Jak się to wszystko zaczęło? Pięć lat temu We Wrocławiu. Karolina i Szymon szukali co prawda mieszkania trzypokojowego, ale kiedy zobaczyli te dwa pokoje z klimatycznymi oknami wygiętymi w łuki i wysokie ściany w jednej z wrocławskich kamienic, z miejsca się w nich zakochali.  Teraz mieszkają tu z nimi jeszcze kundelek Mika, a od niedawna córeczka Urszula (możecie ich podglądać na instagramowym koncie @kajkarolina). Swoje mieszkanie Karolina i Szymon urządzali, a właściwie wciąż urządzają razem. -  Jest to niekończący się proces, który ciągle trwa i daje nam mnóstwo satysfakcji. Każde nowe rozwiązanie jakie pojawia się w naszym mieszkaniu jest wspólnym projektem i realizacją moją i mojego męża Szymona i jest odpowiedzią na nasze aktualne potrzeby. Nasz dom żyje razem z nami. Nie boimy się zmian, ale jeśli coś się sprawdza, to się tego trzymamy.  pomysły przychodzą same bardzo spontanicznie. Przeważnie jednak nie decydujemy się od razu na ich realizację, dajemy sobie czas - tłumaczy nam Karolina.

Inspiracji szukają w internecie, ale też w życiu codziennym. Starają się nie robić nic na siłę, nic po to, żeby imponować i robić na kimś wrażenie. Ma być wygodnie i po domowemu, a przede wszystkim podobać się właścicielom. Na meble i dodatki polują w rozmaitych miejscach: od wiaty śmietnikowej, przez targ staroci, internet, aż po popularne sieciówki. Mają też sporo rodzinnych pamiątek. Te ulubione? Pianino, na którym Szymon uczył się grać w dzieciństwie i wyszywany krzyżykiem przez mamę Karoliny obraz irysów. Zapytani o ulubiony zakątek w domu odpowiadają zgodnie: - Obecnie jest to malutki kącik przy oknie w naszej kuchni, w którym stanął skonstruowany przez nas prowizoryczny stolik. Zrobiliśmy go z regału na kółkach i dębowego blatu. Może nie jest to najbardziej reprezentacyjny zakątek naszego mieszkania, ale z pewnością w danym momencie naszego życia najprzydatniejszy - a to wystarczy, żeby stać się naszym ulubionym.

Na koniec pytamy jeszcze Karolinę i Szymona o ich wnętrzarskie marzenie. - Marzy nam się stary dom. Niekoniecznie na wsi. Może nawet lepiej w mieście blisko cywilizacji, ale nie za blisko sąsiadów. Najlepiej z przestronnymi, wysokimi pomieszczeniami i zachowaną oryginalną stolarką. Nie chcemy być zachłanni, ale skoro już tak sobie marzymy, to jakaś weranda również byłaby mile widziana!
Urządzanie starych wnętrz z duszą zdecydowanie sprawia nam największą frajdę i daje najwięcej satysfakcji
- mówią. Życzymy spełnienia marzeń!