześniej film Almodovara – „Volver”.

A jeśli chodzi o pisarzy? 

Orhan Pamuk - przeczytałam wszystkie jego książki. Wiedziałaś, że on też robił zdjęcia? Parę lat temu byłam na chwilę w Istambule i zobaczyłam plakat informujący o tym, że w galerii obok odbywa się jego wystawa. Nie udało mi się tam dotrzeć, bo galeria była już zamknięta. Wróciłam do Warszawy i przez kilka dni ciągle myślałam o tym, że byłam tak blisko, a nie zobaczyłam jego prac, więc... kupiłam bilety i tam wróciłam. W sumie nie wiem, czy podobały mi się te fotografie, ale na pewno dużo bardziej zrozumiałam punkt widzenia tego artysty.

Przeczytałaś ostatnio coś dobrego? 

Virginie Woolf „Between the Acts” – ta pozycja zdecydowanie budzi emocje. Poleciła mi ją dr Jurate Cerskute podczas gościnnej wizyty na Uniwersytecie Warszawskim. A poznałam tę kobietę przez… Instagrama. Wierzę, że czasami dobre książki same znajdują do nas drogę.

Skąd czerpiesz inspiracje do działania?

Z podróży. I nieważne, czy trwają dwa dni, czy miesiąc. Zawsze znajduję swoją drogę – wiem, gdzie się zgubić i jak się odnaleźć. To też wyniosłam z domu rodzinnego. Praktycznie każdej zimy spędzaliśmy miesiąc w innym miejscu. Tym sposobem odwiedziłam m.in. RPA, Chile czy Filipiny. Podróże bardzo mnie ukształtowały. Od zawsze dawały (i wciąż dają) mi wolność, żeby móc myśleć inaczej. Może dlatego żyję trochę w swoim świecie, niekiedy oderwana od rzeczywistości takiej, którą widzi większość. Poza tym inspirują mnie ciekawi ludzie i rozmowy z nimi, w tym przemyślenia mojego syna dotyczące tego, jak zostać milionerem (bardzo zresztą logiczne).

Jest jeszcze jakieś miejsce na świecie, które chciałabyś odwiedzić?

Alaska. Coraz częściej o niej myślę. Bardzo chciałabym też pojechać na ryby do Norwegii, ale póki co nie mogę znaleźć chętnych na wspólny wyjazd.

Preferujesz podróżowanie w towarzystwie?

Potrafię podróżować i solo, i będąc w towarzystwie. Przyznaję jednak, że ludzi, z którymi podróżuję, wybieram bardzo świadomie.

Gdzie najchętniej się relaksujesz?

Uwielbiam obserwować góry czy zachód słońca nad morzem. Bardzo dobrze czuję się we Francji i w Kanadzie. To są kraje, gdzie podoba mi się absolutnie wszystko: kultura, architektura, jedzenie, ludzie.  

A co najbardziej podoba ci się w sobie?

Chyba to, że nie boje się zmian i potrafię żyć w swoim świecie, mimo wszystko.

Czy możesz zdradzić, co było twoim dotychczasowym, największym wyzwaniem zawodowym?

Zdecydowanie przejścia od prawa do marketingu. Dzięki temu mam trochę inny pogląd na różne sytuacje. To czasem mi pomaga, a czasem mnie blokuje.

Jak wygląda twój dzień – jesteś fanką rytuałów?

Mój dzień zaczyna się wcześniej i… kończy jeszcze wcześniej - idę spać, kiedy ludzie wychodzą na wieczorne spotkania. Z natury jestem bardzo chaotyczną osobą, mam milion pomysłów na minutę. To jeden z powodów, dla których wszystko planuję. Wiem, że wtedy zrobię więcej. Uważam, że dyscyplina w życiu pomaga, dlatego mam swoje rytuały, które mnie cieszą.

Zauważyłam, że na Instagramie, poza publikacjami zdjęć z podróży czy materiałów o tematyce fashion, często piszesz o perfumach. Jakie są twoje ulubione zapachy?

Perfumy przypominają mi ludzi, miejsca, wywołują wspomnienia. Mam bardzo dużo swoich ulubieńców. Potrafię każdy mój nastrój ubrać inaczej. Nie dzielę zapachów na dzienne i wieczorne, bo nie lubię ograniczeń. W mojej kolekcji zawsze można znaleźć: Chanel 1957, Chanel Le Lion, Tom Ford Ombre Leather parfum, Tom Ford Bitter Peach, Kilian Apple Brandy i Jo Malone London English Pear & Freesia.

Twoja wskazówka dla osoby, która dopiero poszukuje własnego stylu - jakie są najważniejsze elementy garderoby, w które warto zainwestować?

Ludzie za bardzo komplikują sobie życie, myśląc o ubiorze. Tak naprawdę klucz do sukcesu to czysta matematyka. Wystarczy mieć dobrą podstawę dopasowaną do figury: wysokiej jakości spodnie czy spódnicę, marynarkę, porządne buty i parę prostych topów. Chcesz się wyróżnić? Baw się detalami. W ogóle wydaję mi się, że największy i najczęstszy błąd to nieprzemyślane połączenia. A biorą się z tego, że decyzje dotyczącą ubioru podejmujemy na ostatnią chwile – tuż przed wyjściem.

A czy masz jakąś złotą myśl dla kobiet, które (podobnie jak ty) każdego dnia łączą intensywną aktywność zawodową z pasją i życiem rodzinnym?

Na pewno warto czerpać radość ze swojej pasji i codziennie planować życie, ale też pozwolić sobie czasem zwyczajnie się zgubić.