Tam dostrzega charakterystyczne "łamane" zadaszenia, nazywane dachami mansardowymi, które jednoznacznie kojarzą się z Paryżem, a spopularyzował je w XVII wieku francuski architekt Francois Mansart. Zobaczycie je na gmachu Opery Garniera, domach handlowych Galeries Lafayette i Printemps oraz starych kamienicach. Dziś to część paryskiego dziedzictwa, atrakcja dla przejezdnych i obowiązkowy punkt do odhaczenia na Instagramie, dlatego projektantka zamieniła Grand Palais właśnie w ten element architektoniczny. 

Modelki, które maszerowały wzdłuż kominów, świetlików i tarasów w wersji mikro, prezentowały na sobie trapezowe spódnice, tiulowe topy i bluzki z bufkami, zbudowanymi z maleńkich kokard. Nie zabrakło klasycznych czarnych marynarek, spodni za kolano z tiulową spódnicą, bluzek na zakładkę z falbaną na dekolcie. Na wiosnę Chanel przywraca do mody okrągłe kołnierzyki uczennicy, chanelowskie komplety jak ze starych zdjęć Coco i czarne rajstopy oraz lansuje sukienki zbudowane z dwurzędowych płaszczy. 

A wzory? Virginie Viard tym razem sięga po kratkę, abstrakcyjny print, przypominający paryską tkankę miejską i poddasza oraz nieregularne paski, którymi ozdabia sweterki, retro marynarki i kaskady falban.

Prawdziwy Paryż to nie Pola Elizejskie i Łuk Triumfalny w towarzystwie światełek, uszminkowane na czerwono usta oraz piekarnie z pachnącymi rogalikami. Tutaj życie toczy się na dachach, które widzą całą rozpiętość tego miasta i obserwują życie jego mieszkańców, zdaje się mówić projektantka. Dlatego ta kolekcja jest tak zróżnicowana: szkolny styl, garsonki w stylu "9 to 5", płaszcze na wietrzną pogodę i sukienki w czerni w razie randki (na przykład w postaci picia wina na dachu) - częściej nonszalancko ze sobą zestawione niż idealnie dopracowane. Très chic (et réel).