Czekając na pokaz w największym w Rzymie prywatnym pałacu, który do dziś zamieszkiwany jest przez książęcą rodzinę Pamphilj, trudno było nie dostać zawrotu głowy. Przepych w wersalskim stylu, weneckie szkło żyrandoli, wielkiej klasy dzieła sztuki i setki luster w złotym świetle… XVII-wieczne wnętrza stały się tłem, dla równie nieskromnych projektów Giambattisty Vallego. To projektant, który nigdy nie uległ modzie na minimalizm, nawet jeśli został zaproszony do współpracy z marką popularną. La grande bellezza w jego wykonaniu została przez H&M wzięta z całym arsenałem znaków rozpoznawczych projektanta.

Pierwszy drop kolekcji, który był zwiastunem całości już w maju, rozwiał wątpliwości - kaskadowy tiul i girlandy kwiatów to coś, za czym wciąż tęsknimy. I nie wyrzekamy się tego, nawet jeśli mamy dwadzieścia kilka lat, jak Kendall Jenner, która otworzyła wczorajszy rzymski pokaz i była wcieleniem naczelnej dewizy projektanta. Giambattista zawsze w wywiadach powtarza, że jego wkład w ubranie to jedynie pięćdziesiąt procent całości - reszty dokonuje osoba, która jego modę nosi.

Giambattisa Valli x H&M - Rzym, 2019 / mat. prasowe

Dlatego wczoraj tak samo mocne wrażenie, jak spektakularne ubrania z kolekcji Giambattista Valli x H&M, zrobiła obsada pokazu. Modele i modelki byli etnicznie zróżnicowani, młodzi, zbuntowani, piękni. Jedni jak zaciągnięci na wybieg z grunge'owych garaży Seattle, inni z indiańskich kamperów Nevady. Giambattista chciał, żeby ta kolekcja miała w sobie coś nomadycznego (a wszystkie drogi prowadziły do Rzymu).

"Dążyłem do tego, żeby biała koszula wyglądała jak z Casablanki, a spodnie jak z berlińskiego klubu" - mówił podczas konferencji prasowej.

Wiedział, że także na samo wydarzenie ściągną "dzieciaki z całego świata", a to właśnie nowe pokolenie, które zrekrutowała mu współpraca z H&M, inspiruje go ostatnio najbardziej.

Dla nich też w kolekcji obok najpiękniejszych bogato zdobionych płatkami kwiatów sukni, pojawiły się bluzy z kapturem, streetwearowe nerki, bojówki, t-shirty. To także najtańsze elementy całości, które z powodów biznesowych zawsze znajdują swoje miejsce w kolekcjach premium H&M.

Ale w tej kolekcji zadziało się coś nowego w kontekście kolekcji popularnych - tym razem to nie dziewczyny pożyczyły sobie coś z szafy chłopaków a to oni sięgnęli po kobiece ubrania. Nie mówiąc o tym, że dla samego Giambattisty było to pierwsze komercyjne projektowanie mody męskiej. "Zawsze patrzę na kobietę, jak odczuwa, co zakłada, jak wyraża uczucia, co pożycza od mężczyzny. Tym razem zwróciłem obiektyw w stronę towarzyszącego jej faceta. Co on mógłby wziąć od niej? Może naszyjnik z pereł, który mógłby założyć w totalnie inny, świetny sposób?". I naprawdę - mógłby. Faceci w pokazie kolekcji Giambattista Valli x H&M wystylizowani byli z totalnym twistem - sztuczne futra, cekinowe garnitury, swetry w kwiaty komponowały się z vibem muzyki do pokazu: tej klasycznej, ale przeplecionej Modeselektorem, Lizzo i Missy Elliott. H&M wie, jakimi dźwiękami trafić do współczesnych trendsetterów - na afterparty w monumentalnych salach hotelu Plaza zagrał djski kolektyw z najmodniejszego na Ibizie klubu Circoloco. Szaleństwo.

Giambattista Valli x H&M - make up / mat. prasowe