Słyszałyście o idei "bosy positive"? Ten ruch coraz bardziej rośnie w siłę w social mediach. Modelki i blogerki fitness demaskują swoje perfekcyjne zdjęcia, by pokazać, że kanon piękna z Instagrama jest daleki od prawdziwego wizerunku. Już nie tylko profesjonalni fotografowie, ale i zwykli użytkownicy sieci wstawiają na swoje profile przerobione zdjęcia. Powstaje coraz więcej aplikacji na telefon z Photoshopem w pigułce. Dzięki nim możemy się wysmuklić i upiększyć w zaledwie kilka minut. Ale czy faktycznie powinnyśmy tak robić? 

Dwie modelki plus size postanowiły pokazać, ile Photoshopa potrzeba, by wyretuszować ich niedoskonałości. Diana Sirokai oraz Callie Thorpe dodały na Instagram dwa zdjęcia, przed i po przeróbce w programie. Na pierwszy rzut oka wydaje nam się, że wyretuszowana fotografia jest naturalna. Dopiero po porównaniu jej ze zdjęciem przed ingerencją programu widzimy, jak wiele naniesiono poprawek. Dziewczyny są w rzeczywistości dwa razy większe i mają cellulit na udach czy rękach. Na ich brzuchach znajdują się fałdki, a brody są pomarszczone od uśmiechu. Niestety, ich naturalny wizerunek jest do przyjęcia w świecie social mediów. Dlatego Diana chce to zmienić, i przekonuje swoich obserwatorów, by "byli szczęśliwi takimi, jakimi są i w jakiej skórze się znajdują". Tym samym wspiera akcję #AConfidentYou dla kobiet z nadwagą. 

"Uważam, że wyglądamy cudownie na obu tych zdjęciach. Chciałam wam tylko pokazać, jak bardzo internet i magazyny o modzie zmieniają wizerunek zwyczajnej kobiety. Modelki czy gwiazdy wyglądają na wyretuszowanych zdjęciach zupełnie inaczej. Żyjemy w wyimaginowanym świecie. Czas to zmienić!" - mówi Diana Sirokai. 

Kibicujemy, by więcej młodych dziewczyn i celebrytek miało w sobie tyle odwagi. 

Dwie modelki plus size pokazały swoje zdjęcia przed i po Photoshopie - RÓŻNICA >>