Wydaje się, że jesteś ostatnio o wiele bardziej beztroska. Przypomina mi się powiedzenie słynnej francuskiej artystki kabaretowej, Florence Foresti: „Mieć 50 lat to jak być nastolatką, tylko że z kartą kredytową”. Czy właśnie tak się teraz czujesz?
CÉLINE DION (śmiech) Mam 51 lat i zaczynam wszystko od początku. Jakbym się dopiero urodziła! Mam na głowie mnóstwo projektów, wychowuję troje dzieci – 18-latka i ośmioletnie bliźnięta, gram koncerty, pracuję nad nową płytą, uczestniczę w tygodniach mody, jeżdżę do Paryża, zwiedzam tamtejsze muzea… W końcu pozwalam sobie żyć pełnią życia. Kiedy byłam młodsza, nie robiłam nic poza próbami i ćwiczeniami. Moje życie kręciło się wokół moich strun głosowych. Byłam po prostu… piosenkarką. Teraz cieszę się z bycia sobą i z tego, co kocham robić. Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć żyć. Wreszcie czuję, że najlepsze wciąż przede mną!
 

Dla swoich synów jesteś wielką gwiazdą?
Możesz być Céline Dion, a jednocześnie mamą jak każda inna. Uważam, że można wieść naprawdę niezwykłe życie, będąc zupełnie zwykłą osobą. Zajmowanie się trzema energicznymi chłopcami bywa męczące, ale zdecydowanie wolę mieć dzieci, które nie potrafią usiedzieć w miejscu, niż gdyby mieli spędzać całe dni na kanapie przed telewizorem. Mam ze swoimi synami świetne relacje. Starszy często prosi mnie o rady, a ja każdą poprzedzam zdaniem: „Powiem ci coś, ale to od ciebie zależy, jak wykorzystasz swoją inteligencję i rozsądek, żeby to zapamiętać, zinterpretować i wprowadzić w życie”. 
 

Jaką radę dałabyś młodej Céline, wyśmiewanej przez rówieśników w szkole?
Powiedziałabym jej: „Trzymaj się, wszystko 
będzie dobrze”. Przypomina mi się teraz Vanessa Paradis. Była moją idolką i przykładem. Nosiła dżinsy, wyzywające T-shirty z dużym dekoltem. A ja byłam pełna zahamowań i chodziłam zakryta aż do szyi. To zabawne, bo z wiekiem pokazuję coraz więcej ciała! Nękanie ze strony rówieśników może zacząć się już w bardzo wczesnym wieku i często później ma straszne konsekwencje. Wszystko zależy od nas: rodziców, przyjaciół i nauczycieli. Musimy mieć oczy i serca szeroko otwarte.

Masz ogromne wsparcie ze strony społeczności LGBT, a jakiś czas temu stworzyłaś linię dziecięcych ubrań uniseks przy współpracy z Nununu. Jesteś aktywistką?
Zdecydowanie tak bym siebie nie nazwała. Ale świat nieustannie się zmienia, a stereotypy potrafią wyrządzić wiele szkód… Musimy nauczyć się akceptować ludzi odmiennych od nas, bo od nich możemy się naprawdę wiele nauczyć!

Zostałaś gwiazdą Instagrama, a Twój nowy, ostrzejszy wizerunek przyciągnął grono młodszych fanów. Jednak niektórzy wypisują okrutne komentarze o Tobie. Czytasz je?

Osobiście ich nie czytam, ale wiem, że mój zespół to robi. Spędzają całe życie, wlepiając oczy w ekran! Są młodzi. Instagram jest nieodzowną częścią ich rzeczywistości, dlatego lubię słuchać ich rad. Postrzegam modę jako formę sztuki, jest niezmiernie ważną częścią mojej pracy, zwłaszcza na scenie. Ubrania pomagają mi poczuć się silną, romantyczną lub wyzwoloną – w zależności od piosenki, którą wykonuję. 

Masz ulubione rzeczy? Takie, których nigdy się nie pozbędziesz?

Mam wyłącznie takie rzeczy! Kocham każdy element swojej garderoby, bo za każdym stoi jakaś historia. Całe szczęście, że mam wokół siebie ludzi, którzy czuwają nad tym, co wkładam na każdy event. Musiałam ostatnio uporządkować przechowalnię rzeczy, w której trzymam wszystko, co miałam na sobie od początku kariery. I mówiąc to, mam na myśli naprawdę wszystko, bez wyjątku.

To prawda, że masz tyle ubrań, dlatego że nigdy niczego nie wypożyczasz i wszystkie rzeczy, w których się pokazujesz, są Twoją własnością?
Od czasu do czasu zdarza się, że jakieś dobre duszyczki proponują mi wypożyczenie ubrań, które zachwycą mnie na pokazie mody. Kiedy dzwonię do nich z pytaniem, czy mogę kupić prototyp, zawsze odpowiadają: „Nie, uszyjemy ci suknię na miarę”. Ale ja się upieram: „Nowa suknia nigdy nie będzie taka sama, a mnie zależy na zakupie właśnie tej konkretnej, którą już widziałam!”.

Jeżeli mogłabyś zostawić tylko trzy ubrania, co by to było?
To okrutne! Ale spróbujmy… Pierwszą rzeczą byłaby na pewno niebieska sukienka z drobnymi, białymi kwiatkami, którą uszyła dla mnie mama na ślub mojego brata, Michaela. Zachowałabym też suknię ślubną i oczywiście małą czarną, którą miałam na sobie na pogrzebie męża. Kochał tę sukienkę.

Zostałaś twarzą L’Oréal Paris. Nie ulega wątpliwości, że to nie pieniądze Cię skusiły do objęcia tej roli (majątek Céline Dion szacuje się na 400 milionów dolarów – przyp. red.), więc co innego?
Po pierwsze, nigdy nie wyobrażałam sobie, że mogłabym reprezentować tak kultową markę. Spójrz tylko na kobiety, z którymi oni pracują! Coś wspaniałego! Powiedziałam sobie: moje życie zaczęło się na nowo po pięćdziesiątce. Czuję się teraz silna, szczęśliwa, piękna, a ta propozycja to ogromny zaszczyt nie tylko dla mnie, lecz także dla moich przyjaciół i dzieci. Pomyślałam, że musiałam coś zrobić dobrze, skoro dostałam tę ofertę. Takich się po prostu nie odrzuca!

Jesteś świadoma tego, ile kobiet uważa Cię za autorytet?
Właściwie to nigdy o tym nie myślę, ale wydaje mi się, że mogłabym być inspiracją pod tym względem, jak udaje mi się łączyć bycie artystką z byciem mamą, jednak nie brnęłabym w to dalej… Nie mogę powiedzieć, że zupełnie nie przejmuję się tym, co myślą o mnie inni. Jednak doszłam w życiu do etapu, w którym wychodzę z założenia, że sama mogę pozwolić sobie na podejmowanie decyzji, za które będę w pełni odpowiedzialna. Uświa­da­mia­nie kobiet w kwestiach dotyczących ich samooceny jest dla mnie bardzo ważne. To jest także przekaz, jaki niesie z sobą L’Oréal Paris.

Co powiedziałabyś kobietom, którym brakuje pewności siebie?
Że mają dwie możliwości: pozwolić, aby ominęło je życie albo chwycić je za gardło i przeżyć jak najlepiej… Moja mama służy mi za przykład. Wychowała 14 dzieci, a do tego nigdy nie miała możliwości zdobycia wykształcenia czy wyboru tego, co chce robić w życiu. Mamy szczęście, że żyjemy w czasach, kiedy kobiety w końcu mogą wybrać własną drogę. Czuję się teraz szczęśliwsza niż kiedykolwiek, a jedyne, czego mi brakuje, to czas. Liczę jednak na to, że jeszcze będę miała go dużo, bo jak już ci mówiłam, mam dopiero rok!
 

Rozmawia Alix girod De L’Ain