Czy zastanawialiście się kiedyś jak to się dzieje, że akurat Alessandro Michele pracuje dla Gucci albo Nicolas Ghesquiere dla Louis Vuitton? Za ich sukcesem nie stoją wcale prezesi wielkich domów mody tylko szczupła, wysoka, 56 letnia Paryżanka z krótką, nonszalancką fryzurą. Mowa o Floriane de Saint Pierre, kobiecie, która zajmuje się zatrudnianiem projektantów na stanowiska dyrektorów kreatywnych w domach mody. Choć nie tylko bo jej zadaniem jest również wynajdywanie utalentowanych osób i dopasowywanie ich do różnych strategicznych stanowisk w luksusowych markach. W swoim czasie to ona zwerbowała Albera Elbaza do Lanvin, Francisco Costę do Calvina Kleina, Christophe’a Lemaire’a do Lacoste, Christophera Bailey do Burberry czy wspominanego Ghesquiere'a do Louis Vuitton. Ta lista jest znacznie dłuższa, ale Saint Pierre nie lubi, i prawdopodobnie nie może, się nią chwalić. 

W dużej mierze jej klienci pozostają anonimowi a proces rekrutacji projektanta na stanowisko dyrektora kreatywnego domu mody ściśle tajny. W wywiadzie dla magazynu Industrie mówiła:

"Aby wszystko pozostało tajemnicą i nic nie wypłynęło do mediów, czasem na rozmowę kwalifikacyjną muszę spotykać  się w pokoju hotelowym zabukowanym pod fałszywym nazwiskiem".

Francuzka nie tylko werbuje projektantów lecz również negocjuje dla nich gaże, które ponoć czasem mają tyle cyfr co numer telefonu. „Dla niej to nie tylko zapychanie stanowisk. Ona wyszukuje tych najzdolniejszych i stara się stworzyć długotrwałą więź między projektantem a marką. I przychodzi jej to bez większego wysiłku”, mówił o niej w jednym z wywiadów Christopher Bailey. 


Saint Pierre wychowywała się w prestiżowej 16. dzielnicy Paryża. Jej ojciec był inżynierem, a matka od dziecka zaszczepiła u niej miłość do mody i sztuki. „Nosiła kreacje od Saint Laurenta i Teda Lapidusa. I kolekcjonowała dzieła m. in. Louis Bourgeois. Przyznam, ze to naprawdę wyostrzyło moje oko od najmłodszych lat”, mówiła w wywiadzie dla The Gentlewomen. Od dziecka marzyła o pracy w modzie. Niestety nie miała żadnych zdolności artystycznych, dlatego wybierając studia, postawiła na finanse. Ale nie byle gdzie, w paryskiej ESSEC, jednej z najbardziej prestiżowych szkół ekonomicznych na świecie. Po dyplomie zgłosiła się na staż do domu mody Chrisitian Dior, który dopiero co trafił w ręce Bernarda Arnault. Tam w dziale finansów przepracowała sześć lat ucząc się zasad biznesu w luksusowych markach. Na pomysł otworzenia własnej firmy FSPSA specjalizującej się w HR mody wpadła gdy próbowała ją zwerbować agencja headhunterska.

„Moim pierwszym klientem był mój poprzedni pracodawca. Arnault dopiero co kupił dom mody Christiana Lacroixa i potrzebował obsadzić pięć kluczowych posad. Od razu miałam pełne ręce roboty”, wspominała w jednym z wywiadów.

zdjęcie magazynu Industrie

Teraz każdy dzień zaczyna o 6.30, o 8 odbiera ją kierowca. Codziennie odbywa około siedmiu spotkań. I jak mówi: „Gdy idę na pokaz mody i widzę kandydata, z którym dzień wcześniej rozmawiałam w moim biurze na pewno nie rzucam mu się na szyję. Ewentualnie delikatnie skinę głową na przywitanie”. Ona i jej zespół konsultują nie tylko dla domów mody. Wśród jej klientów znalazły się również Aplle i Nesspresso. A niedawno Francuzka otworzyła również filie swojej agencji w Mediolanie i Szanghaju. Ale ponad wszystko Floriane to Paryżanka w każdym calu. Na śniadanie pije kawę i zajada się chlebem z dżemem, nie ćwiczy, kolekcjonuje sztukę i świetnie się ubiera. Ma słabość do małych czarnych i golfów od Jil Sander, posiada pokaźną kolekcję żakietów, w tym od Louis Vuitton, i pełną szafę granatowych trenczy.