Na swoim Instagramie pisałaś ostatnio o treningu mentalnym. Da się trenować wytrzymałość psychiczną samodzielnie w domu? 

Z pewnością się da. Jest wiele różnych metod i technik, ale na ten temat pewnie mógłby powiedzieć więcej mój mąż Wojtek, który jest trenerem mentalnym i specjalizuje się w tym temacie. Ja natomiast robię sporo rzeczy mocno intuicyjnie, na podstawie przeczytanej literatury czy właśnie luźnych rozmów na ten temat z mężem. Bardzo często stawiam sobie różne wyzwania, niektóre są dość błahe, jak np. dziś nie zjem nic słodkiego, a inne poważniejsze. W każdym razie lubię wychodzić ze swojej komfortu, bo najczęściej wszystkie wyzwania realizuje w 100% i mam poczucie, że to mnie buduje i tym samym staje się silniejsza oraz mocniejsza. Z innych rzeczy to lubię też takie wyzwania, o których wcześniej nawet nie pomyślałam albo jak pomyślałam, to tylko na zasadzie „Cieszę się, że to mnie nie dotyczy”. Tak było z moimi przygotowaniami do triathlonu i z lekcjami pływania. Nie lubiłam tego robić w basenie, o otwartym akwenie nie wspominając. Po czym postanowiłam, że chcę się do tego przygotować, bo życie przecieka mi przez palce i strasznie mi tego szkoda. I zanim się obejrzałam minął rok, a ja startowałam w 1/2 IM i miałam do pokonania około 2 km płynąc w morzu z meduzami! Po tej akcji wiem, że mogę znieść wiele.

Jak uczyłaś się samoakceptacji? 

Chyba ciągle się jej uczę. Jestem bardzo krytyczna wobec siebie, tym samym dużo od siebie wymagam. Ale na szczęście lubię nad sobą pracować. To też właśnie część tych wyzwań, o których mówiłam wcześniej. Jako była sportsmenka jestem perfekcjonistką i lubię nad sobą pracować. Na szczęście też jestem już na takim etapie swojego życia, że potrafię zwolnić i spojrzeć na siebie łaskawym okiem. Cieszę się z tego, że moja rodzina, moje córeczki i ja jesteśmy zdrowi. Dziękuję za to, że moje ciało pomaga mi w pokonywaniu stawianych sobie wyzwań. Z czułością patrzę na wszelkie niedoskonałości, bo to ono właśnie pozwoliło mi urodzić trzy moje córeczki. Reszta nie ma znaczenia. Dbam o siebie by być zdrową i inspirującą Fit Mateczką dla moich córeczek. Z resztą właśnie one tak pieszczotliwie na mnie mówią.

Masz bardzo dobry kontakt ze swoimi fankami. Z jakimi sprawami najczęściej się do Ciebie zwracają?

Są to różne kobiece tematy. Często bardzo trudne. Ja strasznie mocno utożsamiam się z kobietami i przeżywam te wszystkie historie. Uważam, że my kobiety mamy bardzo trudną rolę w życiu. W zasadzie łączymy wiele różnych ról. Często w tym wszystkim zapominamy o sobie, nie mamy wsparcia ze strony partnera czy rodziny. W dodatku często jesteśmy krytykowane. To prowadzi do tego, że nie czujemy się szczęśliwe, ale jak mamy być, skoro wszystko jest na naszej głowie i wieczorem padamy na twarz?

Staram się wzmacniać dziewczyny, dawać im pozytywny przekaz, trochę namawiać do egoizmu i do tego, by przeżyły życie na własnych zasadach.

Oczywiście często potrzebny jest kompromis, bo gdyby w pięcioosobowej rodzinie każdy żył na własnych zasadach, to byłby niezły bałagan, ale ważne, żeby w tym wszystkim szanować swoje potrzeby i siebie nawzajem.

Udaje Ci się odpisać na wszystkie wiadomości? Ponad 63 tysiące followersów to imponująca liczba.

Staram się jak mogę. Często robię to z opóźnieniem niestety, bo doliczając wszystkie komentarze - zarówno na Instagramie, jak i na Facebooku - plus maile i wiadomości na Messengerze, to jest tego całkiem sporo. Nadrabiam podczas podróży, a że często się przemieszczam, to moje dziewczyny nie czekają zbyt długo na odpowiedź!

Czego kobiety najbardziej obawiają się podczas treningów? Co stanowi największą trudność?

To kwestie bardzo indywidualne. Każda z nas ma różne obawy. Najczęściej jednak dziewczyny boją się tego, że jak wyjdą na siłownię czy pobiegać, to ludzie będą się dziwnie patrzeć. Ja zawsze mówię, że na treningu każdy skupiony jest na sobie i każdy zmaga się ze swoim wysiłkiem. Najważniejsze to po prostu wyjść z domu.

A co jeśli ktoś jest „wiecznie początkujący” i nie może przekonać się do uprawiania sportu?

Dobrze jest popróbować różnych rzeczy. W wielu miejscach pierwsze zajęcia są bezpłatne albo organizowane są w ogóle darmowe treningi. Trzeba wyznaczyć sobie np. miesiąc i zrobić takie wyzwanie, próbując różnych aktywności - najlepiej z koleżanką lub partnerem. Zawsze będzie raźniej i weselej.

Jak podtrzymać zainteresowanie treningami?

Jak już się trafi na aktywność, którą się polubi, to dobrze jest mieć plan albo po prostu wpisać treningi w grafik i chodzić gdzieś do grupy. Ewentualnie samemu wychodzić z domu o stałych porach, np. w poniedziałki/środy/piątki o 18:30.

Macierzyństwo i regularne treningi - da się w ogóle to połączyć?

Uważam, że trzeba! Trening może mieć działanie terapeutyczne - wiem co mówię przy trójce dzieci. Dobrze tak po całym dniu siedzenia w domu z maluchami wyjść na wieczorną jogę czy najzwyczajniej pobiegać wokół osiedla. Trening dla mnie to podstawa macierzyństwa. Wiem, że dzięki temu jestem lepszą mamą. Zachęcam, by spróbować.

Sport czy dieta? Co jest ważniejsze?

I to i to, bez względu na to, jaki cel chcemy osiągnąć. W każdym razie na co dzień wystarczą właściwe odżywianie i trzy razy w tygodniu ruch. 

Da się jeść wszystko i nie tyć?

Da się, tylko musimy pamiętać, by bilans kaloryczny się zgadzał, czyli trzeba jeść tyle kalorii, ile nasz organizm potrzebuje. Ale nie opłaca się to na dłuższą metę, bo jedząc np. cztery batony zmieścimy się w bilansie i nie przytyjemy, ale nasz organizm nie dostanie nic odżywczego. Dbajmy o to, by jedzenie było naszym paliwem. Tankujmy tylko to najlepsze.

Czy można ćwiczyć po prostu w domowym dresie i starym T-shirtcie? Jak ważny jest odpowiedni strój podczas treningu?

Można, tylko po co? Często taki dres jest super do posiedzenia na kanapie, a podczas treningu sprawi, że będziemy się czuć niekomfortowo. Poza tym fajnie jest dobrze wyglądać podczas aktywności. Szczególnie kobiety motywuje odpowiedni strój.

Poza tym kluczowy jest dobór odpowiedniego biustonosza nie tylko ze względów estetycznych, ale przede wszystkim zdrowotnych. Zły biustonosz to bolące piersi podczas ćwiczeń i problemy z kręgosłupem.

Jakie są najmocniejsze punkty kolekcji Triaction by Triumph?

To przede wszystkim świetne materiały, jakość wykonania i przepiękny design. Poza tym biustonosze można dobrać do bardziej lub mniej dynamicznych aktywności i mają wysoki wskaźnik bouce control, który mówi nam o tym, czy w tym staniku możemy biegać czy iść ma jogę. 

Triumph pierwszy model sportowego biustonosza zaprojektował w 1933 roku dla zawodniczek igrzysk olimpijskich. Dzisiaj Ty jesteś jedną z ambasadorek sportowej linii tej marki. To niemały sukces. Jak się z tym czujesz? Spodziewałaś się takiego obrotu spraw?

Jestem szczęśliwa, bo to ogromne wyróżnienie. Szczególnie, że na rynku mamy mnóstwo innych wspaniałych trenerek. Jestem bardzo wdzięczna i chce godnie reprezentować markę. Tym bardziej, że uwielbiam produkty Triumph od co najmniej dwudziestu lat. 

I jeszcze krótka piłka na koniec: ulubiony trening Edyty Litwiniuk?

Zdecydowanie FIT EXPRESS, czyli mój krótki, ale niezwykle skuteczny trening. Dziękuję za rozmowę!