1. odcinek 3. sezonu brytyjskiego serialu Black Mirror rozpoczyna się od wizji świata, w którym za Boga uważa się aplikację, mającą na celu ułatwić ocenianie ludzi w naszym otoczeniu. Jest to utopijna wizja świata idealnego, w którym wszyscy się do siebie uśmiechają, domy i ubrania są pastelowe, a powodzenie towarzyskie zależy od oceny, którą wystawiono nam za dotychczasowe sprawowanie. Łatwo więc wyobrazić sobie, że w świecie wykreowanym przez twórców serialu nie ma miejsca na nic przypadkowego, a jakikolwiek odstęp od normy skutkować będzie społecznym linczem. Ta kolorowa satyra uzależnienia od mediów społecznościowych, dopieszczonych do perfekcji profilów oraz lajków, uważanych za synonim wzajemnej sympatii, nie wszystkim wydaje się irracjonalna i odrealniona. Wygląda na to, że chiński rząd bacznie śledzi kolejne odcinki Black Mirror, ponieważ jest już pewne, że scenariusz tam przedstawiony wejdzie w życie w 2020 roku. 

Zobacz, jak aplikacja wyglądała w serialu >>

Citizen Score

Citizen Score to w istocie liczba punktów, które uzyska dana osoba. Będzie to średnia wyciągnięta na podstawie ocen, które dostanie za swoje zachowanie w sklepie, wśród znajomych czy w pracy. Zgromadzane będą tam również dane na temat tego co robi, kupuje, jakie rachunki reguluje, a co najważniejsze, czy płaci podatki. Dodatkowo program będzie sortował te dane jako pozytywne lub negatywne. W konsekwencji ocena zaważy na decyzji uprawniającej do otrzymania przez obywatela Chin kredytu hipotecznego czy zwyczajnego wyjścia na randkę. 

Social Credit System (System Kredytu Społecznego) ma wejść w życie w 2020 roku, jednak prace nad projektem są bardzo zaawansowane. Według rządu program ma na celu ocenę wiarygodności 1,3 miliarda obywateli, a przede wszystkim wzmocnienie zaufania i zbudowania kultury "szczerości". Rzeczywistość jest nieco mniej optymistyczna. 

"Oprócz firmy transportowej, restauracji czy instytucji publicznej, teraz będzie można ocenić nianię, która opiekuje się Twoim dzieckiem i zaglądać jej przez ramię." 

Mimo że dziś uczestniczenie w Citizen Score jest dobrowolne, do 2020 roku będzie obowiązkowe i weryfikowane prawnie. Tak więc każdy będzie oceniany, bez względu na to, czy mu się to podoba, czy nie.

Jak zbierane będą dane?

Będzie to możliwe dzięki porozumieniu dwóch gigantów: China Rapid Finance, odpowiedzialnego za aplikację WeChat, z której korzysta 850 milionów użytkowników oraz Ant Financial Service Group. Druga z nich odpowiedzialna jest za sprzedawanie produktów ubezpieczeniowych i udzielenie pożyczek małym i średnim przedsiębiorstwom. Jednak prawdziwym przebojem AFSG jest AliPlay, aplikacja której Chińczycy używają do płatności za zakupy online, jak i również za taksówki, restauracje, szkołę i bilety do kina. Sesame Credit uruchomione przez AFSG posiada również Didi Chuxing, firmę oferującą przejazdy samochodem, tą samą, która w 2016 roku przejęła w Chinach swojego największego konkurenta - Ubera. Nie trudno więc nie zauważyć, jaką ogromną ilość danych posiadać będzie chiński rząd. 

Jak będzie wyglądać system oceniania? 

Sesame Credit posiada zakres oceny od 350 do 950 punktów. Co prawda algorytm, który oblicza liczbę jest tajemnicą, jednak wiemy, że składa się na niego 5 czynników. Pierwszy to historia kredytowa, a mianowicie, czy obywatel płaci rachunek za energię elektryczną lub telefon na czas. Drugi to zdolność realizacji, czyli zdolność użytkownika do wypełnienia zobowiązań umownych. Trzeci czynnik to cechy osobowe, czyli weryfikacja danych osobowych takich jak numer telefonu czy adres zamieszkania. Ciekawie robi się dopiero przy 4. punkcie - tu ważne są zachowanie oraz preferencje. I wchodzimy tu naprawdę niebezpieczne wody. Coś tak nieszkodliwego jak nawyki zakupowe wpływają na ocenę charakteru. Dla przykładu, ktoś, kto spędzi 10 godzin na grach video lub obejrzy cały sezon serialu na Netflixie byłby uważany za osobę bezczynną i niezdolną do utrzymania kredytu. "Ktoś kto często kupuje pieluchy, byłby uważany za rodzica z większym poczuciem odpowiedzialności" mówi Lil Yingyun, dyrektor ds. Technologii Sesame. Piąta, ostatnia kategoria to relacje międzyludzkie. Tutaj najważniejsze są interakcje w internecie. Dzielenie się "pozytywną energią" online, dobre wiadomości o rządzie lub o tym jak wspaniale radzi sobie gospodarka sprawią, że wynik danej osoby znacząco wzrośnie. 

Mimo, że warunki Citizen Score wydają się absurdalne, zaledwie kilka miesięcy od premiery miliony obywateli Chin dołączyło już do projektu. W dużej mierze może być to strach przed represjami, z drugiej strony jest to zachęta do podniesienia swojego statusu społecznego. Jeśli użytkownikowi uda się osiągnąć 600 punktów będzie mógł uzyskać pożyczkę do 5000 juanów. Jeśli osiągnie 650 punktów będzie mógł wynająć samochód bez zostawiania depozytu. Będzie też miał prawo do szybszego wymeldowania z hotelu czy odprawy VIP na lotnisku Beijing Capital International Airport. Ocena powyżej 700 punktów to możliwość ubiegania się o podróż do Singapuru bez dokumentów potwierdzających od pracodawcy. A mając 750 punktów otrzymają szybką aplikację do upragnionej ogólnoeuropejskiej wizy Schengen. 

Kary za niską ocenę

Według ideologi twórców Social Credit System osoby posiadające niską ocenę będą "niegodni zaufania". A to będzie skutkować odmową wynajęcia samochodu, udzielenia pożyczki czy nawet dostania pracy. Co jeszcze? Wolniejszy internet, ograniczony dostęp do restauracji, nocnych klubów czy pól golfowych. O podróżach zagranicznych "osoby niegodne zaufania" będą mogły zapomnieć. Rodzice z niską oceną spotkają się z zamkniętymi drzwiami prywatnych przedszkoli czy szkół. To samo czeka osoby z wykształceniem, takich jak dziennikarze, prawnicy, lekarze czy nauczyciele - ich niska liczba punktów zadecyduje o zatrudnieniu, w końcu to zawody, w których wyjątkowo ważne jest zaufanie społeczne. "Brak zaufania" wpłynie też znacząco na nasze życie prywatne. Osoby z niską oceną nie będą mogły liczyć na większe powodzenie, co wpłynie na większą trudność w poszukiwaniu partnera (jakby już nie było trudno!).