Stare francuskie filmy: "Szalony Piotruś" z Anną Kariną, "Basen", w którym grała Romy Schneider oraz "Windą na szafot" i Jeanne Moreau chodziły po głowie Virginie Viard, kiedy pracowała nad nową kolekcją dla kierowanej przez siebie marki. To właśnie klasyki kina z lat 50. i 60. naznaczają kierunek jej nowych projektów, ale wbrew pozorom jest to opowieść także o samej Gabrielle. Jak to możliwe? Coco Chanel była blisko z każdą z tych aktorek: ubierała je, przyjaźniła się z nimi, pomogła im w odnalezieniu własnej tożsamości. Dziś te Viard chce kontynuować tę empowermentową tradycję. 

Jedna z najsławniejszych blogerek w tanich kozakach polskiej marki. Niemka wystąpiła w nich na paryskim tygodniu mody>>

Premierze kolekcji towarzyszyły nie tylko fragmenty wspomnianych produkcji, ale też krótki czarno-biały film w klimacie francuskiej nowej fali, który składa się z trzech scen. W pierwszej modelki w swoich luksusowych apartamentach siedzą na łóżkach z notatkami i rozmyślają, w drugiej - odbywają niezbyt satysfakcjonująca rozmowę telefoniczną, a trzecia to obrazek, w którym tęsknie spoglądają przez okna sypialni. Spot wyreżyserowany przez Inez & Vinoodh mogliśmy obejrzeć jako wstęp do pokazu, przy czym główne role powierzono takim nazwiskom, jak: Rianne Van Rompaey, Mica Arganaraz, Louise De Chevigny.  

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez CHANEL (@chanelofficial) Paź 5, 2020 o 5:01 PDT

Pokaz francuskiego domu mody zaserwowano jako live prosto z Paryża, który rozpoczął się kilka minut po umówionym czasie. To nic, nonszalancja znad Sekwany bardzo swobodnie traktuje pojęcie czasu i to tylko nadało całemu wydarzeniu jeszcze bardziej francuskiego klimatu.

Klasycznie już wybieg zorganizowano w Le Grand Palais, gdzie tym razem w scenografii pojawiło się nawiązanie do słynnego Hollywood Sign (oczywiście głoszącego "Chanel"). 

Kiedy przed startem zaserwowano serię krótkich filmów, mogliśmy już dostrzec elementy nowej kolekcji: krótkie tweedowe komplety, biżuterię z monogramami, spódnice w pepitkę, mięsiste sukienki na guziki (dodatkowo spinane w talii paskiem), cekinowe żakiety i cygaretki z zakładkami. Tyle wystarczy, by rozbudzić ciekawość i odliczać z zegarkiem w ręku sekundy do wyjścia pierwszej modelki. Potem było jeszcze lepiej: usiane groszkami sukienki hiszpanki, komplety w pastelowym fiolecie, wąskie spodnie ze srebrnymi lampasami, obszerne ramoneski i T-shirty z napisami, eleganckie plażowe szorty, midi z mocno zarysowaną linią ramion, marynarki z kontrastowymi klapami, tenisowe spódniczki, luźne kardigany, półprzezroczyste koszule luźno zapinane na jeden guzik pod szyją, żakardowe mini w stylu Jane Birkin, spodnie z szerokimi nogawkami ze spranego dżinsu... i można wymieniać jeszcze długo, bo kolekcja należała do tych obszernych. Uwagę zwracały też detale: sznury czarnych pereł, mikro torebki wielkości breloczków, woalki noszone jak codzienne opaski do włosów, biżuteryjne paski w talii, kryształowe kolie. Paleta barw? Przede wszystkim pastelowy fiolet, róż w wersji guma balonowa i amarant, głęboka czerń, rozbielony błękit, biel. 

Tak noszą się teraz najbardziej stylowe dziewczyny z branży mody. Przegląd stylizacji z Paris Fashion Week [street style]>>

To jedna z lepszych kolekcji Virginie Viard dla Chanel, która ma spore szanse wkupić się w łaski krytyków, a przy tym już z ekranów smartfonów mogliśmy zauważyć jej spory potencjał sprzedażowy. Plus te sukienki i pastelowe komplety - zapamiętajcie je, już wkrótce masowo będziecie je oglądać na swoich instagramowych feedach.