W kolejnym odcinku #instahome wybieramy się w okolice Torunia. To właśnie tutaj,  w bliskim sąsiedztwie lasu i jeziora stanął dom Joanny, Jakuba i ich dzieci: Tosi i Olka. Początkowo miał służyć rodzinie jako miejsce wakacyjnego i weekendowego odpoczynku. Stało się jednak inaczej. Mieszkają tu wszyscy razem od 6 lat i to zdecydowanie jest ich miejsce na ziemi. Do rodziny dołączyli także pies Piorun i dwa koty: Bonifacy oraz Pusia. Na instagramie znajdziecie ich pod nazwą @bialy_plotek.

Dom ma prostą bryłę. To tzw. stodoła z dwuspadowym dachem nawiązująca architekturą do tradycyjnej zabudowy wiejskiej. - Zależało mi na tym, aby nasza "stodoła" charakterem była jak najbardziej zbliżona do prawdziwej stodoły. Część ścian została postawiona z cegły rozbiórkowej, a sufity w sypialniach oraz kuchni pozostały drewniane. Priorytetem było pozostawienie otwartej przestrzeni nad salonem. Takie rozwiązanie powiększa optycznie pomieszczenie, a dzięki świetlikowi umieszczonemu w górnej części ściany szczytowej, mamy dodatkowe źródło światła, które w pogodne dni pięknie rozświetla sufit. Jeżeli chodzi o konstrukcję salonu, od początku wiedziałam czego chcę. To zasługa prowadzonego przez Kevina McClouda programu "Wielkie Projekty", który jeszcze podczas studiów, oglądałam niemalże co dziennie. Nasz projekt nie był może wielki, ale rozwiązanie z otwartą przestrzenią nad salonem często pojawiało się w programie. - tłumaczy swoje wybory Joanna. 

Jakie jest wnętrze ich "stodoły"? Przede wszystkim jasne. Białe ściany i podłoga są doskonałym tłem dla ciemniejszych mebli i kolorowych dodatków. Centrum dowodzenia? Zrobiony na zamówienie stół, który razem z dostawkami ma aż 3 metry długości. To przy nim rodzina biesiaduje, przyjmuje gości, gra w planszówki, a najmłodsi domownicy odrabiają lekcje, przeprowadzają eksperymenty i budują z klocków swoje bazy. - Salon to nasze ulubione miejsce i mam na myśli całą rodzinę. Dzieci w zasadzie rzadko kiedy przebywają w swoich pokojach. Zupełnie nie przeszkadza im brak telewizora w salonie. Uwielbiam też mój regał, bo choć projekt wydawał się ryzykowny z uwagi na gabaryty biblioteczki, to efekt końcowy przerósł nasze oczekiwania - dodaje Joanna. Oryginalne akcesoria? Pani domu poluje na nie głównie w sieci. To właśnie tam znalazła druciane stołki barowe i metalową komodę. Teraz szuka jeszcze dużej witryny, która pomieściłaby zastawę stołową, a po cichu marzy o krzesłach projektu Patricii Uriquioli nub so 1435. Życzymy szybkiego spełnienia marzeń!