Mój dom jest moim azylem. To cudowne miejsce pod lasem, w którym odpoczywam od codziennego zgiełku miasta – mówi Magda Zabierzowska. Zawodowo od zawsze związana ze światem mody i designu, jednocześnie projektuje wnętrza domów i mieszkań. I jak twierdzi, własną przestrzeń jest chyba najtrudniej zaaranżować.
Kiedy dzieci były małe, Magda z mężem chcieli kupić większe mieszkanie w kamienicy na warszawskim Żoliborzu. Okazało się to dużym wyzwaniem. Finalnie stali się właścicielami dwupoziomowego domu pod miastem.
Urzekł mnie jego niepozorny wygląd z zewnątrz i wspaniała przestrzeń w środku – opowiada. – Styl typowy dla lat 90. Oglądając różne domy w tej okolicy, miałam wrażenie, jakby wszystkie urządzała jedna osoba. Ten wyróżniało duże okno w salonie, przypominające kształtem akwarium.

Nie odbyło się bez małej rewolucji. Właściciele wymienili podłogi, dostawili ścianę dzielącą salon i jadalnię i wyremontowali łazienki. Magda chciała tu stworzyć świat, do którego uwielbia się wracać. Znalazły w nim swoje miejsce ukochane przez nią przedmioty: pamiątki po dziadkach i te z domu rodzinnego. Jednak zdecydowana większość to rzeczy z Azji. Magda z każdej podróży przywozi mnóstwo skarbów, a to, czego nie uda jej się spakować do samolotu albo przetransportować na kolanach – wysyła kurierem. Tak było z lampionami kupionymi w Chinach.

Moje wnętrza są przekoszone, jest w nich miejsce na Azję, antyki, meble z lat 60. XX wieku i całą masę bibelotów, które tworzą swoje światy, a właściwie ja tworzę z nich swoje ołtarze – mówi Magda. Kolekcjonuje maski, figurki, albumy. Do wszystkiego ma sentyment. Ściany traktuje jak białą kartkę, którą można zamalować. Stąd wiszą na nich abstrakcyjne formy Sławka Pawszaka, prymitywna kreska Nikifora, pełne kolorów oleje Kiki Stepy czy fotografie w przeskalowanym wymiarze.
Staram się łączyć teraźniejszość z przeszłością, ale nie do końca lubię ulegać modzie. Dom musi być ponadczasowy – mówi Magda.

ELLE 08/2019