To stoisko wypełnione po brzegi pięknym, starym szkłem, porcelaną, retro akcesoriami oraz gadżetami z epoki PRL-u regularnie widujemy na targach wnętrzarskich. Skarbów z Ząbkowic, Ćmielowa, Chodzieży, Mirostowic, Włocławka czeskich i skandynawskich wazonów, dzbanów, kryształów, a także filiżanek pilnują na nim zazwyczaj dwa pokaźne dzikie, gipsowe koty: tygrys i śnieżna pantera. Sprzedawcą jest Stefan Piwowar, absolwent wzornictwa na School of Form w Poznaniu, z zamiłowania kolekcjoner pięknych przedmiotów z duszą. Dziś ucinamy sobie z nim małą pogawedkę na temat pasji do rzeczy vintage i odwiedzamy jego studio.

Stefanie, skąd u Ciebie w ogóle pomysł na kolekcjonowanie, a następnie sprzedaż starej ceramiki i szkła?

"Stare" przedmioty podobały mi się tak naprawdę odkąd pamiętam. Od czasu do czasu kupowałem sobie coś, co wpadało mi w oko, jednak kolekcja zaczęła się rozrastać. Dwa lata temu moja siostra razem ze znajomymi zorganizowała przedświąteczny targ, na którym sprzedawano właśnie takie rzeczy. Zauważyłem wtedy, że ludzie chętnie kupują vintagowe przedmioty i pomyślałem, że może warto się tym zająć. I tak się właśnie zaczęło.  

Jakie rzeczy można znaleźć w Twojej kolekcji?

Mam głównie szkło i ceramikę (przede wszystkim pochodzenia polskiego, niemieckiego i skandynawskiego), znajdzie się również sporo lamp. Rzadziej można kupić meble, zazwyczaj proponuję niewielkie komódki, szafki czy pojedyncze fotele.

Gdzie najczęściej łowisz skarby?

Metod łowienia skarbów mam kilka. Głównie jeżdżę na różne targi i giełdy staroci oraz przeszukuję portale aukcyjne. Czasem zdarza mi się odwiedzać czyjeś mieszkania (zazwyczaj należą do osób, które chcą je "opróżnić" lub po prostu pozbyć się starych rzeczy). To najciekawsza metoda. Pozwala ona na odkrywanie nie tylko ciekawych przedmiotów, ale i na poznanie ich historii - skąd wzięły się u właściciela i co dla niego znaczyły. Niekiedy wypatrzę jakąś perełkę u znajomych i uświadamiam im, jak wartościową mają rzecz. Wówczas często decydują się na sprzedaż.

Która z rzeczy jest ulubiona i absolutnie nigdy się jej nie pozbędziesz?

Moim ulubionym rarytasem jest figurka narciarza z Ćmielowa z 1938 roku. Została wyprodukowana z okazji Mistrzostw Świata w Narciarstwie Klasycznym w Zakopanem. Upolowałem egzemplarz w wyjątkowo pięknej malaturze. Nie zamierzam się z nim rozstawać.

Co obecnie cieszy się największą popularnością wśród kolekcjonerów? Jak myślisz, dlaczego tak się dzieje?

Ostatnim hitem są komplety szkła z Ząbkowic. Nastała "moda na Drosta". Niegdyś kojarzone z obciachem ogólnodostępne naczynia, stały się kolekcjonerskim rarytasem. Ci, którzy nie znajdą u mamy czy babci zestawu "Asteroid", kupują go u mnie. Tak się składa, że mam wyjątkowe szczęście, jeśli chodzi o zdobywanie ząbkowickich szkieł i posiadam je wręcz w hurtowych ilościach.

Gdzie można Cię spotkać by coś u Ciebie kupić?

Mam mini sklepiko-magazynek (zabawne określenie, ale myślę, że najtrafniejsze) na terenie dawnej fabryki SERWAR przy ul. Hożej 51. Można mnie tam odwiedzić po wcześniejszym umówieniu się. Często bywam też na weekendowych targach. Dla osób spoza Warszawy, polecam moje sklepy w sieci.

Czy masz jakieś kolekcjonerskie marzenie? Co nim jest?

Aktualnie chciałbym skompletować zestaw popielniczek LOTu z lat 50. i 60. Niestety w tej kwestii szczęście mi nie dopisuje i na tę chwilę mam tylko jedną, ale moim zdaniem najładniejszą.

Ulubiony projektant albo ikona designu?

Moją ulubioną ikoną designu jest wyciskarka do cytrusów Juicy Salif Philipee'a Starck'a. Tak naprawdę nie wiem dlaczego, ale jeszcze jej nie posiadam, chociaż kiedyś na pewno zdobędę.

Czego ostatnio słuchasz?

Ostatnio najczęściej słucham Grace Jones, oczywiście z płyty winylowej.

 

Dziękujemy za rozmowę!

Rozmawiała: Agnieszka Niedzielak-Kowalska