Trwająca od kilku dni wojna w Ukrainie zbiegła się w czasie z Milan Fashion Week, ale pokazy nie zostały przerwane i całe wydarzenie odbywało się "jak gdyby nigdy nic". Aż do wczoraj, po czterech dniach od startu wydarzeń, kiedy Giorgio Armani - jako jedyny projektant, który pokazywał swoją kolekcję w Mediolanie - postanowił nagłośnić temat wojny i oddał hołd Ukrainie. 

Włoch pierwszy zwrócił uwagę na to, co właśnie dzieje się w Ukrainie i okazał sprzeciw wojnie. Swoją kolekcję pokazał w zupełnej ciszy. Zwrócił się też do mediów i zgromadzonych osób: "Moja decyzja o nieużywaniu muzyki została podjęta jako wyraz szacunku dla ludzi zaangażowanych w rozgrywającą się na Ukrainie tragedię. Co mogłem zrobić? Mogłem jedynie zasygnalizować swoje złamane serce z powodu tragedii poprzez ciszę. Nie możemy ignorować nieszczęścia, które rozgrywa się wokół nas. Nie oznacza to, że musimy przestać normalnie żyć, ale myślę, że nie jest tak, że możemy świętować. Moi współpracownicy obawiali się, że pokaz będzie słaby, gdy odbędzie się w ciszy, ale zamiast tego myślę, że ubrania skorzystały w stu procentach i stały się bardziej wyraziste". 

Przypomnijmy, że Giorgio Armani też był pierwszym projektantem, który zwrócił uwagę na niebezpieczeństwo Covid i zdecydował się dwa lata temu pokazać swój pokaz za zamkniętymi drzwiami.