U Victorii Beckham garniturowe spodnie. Proste, w odcieniu karmelu, ciut za długie, takie, których nogawki kaskadowo opadają na buty, a ty stylowo ciągniesz je po ziemi. U Proenza Schouler plisowane spódnice noszone w kontraście z męskimi marynarkami. W kolekcji The Row garnitury z dwurzędowymi guzikami przesadnie zaznaczającymi talię, a u Bottegi Venety waniliowe, skórzane płaszcze wiązane paskiem. Wspólny mianownik? Bliźniaczo podobne rzeczy zaprojektowała w ostatnich kolekcjach dla Céline Phoebe Philo. Teraz pojawiają się u jej kolegów po fachu. Ale o tym, że awangardowy minimalizm to już nie tylko styl życia, lecz także najważniejszy trend w modzie, utwierdził mnie dopiero spacer ulicami Warszawy, kiedy przechodząc obok sklepów Mango czy Zary, zauważyłam, że z ich wiosennych witryn wcale nie krzyczą kwiaty, kolory ani falbaniaste spódnice, ale proste garnitury, ascetyczne sukienki i oryginalnie uszyte płaszcze.

Bliźniaczo podobne looki z ostatnich pokazów od lewej Bottega Veneta, Victoria Beckham i Proenza Schouler. Z tyłu oryginalne looki Celine. / Imaxtree

Phoebe Philo - początki


Kiedyś znalezienie w sieciówce idealnie skrojonych, ale niebanalnych spodni czy marynarki oversize, która jednak nie wyglądałaby jak po tacie, było niemożliwe. No, chyba że miałaś na koncie co najmniej dwa tysiące euro i mogłaś je kupić w Céline. Philo objęła stery w tej marce w 2008 roku. Do dziś wspomina, że gdy zaoferowano jej tę posadę, wybuchnęła śmiechem. Céline było wówczas, jak mawiano w środowisku, „tańszą wersją Chanel”, a ze stanowiska głównego projektanta właśnie odchodził Michael Kors. Koncern LVMH, do którego należy Céline, szukał kogoś, kto nada charakter przykurzonemu francuskiemu domowi mody, a z jego ubrań zrobi obiekty pożądania. Philo była w tym bardzo dobra. Przez pięć lat szkoliła się pod okiem Stelli McCartney w Chloé, by ostatecznie po jej odejściu przejąć ten dom mody. To ona wykreowała słynny styl retroromantyczki, z którego do dziś jest znana marka. Projektantka odeszła z Chloé w 2006 roku. Miała dość tworzenia ubrań w stylu boho. Chciała ciąć, dekonstruować i upraszczać jak jej guru – belgijski minimalista Martin Margiela. Céline okazało się ku temu idealne.

Jeden z ostatnich pokazów Phoebe Philo dla Celine / Imaxtree

Pierwszą kolekcję dla tego domu mody Philo uszyła z męskich tkanin. Z „królowej frędzli” szybko stała się „królową minimalizmu” i jedyną taką projektantką na rynku. Bez­kom­pro­mi­sową, bo wcale nie czerpała z dorobku Céline, ale zbudowała go od podstaw, tak jak chciała. Stworzyła dom mody o tak silnym DNA, że mało kto pamięta, jaki był wcześniej. Pod jej sterami stał się mekką awangardowych minimalistek. Takich, które wymagają od mody czegoś więcej, nie chcą epatować logo, nie interesują ich sezonowe trendy, ale nudzi noszenie białego T-shirtu i dżinsów. Philomanki, jak zaczęto określać jej fanki, szukały wyrafinowania i oryginalności, np. prostego granatowego golfu, ale za to z rękawami XXL (jesień–zima 2015/2016) albo beżowego trencza w kratę z nietuzinkowym wycięciem w talii (wiosna–lato 2017). Nie wspominając o butach! Kozaki imitujące letnie rzymianki czy klapki z futrem, na które najpierw nawet nie chcesz patrzeć, ale o których marzysz, gdy za chwilę widzisz, jak na paryskim tygodniu mody nosi je duńska it-girl Pernille Teisbaek. Ubrania Céline były jak sekretny kod. Porozumiewały się nim i dostrzegały go jedynie wierne fanki marki. Choć tworzenie tych rzeczy było skomplikowane, to zasada noszenia wręcz przeciwnie – miały wzbudzać zainteresowanie oryginalnością, a jednocześnie intrygować prostotą. 

Phoebe Philo kłaniająca się pod koniec pokazu Celine SS17 / Imaxtree

Rozpacz po odejściu Phoebe Philo


Kiedy w grudniu 2017 roku Philo złożyła rezygnację ze stanowiska z przyczyn osobistych, fanki marki przeżyły szok. Zaraz po jej odejściu zaczęły wykupować wszystko, co po ich mentorce jeszcze zostało. Najpopularniejszy sklep sprzedający luksusowe ubrania z drugiej ręki, vestiairecollective.com, między 27 września a 2 października 2018 roku zauważył wzrost wyszukiwania hasła „Céline” o 275 proc., a co ważniejsze – wzrost zakupu o 43 proc. To wtedy nowy projektant marki, Hedi Slimane, pokazał debiutancką kolekcję dla Celine, w której zrobił to, co Philo na początku – zmienił DNA marki. Szerokie spodnie zastąpił kusymi spódnicami jak dla 14-latek, płaszcze oversize zmniejszył do rozmiaru 32, a garnitury zamienił na dopasowane smokingi. Jednak Celine bez minimalizmu stało się jak Versace bez meduzy i Burberry bez kraty. Swoje żale fanki zaczęły wylewać na instagramowych kontach, jak @bringphiloback czy @oldceline. Ubrania z poprzednich sezonów stały się obiektami kolekcjonerskimi. Wyprzedają się na pniu, a ich ceny wciąż rosną. Słynne naszyjniki z literami teraz osiągają ceny nawet trzykrotnie wyższe niż w chwili premiery. Wyznawczynie Philo nie żartowały, że nie chcą mówić w innym języku. Tylko czy „złoża” starego Céline w końcu się nie wyczerpią? Już na ostatnim tygodniu mody co druga dziewczyna miała botki z beżowym czubkiem z sezonu wiosna–lato 2018 i białe shoppery z ostatniej kolekcji pre-fall 2018. Gorączka Céline, widoczna w zeszłym roku zarówno na ulicach, jak i w social mediach, nie przeszła niezauważona przez konkurencję, która wkrótce zaczęła jeszcze wyraźniej robić to, co Philo. Nic dziwnego, minimalistki to klient idealny. Nie kupują kompulsywnie jak millennialsi, cenią jakość, więc wydają duże sumy pieniędzy, a co najważniejsze – są lojalne. 

Na fashion weekach ubrania z metką starego Celine są hitem. Botki z kontrastującym czubkiem są z kolekcji z 2017 r. / Imaxtree


Następcy Philo


Pierwsza w kolejce ustawiła się Victoria Beckham. Nigdy nie ukrywała, że inspiruje się koleżanką po fachu, a swego czasu nawet porzuciła szpilki i zaczęła kłaniać się pod koniec pokazu w typowym zestawie Philo – golfie, szerokich spodniach i adidasach Stan Smith. W swoich kolekcjach Beckham zamieniła dopasowane garsonki na luźne garnitury, a w wiosennej dodała do nich dwa uwielbiane przez Phoebe motywy – satynowe topy obszyte koronką i rozcięte nogawki. Zagłębie marek w stylu starego Céline jest szczególnie widoczne w Nowym Jorku. Subtelne zapożyczenia widzimy u Proenza Schouler, których charakterystyczny kobiecy styl ostatnio znacząco się rozluźnił i uprościł. Na wybiegu pojawiło się znane z kolekcji Philo połączenie spodni i spódnicy, dominowały też sylwetki oversize. Ciężko nie wspomnieć o The Row. Spekulowano, że to właśnie założycielki marki, bliźniaczki Olsen, przejmą stery w Céline. Ich styl jest bardzo podobny. Pokazuje to ostatnia kolekcja, z której garnitury z dwurzędowymi guzikami przesadnie zaznaczającymi talię są prawie wyjęte z lookbooka kolekcji resort Céline z 2017 roku. Ostoją minimalistek stała się też marka Totême. Jej założycielka, szwedzka ikona stylu Elin Kling, klasyczny asortyment urozmaica kopiami projektów Phoebe, takimi jak brązowy płaszcz miś wzięty wprost z kolekcji Céline z 2017 roku.

Backstage pokazu Victorii Beckham SS19 / Imaxtree

Uczniowie Phoebe Philo


Ale estetyce wykreowanej przez Philo hołdują przede wszystkim jej uczniowie i to na nich z zaciekawieniem spogląda teraz świat mody. Peter Do, Yuni Ahn i Daniel Lee to protegowani Philo, którzy pracowali z nią w Céline. To ona uczyła ich fachu. Właśnie dlatego jednym z najbardziej wyczekiwanych pokazów ostatniego tygodnia mody w Mediolanie był debiut Daniela Lee w domu mody Bottega Veneta. Były dyrektor kolekcji ready-to-wear w Céline został okrzyknięty następcą Philo jeszcze przed pokazem, bo do internetu wyciekły pierwsze zdjęcia z jego wiosennej kampanii. Lee zawarł w niej wszystko, za co fanki kochały projektantkę – naturalność, brak retuszu i prostotę. Pokazana miesiąc później kolekcja wcale nie krzyczała „Céline!”, ale kilka elementów Lee wziął wprost ze starej pracowni. Na przykład skórzaną torebkę kosmetyczkę, nową it-bag sezonu, którą projektantka zaproponowała na wiosnę 2018. Prestiżową posadę otrzymała też Yuni Ahn. Była szefowa designu w Céline została współprojektantką francuskiej marki streetwearowej Maison Kitsuné, której miała dodać modowego sznytu. Zrobiła to z sukcesem, sprytnie przemycając inspirowane estetyką Céline „warstwowe” zestawy (noszone razem koszule, spodnie, swetry i płaszcze w tym samym odcieniu) i obszerne szale trzymane przez modelki pod ręką – podobne Philo pokazała na jesień 2017. Z kolei projektujący pod własnym nazwiskiem Peter Do połączył siły z byłym pracownikiem biura sprzedaży w Céline, Vincentem Ho. Wspólnie szybko osiągnęli rozgłos w branży. Projektant stworzył kolekcję niemal imitującą ostatni pokaz Céline – były w niej powycinane oliwkowe garnitury, plisowane asymetryczne spódnice i futrzane torebki, a jego wspólnik zadbał o to, aby na wyłączność wykupił ją sklep internetowy Net-a-Porter. 

Owacje na stojąco dla Daniela Lee byłego ucznia Phoebe Philo i projektanta Bottega Veneta / Imaxtree


Każda epoka miała swojego prekursora. Lata 50. hołdowały Balenciadze, 60. kreował Paco Rabanne, a w 70. rządził młody Yves Saint Laurent. Philo zdaje się takim samym geniuszem, ukształtowała współczesną modę i pokazała, że znalazła swój głos w czasach, kiedy mogłoby się wydawać, że wszystko zostało już powiedziane. „W Céline nauczyłem się tworzyć ubrania dla współczesnych kobiet” – powtarza Peter Do. Jego mentorka pokazywała w kolekcjach wielkie torby, bo wiedziała, że kobieta nosi przy sobie milion rzeczy, i luźne marynarki, które sprytnie kamuflowały to, co trzeba. Po każdym pokazie otrzymywała owacje na stojąco. Może nie warto oceniać tych, którzy teraz chcą iść w jej ślady. To dzięki nim moda na minimalizm już weszła do mainstreamu, a ty nawet nie wiesz, że kupując w tym sezonie w sieciówce wygodne, szerokie spodnie garniturowe, a nie wałkowane od kilku sezonów mom jeans, swój wybór zawdzięczasz właśnie Phoebe Philo.