Mooning: co to takiego?

Do współczesnego słownika komunikacji dołączyło właśnie nowe słowo. "Mooning", bo to tym właśnie mowa, pojawia się wtedy, kiedy druga osoba nieustannie zalewa nas setkami wiadomości, a my chcemy się uchronić przed takim osaczaniem, więc... wysyłamy ją na księżyc (wybierając w smartfonie opcję "wycisz"). Znany jest on szczególnie użytkownikom iPhone'ów, gdzie za pomocą ikonki księżyca możemy włączyć tryb "nie przeszkadzać" - tak, by nie docierały do nas żadne wiadomości. Inny popularny sposób na mooning to po prostu wyciszanie grupowych konwersacji czy pojedynczych osób na messengerze. Co ciekawe, media rozpisują się na temat tego nowego komunikacyjnego trendu, dając jednocześnie dokładną instrukcję, jak można zastosować mooning.

W skrócie: włączyć tryb "nie przeszkadzać" na swoim smartfonie lub wejść w szczegóły wiadomości czy grup i wyciszyć konwersację.

Czytaj: Xennialsi - ukryta generacja między pokoleniem X a milenialsami>>

Według magazynu GQ mooning to coś pomiędzy ghostingiem a benchingiem, czyli nagłym znikaniem z czyjegoś życia bez zapowiedzi a robieniem z kogoś planu B i trzymaniem na ławce rezerwowych. Jest on jednak mniej wyrachowany niż ghosting, bo mooning zakłada w końcu odpisanie na zignorowane wiadomości. 

Po co nam mooning? 

Pierwsza myśl, to unikanie kontaktu z namolną osobą, która po usilnych tłumaczeniach nadal nie rozumie, że nie mamy ochoty z nią rozmawiać albo wyciszenie wiadomości w nagłej sytuacji. Mooning ma jednak szersze znaczenie i jest jednak dość egoistycznym zachowaniem. Wiąże się z ignorowaniem drugiej osoby, ponieważ nie chce nam się słuchać jej opowieści i problemów czy udzielić rady. Na dokładkę warto dodać, że wszystko to dzieje się bez uprzedzenia naszego rozmówcy. Osoby, które stosują mooning nie przyznają się do niego oraz mają już opracowane argumenty, przez które "nie mogły akurat odpisać" i są one dalekie od prawdy. 

Zobacz też: Popularna aplikacja randkowa walczy z ghostingiem>>

Trudno jednak oceniać całkowicie negatywnie to zjawisko, bo z drugiej strony mooning pozwala na zachowanie komfortu psychicznego.

W końcu dzięki social mediom "przebywamy" z innymi ludźmi praktycznie 24/7, a wyciszenie telefonu raz na jakiś czas pozwoli odciąć się od digitalowego świata i zająć własnym życiem. Szczególnie kiedy ktoś przekracza granicę częstotliwości kontaktu i koniecznie w sytuacji, gdy znajomy na grupowym czasie nieustannie wysyła wiadomości o dziwnych porach, a historie opowiada enter po enterze.

Korzystacie z mooningu z umiarem czy raczej przesadzacie? Nie musicie się wypierać - każdy to robi, a kto nigdy nie wyciszył nagle konwersacji albo nie podejrzał wiadomości bez odczytania, niech pierwszy rzuci smartfonem