Bosonoga, roztańczona, rudowłosa Florence Welch na koncertach prezentuje się, jak skrzyżowanie celtyckiej nimfy z jedną z bohaterek z obrazów Teodora Axentowicza. Stanowi widowisko, od którego nie sposób oderwać oczu. Biega po scenie, wiruje w piruetach, niemalże unosi się nad ziemią. Kiedy jednak na chwilę się zatrzymuje, warto przyjrzeć się noszonym przez nią kreacjom. Wokalistka zespołu Florence and the Machine do perfekcji opanowała łączenie charakterystycznego dla siebie stylu boho z modą z najwyższej półki. Podczas obecnie trwającej trasy piosenkarka blisko współpracuje z domem mody Gucci. To spod ręki dyrektora kreatywnego firmy, Alessandro Michele wyszły projekty sukienek, w jakich ostatnio występuje Brytyjka. Obserwując stylizacje samego projektanta, nietrudno dostrzec „pokrewieństwo dusz” między nim, a artystką – Michele znany jest z pokazywania się w garniturach w kwieciste lub orientalne wzory, a te idealnie wpisują się w stylistykę boho. Ostatnio, podczas Outside Lands Music & Arts Festival w San Francisco gwiazda założyła jego dzieło - suknię do ziemi z dekoltem wykończonym misterną koronką. Zwiewna i prześwitująca kreacja wyglądała jak wyciągnięta z innej epoki, przypominając zdobione XIX-wieczne koszule nocne dla "panienek z dobrych domów". Florence Welch stała soę jedną z największych orędowniczek naturalnej kobiecości – rozwiane włosy, brak makijażu, zero biżuterii i dodatków - to jej znaki rozpoznawcze. A skoro ona ma odwagę pokazać się tak tysiącom ludzi, dlaczego my mamy jeszcze jakiekolwiek opory, żeby pójść w jej ślady?