Andrew Dominik zabiera głos w sprawie krytyki "Blondynki" 

Podczas organizowanego w Arabii Saudyjskiej Festiwalu Filmowego nad Morzem Czerwonym, reżyser "Blondynki" udzielił wyczerpującej odpowiedzi dotyczącej krytyki jego ostatniego dzieła. Artysta skupił się przede wszystkim na reakcji widowni amerykańskiej, która według niego miała najmocniejszą reakcję wobec filmu. "Oni nienawidzą tego filmu" - skomentował Dominik.
"Żyjemy w czasach, w których priorytetem jest zaprezentowanie feministycznego i silnego obrazu kobiet. Oni [publiczność amerykańska- przyp. red. ] chcieliby zobaczyć zupełnie nieprawdziwy obraz niezależnej Marilyn Monroe. Pokazywanie jej w inny sposób ich drażni. " Reżyser dodał, że jest to dla niego zupełnie niezrozumiałe, Monroe nie żyje i według niego film nie zmieni narracji wokół niej. 


Reżyser dodał, że duży wpływ na jego interpretację sztuki filmowej miały lata 80., w których dorastał- Wówczas obrażanie publiczności było twoim obowiązkiem, miało wyrwać ich z samozadowolenia i strefy komfortu.”- krytykę z którą musiał się zmierzyć po premierze "Blondynki" uznał więc za komplement i spełnienie swojej artystycznej powinności. 

"To co im tak naprawdę przeszkadza to użycie jej postaci w sposób, który nie przypadł im do gustu. To czego nie rozumieją to fakt, że cała idea kina się na tym opiera. Chodzi o użycie ikonografii jej życia, reinterpretację i posłużenie się nim do przedstawienia czegoś zupełnie nowego, to również wykorzystanie czegoś co już znamy i odwrócenie tego do góry nogami. Ale to coś czego oni nie chcą zobaczyć".

"Blondynka": co było prawdą, a co fikcją w głośnym filmie Netfliksa?

Opinia reżysera na temat publiczności w USA 

Reżyser odniósł się również do współczesnej amerykańskiej kinematografii. Uznał, że stała się ona bardzo "konserwatywna" i porównał ją do ocenzurowanych bajek na dobranoc, w których doskonale zdajesz sobie sprawę ze wszystkiego co się w nich wydarzy. 



W Polsce nowe dzieło autora "Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda", również nie spotkało się z dużym entuzjazmem. Wielu krytyków na platformie Filmweb negatywnie ocenia produkcję i namiętnie wytyka błędy. Jest to zdecydowanie bardzo odważne dzieło, przyprawiające o ciarki, niewygodne. Marcin Prymas jeden z krytyków portalu podsumował je bardzo trafnymi słowami "Czuje się brudny po seansie." Film z pewnością warto obejrzeć i ocenić go samemu. 

Co wspólnego mają Ana de Armas i Marilyn Monroe? Gwiazdę „Blondynki” i legendarną aktorkę połączyła ciemna strona sławy. „Darzyła swój zawód szacunkiem, ale sama nie była nim otoczona”