Zdjęcia to nie tylko jej praca, ale przede wszystkim pasja. Instagramowe konto Agnieszki śledzi ponad 44 tysiące fanów. Są zakochani w jej przytulnym mieszkaniu, niemal przeniesionym ze Skandynawii, w białych ścianach uginających się od fotografii i w malowniczych kadrach z podróży. 55-metrowa kawalerka przy Alejach Ujazdowskich w Warszawie to nie tylko jej dom, lecz także plan zdjęciowy, biuro i mała szklarnia – Agnieszka Kulesza uwielbia rośliny.

Kiedy razem z Łukaszem szukaliśmy mieszkania, bardzo chcieliśmy, żeby była to przestrzeń z białymi ścianami i drewnianym parkietem, której można nadać odrobinę własnego stylu. – opowiada Agnieszka. 
Po wejściu do ich kawalerki od razu zwraca uwagę ciekawy design: fotele, stoliki, lampy – wszystko wyszperane na pchlich targach. Wzrok przykuwa ogromna liczba zdjęć. W salonie, w kuchni, na półkach. 

To nie był zamierzony efekt. Stopniowo dochodziły kolejne fotografie, które zapełniały nasze ściany – mówi Agnieszka.
Uwielbia klasykę i minimalizm. Jak w mieszkaniu, tak i w garderobie panuje porządek, symetria i prostota.

Kiedy żyje się na tak niewielkiej przestrzeni, wszystko musi być funkcjonalne. Właśnie dlatego postanowiliśmy zaaranżować naszą garderobę pod łóżkiem, na co pozwoliła prawie pięciometrowa wysokość mieszkania.
Przepięknie wyeksponowane na standach ubrania łączy jeden kolor.

– Moja garderoba to prawdopodobnie 99 proc. czerni i denim – mówi Agnieszka. 
Trzy najważniejsze elementy, które budują jej styl, to dżinsowa kurtka, lewisy i swetry oversize. Casualowy look dopełniają ukochane adidasy, białe lub czarne, a charakteru dodają akcesoria – sygnety polskiej marki Rosa Chains, retrooprawki Moscot i kapelusze Paris + Hendzel. 

Bardzo lubię wspierać polską modę. Pierwszą rzecz od projektanta kupiłam w butiku Ani Kuczynskiej. Była to słynna torba Shanghai. Teraz w mojej szafie przewija się wiele ubrań od Ani. Cenię ją za rozsądne podejście do mody, konsekwencję i jakość – mówi.
Poza rodzimymi markami Agnieszka podziwia takie domy mody jak Acne Studios, który kochają minimaliści, i Saint Laurent za pochwałę czerni, rockowy charakter kolekcji, a także ostatnie kampanie. 

Właśnie za nie cenię markę, a nie tylko za ubrania! Jestem zachwycona ostatnimi zdjęciami Saint Laurent, za które był odpowiedzialny Vincent Gallo, ale to pewnie moje zboczenie zawodowe – śmieje się Agnieszka.

TEKST: Angelika Warlikowska