Kiedy pochodzący z Wietnamu inwestorzy postanowili osiąść w Polsce na stałe, wiedzieli, że potrzebują miejsca, w którym odpoczną po obowiązkach i komfortowo spędzą czas z bliskimi. Niemal 300-metrowy dom znajdujący się na skraju Lasu Kabackiego wydawał się być idealny dla pięcioosobowej rodziny. Jego aranżacją zajęła się architektka Magdalena Kostrzewa-Świątek z biura projektowego Tissu Architecture. Na prośbę inwestorów we wnętrzach rezydencji połączyła nie tylko odmienne potrzeby jej mieszkańców, ale i dwie różne kultury – Wschodu i Zachodu.

Otwarta strefa dzienna, na którą składa się salon, dwie jadalnie (oficjalna i prywatna) i kuchnia, to serce całego domu. Jej metraż może budzić respekt, jednak zastosowane przez architektkę z Tissu Architecture sprytne rozwiązania budują przytulny klimat. Niepełne ściany i przeszklone drzwi dzielące salon i część kuchenną kreują mniejsze przestrzenie, pozwalając mieszkańcom na bycie razem lub oddzielnie – wedle aktualnych potrzeb. Centralny punkt salonu to jasna kanapa (zgodnie z zasadami feng shui ustawiona frontem do wejścia) z kolorowymi poduchami. To one wprowadzają do wnętrza odrobinę kolorystycznego ożywienia na tle szarości, brązów i beży.

Gotowanie i wspólne jedzenie to ważny element wietnamskiej kultury. Kuchnia jest więc zaplanowana z dbałością o najdrobniejsze szczegóły. Zabudowa kryje półki i szuflady na naczynia, orientalne przyprawy i składniki dań. O to, by aromatyczne zapachy wietnamskiej kuchni nie drażniły nadto nosów głodnych domowników na całym parterze dbają przeszklone, szprosowe drzwi. Ozdobą jadalni jest ściana z mchu. W pomieszczeniu znalazło się także miejsce na specjalną gablotę, która zgodnie z tradycją Dalekiego Wschodu, służy jako prywatne miejsce kultu przodków.

O ile parter jest przestrzenią wspólną wszystkich domowników, o tyle piętro to zdecydowanie dziecięce królestwo, w którym znalazło się miejsce na otwartą bawialnię z pianinem i stołem do odrabiania lekcji, trzy sypialnie i oddzielną łazienkę.