Sébastien Meyer i Arnaud Vaillant, duet kreatywny stojący za sterami marki Coperni, utarł nosa wszystkim branżowym malkontentom tęskniącym za pompą mody lat 90 i pierwszej dekady lat dwutysięcznych (tak, nieśmiało nawiązujemy tu oczywiście do słynnej sukienki wymalowanej przez roboty na wybiegu wiosna-lato 1999 u Alexandra McQueena). 

Siedmiominutowy spektakl wieńczący paryski pokaz zaparł dech w piersiach nawet najbardziej wymagającym krytykom.

Pierwsze szmery ekscytacji i zaciekawienia wypełniły Musée des Arts et Métiers, gdy na wybiegu pojawiła się półnaga Bella Hadid. A potem, cóż, potem działa się magia. Choć prawdopodobnie lepiej pasowałoby tu sformułowanie „alchemia”, bo za sprawą trójki artystów pod przewodnictwem doktora Manela Torresa modelkę okryła stworzona na żywo sukienka z puszki. 

Zarówno sama kreacja, jak i cały proces jej powstawania, wyglądają równie osobliwie, co brzmią. W przedziwnie poruszającym show, modelkę spryskano specjalistyczną farbą, która na oczach wszystkich zamieniała się w ciasno otulającą sylwetkę, śnieżnobiałą sukienkę. W ramach ostatnich szlifów, projekt dopracowano opadającymi ramiączkami oraz asymetrycznym rozcięciem. I właśnie w takim wydaniu młodsza z sióstr Hadid zamknęła najgłośniejszy jak dotąd pokaz na Paris Fashion Week SS 23.  

Bella Hadid w pokazie Coperni SS 23 / Imaxtree

Choć to Bella i jej skandalicznie zmysłowa kreacja zapiszą się w naszej pamięci jako symbol wiosennej kolekcji nazwanej w nawiązaniu do debiutu z 2015 roku Coperni Femme, na uwagę zasługują także pozostałe projekty. Była wykonana z czystego złota bestsellerowa torebka Swipe, była czerwona mini inspirowana kultowym kostiumem Fiony Johnson z Matrixa i były efektowne cut-outy. Wszystkie już teraz obejrzycie w naszej galerii. 

Na punkcie tych ubrań i dodatków oszalał Paryż. Ulice światowej stolicy mody toną w czekoladowym brązie, bretońskich paskach i uczniowskim stylu preppy>>