Dobre składy, szklane opakowania, intrygujące zapachy - takie są kosmetyki Purite. Wnętrze nowootwartego sklepu przy Placu Grzybowskim jest równie ciekawe. Za jego projekt odpowiada współtwórca marki Sebastian Kubiak.

Pierwsze były kształty, zmysły, odczucie samego miejsca – projekt wypłynął z nich. Od początku chciałem, żeby dominującym surowcem w salonie był beton – naturalny, plastyczny, wbrew pozorom bardzo ciepły materiał, który można dowolnie barwić. Znalazłem małą podwarszawską manufakturę wytwarzającą różnorodne betonowe formy i wybrałem kafle w kształcie łusek. Powtarzalność, ład wywołuje w nas poczucie harmonii – stąd właśnie łuska, powtarzalna fala, która jest też obecna w identyfikacji wizualnej Purite. Bardzo dbałem o to, aby wnętrze zachęcało do pozostania w nim, zatopienia się we własne doznania, dawało poczucie bezpieczeństwa i zmysłowej przyjemności - tak opowiada o swoim pomyśle projektant.

We wnętrzu dominują trzy barwy: biała, czarna i rdzawa przywodząca na myśl ziemię, miedź, bursztyn. Twórcy marki zadbali o to, by niemal wszystko, co znajduje się w salonie, było wyrobem rzemieślniczym. Takie są wielkie misy, w których wyeksponowano kosmetyki, umywalnia do testowania mydeł, kontuar, a także oświetlenie czy pochodzące w 75% z recyklingu zasłony. Nam chyba najbardziej podoba się gra światła we wnętrzu. Złoto-rdzawe refleksy dodają przytulności i sprawiają, że chce się tu zatrzymać na dłużej.