Polskie szkło: Aleksandra Zawistowska

W naszym cyklu "Polskie szkło" przybliżamy Wam sylwetki artystów związanych z naszym rodzimym szkłem artystycznym. Kruchy, jednocześnie bardzo plastyczny i piękny materiał daje twórcom ogrom możliwości. Dzisiaj sprawdzamy, jak ten potencjał wykorzystuje Aleksandra Zawistowska, artystka wizualna i konceptualna, której multidyscyplinarna praktyka łączy projekty fizyczne i cyfrowe. Aleksandra studiowała w Polsce, Portugalii i Niderlandach, gdzie zdobyła tytuły magistra sztuki oraz architektury. Praca ze szkłem to jej wielka pasja, czego efektem jest jej autorska marka Szkło.

Pomysł na szkło

Jak zaczęła się przygoda Aleksandry Zawistowskiej ze szkłem? - W 2019 dostałam pracę w Pekinie i byłam w trakcie organizowania formalności, tak aby móc się tam przeprowadzić z początkiem roku 2020. Właśnie wtedy w Chinach wybuchła pandemia koronawirusa i zostaliśmy zamknięci w domach. Podczas lockdownu zaaplikowałam na Sandberg Instituut na kierunek Studio for Immediate Spaces. Byłą to uczelnia, która bardzo mnie ciekawiła, bo oferowała kierunki będące wymarzonym połączeniem sztuki i architektury. SIS jest multidyscyplinarnym kierunkiem o przestrzeni, skupiającym architektów, artystów, projektantów. Przyjęto mnie i zamiast do Pekinu, przeprowadziłam się do Amsterdamu. Szkoła zapewniała niesamowicie szeroki wybór warsztatów, a jednym z nim była praca w hucie - wyjaśnia nam projektantka. 

Aleksandra z miejsca zakochała się w materiale i procesie jego kształtowania. Praca w hucie jest wymagająca - trzeba być bardzo skupionym i uważnym. To w Holandii Ola powołała do życia własną markę - Szkło. - Nie zaczęło się to od biznesowej kalkulacji, badania rynku, szukania “inspiracji” czy łatwo sprzedającego się storytellingu. Po prostu pokochałam pracę z tym materiałem, przynosiło mi ona ulgę, jednocześnie satysfakcję i radość. To było to coś, co poczułam całą sobą. Brzmi trochę jak love story, ale praca ze szkłem stała się dla mnie swoistym remedium po zakończonym związku - tłumaczy nam Aleksandra Zawistowska.

Nauczyciel i uczeń

Zapytana o mistrzów artystka na pierwszym miejscu wymienia Marie de Bryun, swoją nauczycielkę. - Uwielbiałam z nią pracować i zawsze dobrze się rozumiałyśmy. Zazwyczaj była rozbawiona, kiedy widziała moje koncepcyjne szkice, które wydawały się niemożliwe do wykonania. Na końcu zawsze się jednak okazywało, że potrafi wykonać wszystko. To ona pokazała mi, że można używać materiałów i narzędzi, które niekoniecznie są standardowe w pracy ze szkłem. Pamiętam, kiedy czekałam na pierwszą rozmowę na temat projektu i totalnie nie miałam pojęcia, co chciałabym uzyskać. Chciałam po prostu eksplorować możliwości materiału, choć potrzebny był jeszcze pomysł na formę. Każda godzina w hucie była bardzo trudna do zarezerwowania, a chciałam stworzyć coś, co będzie mi służyć. Podeszłam do Marie i powiedziałam, że uwielbiam wino i chciałabym zrobić dziwne kielichy. Wpisała w wyszukiwarkę “weird goblets” z błyskiem w oku, i tak to się zaczęło. Niesamowita osoba i ogromnie zdolna rzemieślniczka - snuje opowieść Ola. 

Eryka i Jan Drostowie - twórcy szkła prasowanego

Szkło Aleksandry Zawistowskiej

Jakie jest szkło Aleksandry Zawistowskiej? To projekty unikatowe, często przypominające rzeźby, ale wciąż funkcjonalne. Swoje prace Ola wykonuje ręcznie w Amsterdamie wraz z zespołem rzemieślników. Szklane formy, które wychodzą spod ręki Oli to nie tylko naczynia, co artystyczne obiekty, których możemy używać, ale które także idealnie sprawdzą się jako przedmioty dekoracyjne. - Sama sobie często zadaję pytanie, gdzie jest granica, kiedy kończy się funkcjonalność i zostaje tylko forma, albo kiedy forma jest ważniejsza niż funkcja. Oczywiście jest to bardzo subiektywne i zależy od użytkownika, jego perspektywy oraz parametrów jakie ocenia. Dla niektórych waga ma znaczenie, dla innych ważna jest grubość ścianki czy długość nogi. Odpowiedź zależy od upodobań, przyzwyczajeń, utartych kodów kulturowych, a nawet fizyczności użytkownika. Zawsze jest to balansowanie na krawędzi. Puryści i funkcjonaliści raczej powątpiewają w użyteczność moich form, szczególnie przy kielichach do wina czy szampan, i doskonale to rozumiem. Są jednak też tacy, którzy kochają rozmach i pójście na przekór. I to właśnie dla takich klientów tworzę Szkło - mówi Ola.

Co dalej?

Jakie plany na przyszłość ma Aleksandra Zawistowska? Już wkrótce możemy spodziewać się wspólnej kolekcji lamp artystki i Kuba Szkaradka z Lexavala (polska marka z oświetleniem, której bardzo kibicujemy). Prototyp ich lampy mogliście oglądać niedawno podczas wystawy Salon Warszawski. Do tego kolekcja szkła tzw. stołowych "essentials" i skate spot na warszawskich Bulwarach Wiślanych we współpracy z Traffic Design i Skwerem Sportów Miejskich. Czekamy cierpliwie i życzymy powodzenia!