"Florals? For spring? Groundbreaking" – pamiętacie ten moment z filmu "Diabeł ubiera się u Prady”, gdy Meryl Streep z kamienną twarzą torpeduje pomysły swoich redaktorek? Ja słyszę Mirandę Priestly w swojej głowie za każdym razem, kiedy wiosną w sklepach pojawiają się wianki i sukienki w łączki, co oczywiście nie przeszkadza mi w posiadaniu tej części garderoby w swojej szafie. W tym roku przybyła mi co najmniej jedna kwiecista sukienka, marynarka i t-shirt. I kiedy zaczynam się zastanawiać, czy to aby nie zbyt wiele motywów w wersji "floral", Miranda w mojej głowie mówi: „Please bore someone else with your questions”.

Jednak okazuje się, że czasem na widok niektórych kreacji w ten typowo wiosenny wzór można powiedzieć: "ładne kwiatki!". Tak było podczas tegorocznej gali nagród teatralnych Tony Awards, gdzie Tatiana Maslany przemknęła po czerwonym dywanie niczym nimfa leśna w półprzezroczystej sukience od Zaca Posena. Nie da się jednak ukryć, że czarna kreacja w błękitne, białe i czerwone kwiaty, choć półtransparentna, była niezwykle elegancka i jak powiedziałyby nasze babcie – szykowna (sądzę, że nawet starsze panie nie byłyby oburzone tą stylizacją). To dowód na to, że można pokazując całkiem sporo, tak naprawdę odsłonić niewiele.

Swój look Maslany uzupełniła czarnymi sandałami na wysokim słupku i makijażem wykonanym przez Quinna Murphy’ego. Wizażysta połączył czerwone usta z błękitnymi powiekami. Chaos? Wręcz przeciwnie, obie barwy idealnie ze sobą współgrają. Jak kwiaty na łące.