O Paulinie Ołowskiej jest na świecie głośno. Jej prace są pokazywane na wielu wystawach w Europie, artystka zresztą studiowała na kilku zagranicznych uczelniach (w Hadzie, Lizbonie, Amsterdamie). Znana z tego, że genialnie czuje i podgląda mechanizmy popkultury i konsumpcji i nawet, kiedy swoją sztuką je krytykuję, to i tak widać, że lubi współczesny świat.

W Zachęcie też to zobaczycie. W kilku salach rozstawione są eksponaty chyba ze wszystkich dziedzin sztuki, jaki są: collage, obrazy, fotografia, gobelin, instalacje, wszystko niezwykle spójne. To bardzo kobieca wystawa i bardzo modowa. Pokazuje kobietę wpisaną w reklamę, w przemysł mody, także retro: przypomina Polskę lat 60, 70, 80, rzeczywistość zgrzebną, brzydką i wymuszającą kreatywność. To jest dosyć zabawne, a chwilami budzi refleksję, jak bardzo dajemy się wciągać w modę, ale skoro o tym wiemy, to właściwie co w tym złego?

Kiedy już zachwycimy się kompozycją wystawy, poczuciem humoru artystki i jej wyczuciem stylu, który nie minął - bo Ołowska przypomina rzeczy retro w bardzo nowoczesnych formach, czym staje się na kolejnym poziomie MODNA - nieoczekiwanie wchodzimy do sklepu. Jedną z sal zajmuje butik projektantów Clemens en August - pod ścianami wieszaki, przymierzalnia, neon. Wszystko jest przemyślane i trudno oprzeć się wrażeniu, że przeglądając rzeczy na wieszakach, a jeszcze bardziej mierząc je, stajemy się częścią tej wystawy, co jest pomysłem świetnym i naprawdę warto to przeżycie dodać do swojej kolekcji. Macie czas do 27 kwietnia.

Paulina Ołowska, Czar Warszawy, Galeria Zachęta

Anna Luboń