Rola w „Don’t Worry Darling” jest czwartą w karierze Harry'ego Stylesa. Oczywiście, jeśli w rachunkach uwzględnimy cameo w scenie po napisach „Eternals”. W nowym projekcie swojej życiowej partnerki, Olivii Wilde, wystąpił u boku Florence Pugh, która w portfolio ma już 27 produkcji i nominację do Oscara za „Małe kobietki”. Mimo znacznej przewagi w dorobku aktorskim 26-latka miała zarobić trzykrotnie mniej niż były członek One Direction. Taka sytuacja nie byłaby w show-biznesie niczym nowym.

Problem luki płacowej w Hollywood 

Niedawno pisałyśmy o kontrowersjach związanych z wynagrodzeniem obsady kontynuacji „Jokera”. Wielu osobom nie spodobało się, że Lady Gaga otrzyma czek na „jedynie” 10 milionów dolarów, kiedy na bankowe konto Joaquina Phoenixa trafi kwota dwukrotnie wyższa. Inni zwracali uwagę na fakt, że 47-letni aktor ma dużo większe doświadczenie i niósł na swoich barkach pierwszą część filmu. Chociaż w tym wypadku ciężko jest mówić o problemie luki płacowej, to w historii kinematografii zdarzały się dysproporcje w płacach, dla których trudno jest znaleźć logiczne wytłumaczenie.

Ujawniono gaże za drugą część „Jokera”. Joaquin Phoenix otrzyma 20 milionów dolarów, Lady Gaga tylko połowę tej stawki >>

Wystarczy wspomnieć o  komedii romantycznej „Sex Story” z Natalie Portman i Ashtonem Kutcherem. Laureatka Oscara zarobiła trzy razy mniej niż aktor, który w roku premiery odebrał statuetkę... Złotej Maliny. Równie głośno było o sprawie produkcji „Wszystkie pieniądze świata”. Po decyzji o usunięciu scen z Kevinem Spacey konieczne były dogrywki. Michelle Williams otrzymała za nie jedynie 1000 dolarów, a Mark Wahlberg wynegocjował stawkę sięgającą 1,5 miliona. Nie dziwi więc, że doniesienia o luce płacowej między Florence Pugh i Harrym Stylesem uznano za prawdopodobne. Tym bardziej, że już wcześniej dopatrywano się zatargów między reżyserką i aktorką. 

„Don’t Worry Darling”: Harry Styles zarobił znacznie więcej niż Florence Pugh? 

Pierwsze plotki o konflikcie wyszły na jaw już kilka tygodni temu. Fani zauważyli, że Pugh nie promuje filmu „Nie martw się, kochanie” tak chętnie, jak poprzednich produkcji ze swoim udziałem. Podejrzewano, że niesnaski mogą wynikać z różnego podejścia do scen intymnych. Olivia Wilde przyznała, że chce przywrócić w kinie zmysłowy seks i często porusza ten wątek w wywiadach. Z kolei Florence nie podobał się szum, jaki wywołały pokazane w zwiastunie ujęcia. Gwiazda, którą niedługo zobaczymy w kontynuacji „Diuny”, podkreśliła, że nie chce, aby jej praca była sprowadzana do scen erotycznych:Nie po to pracuję w tej branży [...] Nie będę wypowiadać się na ten temat, bo ten  film jest czymś większym i lepszym niż to. Ludzie, którzy go stworzyli, zasługują na więcej”.

Olivia Wilde chce przywrócić dobre (i zmysłowe) sceny seksu w kinie. "Don't Worry Darling" z Harrym Stylesem i Florence Pugh już niedługo >>

Następnie część internautów doszła do wniosku, że nieporozumienie wynika z kwestii finansowych. Źródłem niechęci miała być różnica w zarobkach Florence Pugh i Harry’ego Stylesa. Takiej wersji wydarzeń stanowczo zaprzecza twórczyni filmu. W rozmowie z „Variety” odniosła się do krążących w sieci domysłów: „Było wiele plotek, na które w dużej mierze nie zwracałam uwagi. Jednak absurdalność clickbaitowych tytułów i wynikająca z nich reakcja na nieistniejące różnice w płacach między naszymi głównymi i drugoplanowymi aktorami naprawdę mnie zdenerwowały”.

Jestem kobietą obecną w tym biznesie od ponad 20 lat i jest to coś, o co walczyłam dla siebie samej i innych, zwłaszcza będąc reżyserką. Te stwierdzenia nie mają absolutnie żadnego uzasadnienia.

Magazyn „Variety” poprosił o zabranie głosu wytwórnię Warner Bros. Jej reprezentanci odmówili komentarza, powołując się na zasadę tajności wynagrodzeń.