Kiedy Marc Jacobs pokazał w 1992 roku kolekcję „Grunge”, redaktorzy mody nie zostawili na nim suchej nitki. Każdy aspekt pokazu został skrytykowany. Muzyka girls-bandu L7. Tyra Banks w staniku w kratę. „Jacobs wciska nam flanelową koszulę i kasuje za to 275 dolarów” – pisał „New York Magazine”. Pomysłodawcy samej grunge’owej muzyki też nie zapałali do kolekcji sympatią. Podobno Jacobs wysłał próbki do Kurta Cobaina i Courtney Love. „Spaliliśmy je!” – pochwalili się. Finał był taki, że Jacobs został wyrzucony z pracy, a projekty nie trafiły do produkcji. Dziś on ma 55 lat, a jego kolekcja odrodziła się jak feniks z popiołów. Jacobs skopiował ją szew po szwie i z sukcesem sprzedał w ostatnim sezonie.

Grunge powrócił. Tak jak i torba saddle bag Diora, sukienka JLo od Versace z gali Grammy w 2000 roku czy kostiumy Eltona Johna z 50 lat jego tras koncertowych, z których kopii Gucci ukuło kapsułową linię. Gdzie nie spojrzeć, nowości od projektantów wyglądają coraz starzej. Marki liczą, że ich ulubieńcy wyciągnięci z archiwów staną się bestsellerami nowego sezonu. U Donatelli Versace wszystko jest ozdobione esami-floresami i rzymskimi posągami podobnymi do tych, z których w latach 80. słynął jej brat. Christopher Bailey, zanim odszedł ze stanowiska dyrektora kreatywnego Burberry, wprowadził linię From the Archive, w której wzory z apaszek z lat 80. i 90. zdobiły koszule, buty i podszewki trenczy. Marka J.Crew cofnęła się o 30 lat i na nowo sprzedaje swój golf, kurtkę i koszulę wraz z wyraźną informacją, z którego roku pochodzi (odpowiednio 1988, 1989 i 1987). Calvin Klein też patrzy wstecz pełną logotypów kolekcją Calvin Klein Jeans Est. 1978. Marki wskrzeszają zarówno pojedyncze egzemplarze, jak i całe kolekcje. Ralph Lauren na nowo uruchomił linię Polo Hi Tech, która w latach 90. była młodszym wariantem głównej kolekcji Amerykanina, a Miuccia Prada przywróciła pełną nylonu Linea Rossa, która u schyłku XX wieku pod nazwą Prada Sport była popularną, tańszą siostrą „dorosłej” Prady. Zresztą kolekcje tej ostatniej też są pełne odniesień do przeszłości marki. „Żyjemy w dziwnych czasach i nie do końca wiemy, dokąd zmierzamy” – powiedziała Miuccia Prada po pokazie, w którym wróciła do swoich projektów z przeszłości, od wiosny–lata 1996 aż po jesień–zimę 2016/2017. Zupełnie jak inne branże moda postanowiła, że nowe pomysły są znacznie ryzykowniejsze niż stare hity w czasach chwiejnej ekonomii, niepewności politycznej i napięć społecznych.

Kadr z serialu Seks w wielkim mieście

Fot. Getty Images

Chyba trochę w tym racji, a remaki faktycznie mogą dawać poczucie bezpieczeństwa. Sequele, prequele i feministyczne rebooty serii filmowych, od „Pogromców duchów” po „Ocean’s Eleven”, od lat zalewają ekrany kin. Tylko w tym roku były nowe: „Król Lew”, „Dumbo”, „Hellboy” czy „Aniołki Charliego”. Nie byłaś ani nie planujesz iść? Nikogo to nie obchodzi. Steven Spielberg przewiduje „implozję” przemysłu filmowego z powodu zbyt wielu wysokobudżetowych produkcji ponoszących porażkę w box offisie. To nieistotne, czy film ci się podoba, o ile będziesz go na tyle ciekawa, że zapłacisz za bilet. Czy komukolwiek przeszkadzało, że „Narodziny gwiazdy” z Lady Gagą i Bradleyem Cooperem to czwarty z kolei remake musicalu z 1937 roku? Nie, bo to świetny film. Oczywiście nie wszystkie remaki rodzą się z marketingowego cynizmu. Czasem rynek sam pokazuje na nie zapotrzebowanie. Saddle Bag Diora pierwszy raz była wprowadzona za rządów Johna Galliano w 2000 roku. Model tej torebki został wskrzeszony z powodu wielkiego zapotrzebowania na kilkunastoletnie egzemplarze kupowane z drugiej ręki na platformach takich jak Grailed czy Vestiaire Collective. Tam, gdzie jest popyt, pojawia się i podaż. A po to istnieje moda, żeby ten popyt wytwarzać. Na przykład kreując trend na konkretną dekadę. Lata 90. przeżywają renesans, a generacja Z po raz pierwszy zobaczy stare ubrania z czasów, których nie pamięta. Dla coraz starszych millennialsów to okazja, by powspominać dzieciństwo i zdać sobie sprawę, jak szybko się starzeją. W grę wchodzi też poczucie uprzywilejowania. Koniec końców to my lansowaliśmy te trendy za pierwszym razem. Nie da się ukryć, że w powrocie do estetyk sprzed lat dużą rolę odgrywa nostalgia. Możliwe, że pamiętasz oryginalne kampanie Prady Sport lub kostium Eltona Johna, w którym odebrał Oscara za piosenkę „Can You Feel the Love Tonight” z oryginalnego „Króla Lwa”. Teraz dzieciaki usłyszą piosenkę Beyoncé i to ona będzie dla nich symbolizować dzieciństwo. 

Znalezione obrazy dla zapytania narodziny gwiazdy

"Narodziny gwiazdy" to czwarty remake musicalu z 1937 roku

Ale najciekawsze w remake’ach jest to, jak bardzo wydają się aktualne. W kolekcjach na nowy sezon nic nie wygląda na przestarzałe – tak jakby wzory Gianniego Versace czy neonowe nylony Prady z lat 80. nigdy nie wyszły z mody. Nawet remake kolekcji „Grunge” Jacobsa dobrze się przyjął. Powiedzenie „czas leczy rany” to truizm, ale  w przypadku mody chyba się jednak sprawdza. W końcu po 20 latach łatwo zapomnieć, że coś było beznadziejne, bo często upływ czasu sprawia, że te niewybaczalnie złe projekty stają się akceptowalne. A często wręcz ikoniczne. Tylko jeśli pod względem sprzedaży kolekcje remake’ów okażą się strzałem w dziesiątkę, warto postawić sobie pytanie: co nowo powołani projektanci znajdą, przeglądając archiwa niegdyś innowacyjnych domów mody? Może to będą inspiracje do uwspółcześnienia rodowodu marki i świetna okazja, żeby przekonać do nich młodszą, bogatszą, bardziej globalną klientelę? Ale to chyba życzenia. Koniec końców odgrzewany kotlet to odgrzewany kotlet.
 

Tekst: Arek Zagata