Karl Lagerfeld urodził się w Hamburgu (i to tam zabrał swoich gości przy okazji prezentacji kolekcji Chanel Pre-Fall 2018). Jednak w latach 50. wyemigrował do Paryża. I jak sam przyznaje, od razu zakochał się w tym mieście. To właśnie stolica Francji - ta współczesna i ta z tamtego czasu zainspirowała go tym razem. I to ona stała się główną podstawą scenografii - Karl porozstawiał na wybiegu klimatyczne paryskie kioski i odtworzył promenadę nad Sekwaną. Patrząc na tweedowe żakiety, szyfonowe kreacje, plisowane sukienki, wyszywane koralikami żakiety - Lagerfelf chciał swoimi najnowszymi projektami oddać ducha haute couture i pokazać, czym jest słynny "paryski styl". Nie dało się także nie zauważyć, że część sylwetek nawiązywała do stylu samej Coco i  innych emancypantek z lat 20. Na pokazie Chanel najważniejsze były proporcje - Lagerfeld swoje ulubione mini zamienił na midi i maxi i o to one decydowały o charakterze kolekcji. Spódnice sięgały za kolana modelek albo do kostek. Projektant pokusił się także o głębokie rozcięcia i metalowe zamki. Paleta barwna? Odcień zachmurzonego paryskiego nieba, pudrowy róż, marmurowy beż, czerń oraz tony rudości. Całość uzupełniły rzeźbiarskie efektowne fryzury autorstwa Sama McKnighta.