Modelka plus size w Victoria's Secret?

Węgierska modelka nie jest nowa w branży - pierwszy edytorial zrobiła jako trzynastolatka, później pracowała z największymi markami i chodziła na pokazach u topowych domów mody: Prady, Miu Miu, Vivienne Westwood, Chanel. Ma na swoim koncie również współprace kosmetyczne. W 2012 roku Barbara Palvin podpisała kontrakt z Victoria's Secret, a w marcu tego roku została wybrana nowym Aniołkiem Victoria's Secret. "Nie wiem od czego zacząć, ale spróbuję. Jestem bardzo podekscytowana tym, że mogę ogłosić, że jestem oficjalnie zostałam Aniołkiem Victoria's Secret! Dziękuję za wiarę we mnie" napisała wówczas na swoim Instagramie. Ta decyzja okazała się być kontrowersyjna - ale nie dla marki, a jej odbiorców. 

Okazuje się, że Palvin traktowana jest jako "pierwsza większa modelką marki" i "plus size" oraz "chwalona za zwiększenie różnorodności".

Oczywiście wygląda zdrowo, zachwyca i przypomina dziewczynę z sąsiedztwa, ale do plus size jej daleko. Modelka przy wzroście 175 cm, wymiarach 86-58.5-89 cm i wadze 55 kg nosi rozmiar 8, czyli europejskie 36/38. To dość niedużo jak na przyklejanie jej takiej łatki: dla przykładu najsłynniejsze większe modelki, które same siebie nazywają "ambasadorkami plus size" to Tess Holliday o rozmiarze 54 i Ashley Graham, która nosi 48. 

Chłopak modelki Victoria's Secret przyniósł jej na afterparty torbę burgerów>>

Fat shaming vs Barbara Palvin

Jako pierwszą modelkę "plus size w Victoria's Secret" określił Barbarę Balvin m.in. jeden z facebookowych fanpage'y, zajmujących się tematyką modelek, showbiznesu i popkultury. Post "Superficial Doll" wywołał ponad 16 tysięcy komentarzy - nie tylko krytycznych wobec zaskakującej opinii, ale też od takich osób, dla których Palvin rzeczywiście jest "za duża". Okazuje się, że to nie pierwszy raz, kiedy Węgierkę spotyka fat shaming, czyli krytyka ze względu na figurę i rozmiar - podobna sytuacja miała miejsce w 2016 roku. Wtedy skomentowała ją krótko: "Wow. Dostałam dużo nieprzyjemnych komentarzy, mówiących, że jestem gruba. Cóż, nie jestem tak szczupła jak wtedy, gdy miałam 18 lat, ale nie nazwałabym siebie grubaską!"Barbara Palvin wspominała kilkukrotnie, że długo miała problem z akceptacją własnego ciała i katowała się treningami oraz dietami. Nie wierzyła, że uda jej się zajść tak daleko. "Kiedy wreszcie zaakceptowałam siebie i swoje ciało oraz czułam się swobodnie we własnej skórze, wydarzyła się magia i wszystko się ułożyło".

Całe zamieszanie wokół określania kobiety o rozmiarze 36/38 jako plus size i to nie ze strony świata mody (Victoria's Secret nie używa takiego nazewnictwa i nie odnosi się do sprawy), a internautów, ukazuje tylko smutną prawdę na temat tego, jak bardzo świat ma zaburzony obraz postrzegania ludzkiego ciała. Nawet jeśli ten komentarz to nieśmieszny żart, sami podkręcamy gonienie za nierealnymi standardami piękna. I co z tym body positivity, którego wszyscy chcemy i potrzebujemy?