"To nowa idolka młodzieży (i nasza też!). Musicie odkryć to wspaniałe zjawisko sceny muzycznej" - napisały o Angèle redaktorki francuskiego ELLE pod zdjęciem z pierwszą w 2019 roku okładką magazynu. Śpiewająca po francusku piosenkarka została wybrana jedną z wyjątkowych trzydziestu jeden kobiet, które docenił magazyn. Ale niech nie zmylą Was pozory - posągowa Angèle w sukni Givenchy ma charakterek i chciałoby się o niej powiedzieć: idealna współczesna paryżanka. Angèle Joséphine Aimée Van Laeken, bo tak właściwie nazywa się Angèle, jest jednak rodowitą Belgijką: urodziła się w malowniczym Uccle dwadzieścia trzy lata temu i dorastała w brukselskiej dzielnicy Linkebeek.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez ELLE (@ellefr) Sty 3, 2019 o 1:50 PST

Gwiazda Instagrama i belgijskich klubów

Pochodzi z artystycznej rodziny i muzykę ma we krwi. Jej rodzicami są popularny piosenkarz Marka i aktorka Laurence Bibot, znani też jako estradowy duet Monsieur et Madame, a bratem raper Roméo Elvis. Wbrew pozorom nie prosiła ich nigdy o pomoc i chociaż pochodzenie mogło ułatwić jej start, to nie załatwiło jej kontaktów. Angèle popularność zdobyła grając w belgijskich klubach i... wrzucając zabawne filmiki czy zdjęcia na Instagram. Zanim jednak to się stało, długo szlifowała swój talent. W dzieciństwie grała na pianinie, do czego zachęcił ją jej ojciec, a po ukończeniu katolickiego college'u trafiła do słynnej szkoły l'École Decroly, która rozwinęła ją artystycznie i ukierunkowała w stronę szkoły jazzowej. Potem przyszedł czas na dołączenie do zespołu Marki i granie do kotleta w brukselskich kawiarniach, a w końcu supportowanie duetu Ibeyi oraz rapera Damso.

Równolegle Angèle zaczęła działać w sieci i dla odstresowania oraz wyrażenia siebie wrzucała covery i zabawne muzyczne wideo na Instagram.

Te dwa punkty to największa składowa jej sukcesu i, jak przyznała później sama, wiele osób zaczęło przychodzić na jej koncerty właśnie dzięki social mediom. 

Zobacz: Francuska pielęgnacja twarzy. Jak dbać o siebie w stylu paryżanek?>>

"Piosenkarka Angèle" staje się faktem

Jej pierwszy singiel, "La Loi de Murphy", dorobił się osiemnastu milionów wyświetleń, a kolejne są równie dobrze (lub jeszcze lepiej) przyjmowane. W maju zeszłego roku zagrała pierwszy koncert w Paryżu, a latem jeździła po festiwalach w Belgii, Francji i Szwajcarii, zadebiutowała też z występami w telewizji. W październiku 2018 wyszedł jej debiutancki album, "Brol", który już dwa miesiące po premierze dorobił się platyny. Jak najlepiej opisać jej twórczość? Mogą to być pulsujący pop, inspiracje ye-ye girls, wrażliwość Carli Bruni i niewyparzony język, chociaż Angèle trudno jest zamknąć w ciasnych ramach. Sama zresztą lubi wymykać się schematom i wybierać oryginalne miksy (nie tylko poprzez swobodne łączenie angielskiego z francuskim) - uwielbia electro, słucha belgijskich raperów i jest ogromną fanką Elli Fitzgerald. Raz śpiewa swoim delikatnym głosem miłosne piosenki, a kiedy indziej czerpie z rapu. 

Francuska scena nazywa ją objawieniem, a jej numery "La Loi de Murphy" czy "Je veux vos yeux" to hity o ugruntowanej pozycji nad Sekwaną.

Ale Angèle uwiodła już swoją twórczością też rodzimą Belgię, a nawet Szwajcarię - miejcie rękę na pulsie, bo wkrótce będzie o niej głośno co najmniej w całej Europie. Jej teksty są zaangażowane, momentami bezczelne, a to w zestawieniu z chwytliwymi melodiami sposób na komercyjny sukces ambitnych treści. Śpiewa o miłości po kłótni, własnym ego, beznadziejnych dniach i drobnych problemach, sentymentach, poczuciu pustki, spuszczeniu z tonu, absurdach czy oglądaniu Netfliksa. To wszystko ubiera w piekielnie kreatywne teledyski - bardzo zabawne, plastyczne, niczym kadry z sesji zdjęciowych niszowych magazynów. W “La Loi de Murphy” przykładowo tost spada na podłogę masłem do dołu, ludzie płaczą w najbrzydszych grymasach na świecie, a ktoś wylewa jej na głowę konewkę deszczówki, a w nagranym z bratem "Tout Oublier" trafiają na plażę w paskudnych narciarskich kombinezonach. 

Czytaj też: Francuskie it girls>>

Angèle ma głos

To jednak nie wszystko, co można o niej powiedzieć. Angèle doskonale wie, do czego może przydać się jej rozpoznawalność, więc za pomocą swojego konta na Instagramie, muzyki i publicznych wypowiedzi wciąż rozbawia świat i pozwala innym wyluzować, ale też śmiało komentuje bieżące sprawy, szczególnie te dotyczące jej pokolenia czy branży. Mówi jasno o podwójnych standardach muzycznego świata i o tym, jak ogromny seksizm go charakteryzuje. Jeśli chodzi o nią samą, przyznaje, że nie bierze siebie do końca na serio, a jej praca wcale nie jest zaplanowana. W muzyce i w życiu kieruje się wyczuciem. I to chyba złoty środek, bo dziś już nikt nie daje się nabrać na brak autentyczności. 

Teraz nagrała wspólny siostrzany utwór z Dua Lipą, "Fever", który jest już dostępny do odsłuchu w muzycznych serwisach streamingowych. "Mamy nadzieję, że pokochacie tę piosenkę tak bardzo, jak my cieszyłyśmy się z jej tworzenia" napisała na Instagramie Dua Lipa. "Liczymy, że da Wam ona odrobinę radości i odwagi. Jesteśmy w tym wszystkim razem" dodała Angèle. 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez DUA LIPA (@dualipa) Paź 29, 2020 o 2:01 PDT