O konsekwencji w pracy

Małgorzata Szczepańska: Jesteś projektantką, która kojarzy się ze spójnością własnego wizerunku i tworzonych kolekcji. Skąd u ciebie taka konsekwencja?
Ania Kuczyńska: Pochodzę z domu, gdzie projektowanie było czymś oczywistym, mój zawód był dla mnie naturalnym wyborem, mam go we krwi. Moda łączy w sobie wiele elementów, jest dla mnie jak miękka architektura, konstruowanie i budowanie proporcji i sylwetki, fascynuje mnie kontakt z miękką i posłuszną tkaniną. Miałam zaszczyt poznawać tajniki projektowania i konstrukcji od najlepszych, w miejscach, które z modą i sztuką są związane od zawsze, we Włoszech i Francji, w Paryżu i w Rzymie. To miks tych dwóch różnych światów i dwóch języków dał mi nie tylko wiedzę i warsztat, ale też dużą świadomość siebie, stworzył ciekawe kombo. Zapachy, obrazy i wspomnienia są we mnie podobnie jak dobra jakość, która ma ogromne znaczenie w każdym aspekcie mojego życia. Stworzyłam swój własny świat, który bezpośrednio wpływa na to, co robię i jak tworzę. Moje polskie, włoskie i paryskie doświadczenia tworzą charakterystyczny i rozpoznawalny styl marki, są jej DNA.
M.S.: Czy projektując, myślisz o sobie?
A.K.: Taki sposób myślenia ogranicza projektowo, nie robię tego. Muzy, którym dedykuję poszczególne kolekcje, są punktem wyjścia, inspiracją. Ich wygląd i styl pobudzają moją wyobraźnię, pomagają odbiorcom w zrozumieniu nastroju i charakteru kolekcji. Poprzez ubrania opowiadam i dzielę się moją osobistą historią, odnoszę się do otaczającej mnie rzeczywistości. W moje projekty staram się tchnąć duży ładunek energii, którą przekazuję innym kobietom.

Logo Ania Kuczyńska

M.S.: Czerń i biel to twoje znaki rozpoznawcze, podobnie jak twoje logo – niewielkie kółeczko. Skąd ten minimalizm?
A.K.: Biel oznacza siłę, symbolizuje (między innymi) rozum i intuicję, szczęście, a także odnowę życia duchowego i nowy początek. Charakterystyczna dla AK czerń jest zawsze trzonem moich kolekcji. Neutralna, klasyczna i miejska, jest kolorem nonkonformistów. Twórcą znaku graficznego marki Ania Kuczyńska jest Karol Śliwka. Charakterystyczne kółko, wykonane pierwotnie ze srebra, teraz z galwanizowanego metalu, jest przyszyte ręcznie do każdej rzeczy wyprodukowanej przez markę. W znaku zawarta jest filozofia marki, niekompletna mandala opowiada o tym, że nic w świecie nie jest idealne. Śliwka jest legendą polskiego wzornictwa, zaprojektował
ponad 400 znaków graficznych, w tym tak znane, jak znak Instytutu Matki i Dziecka, Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych czy słynna skarbonka PKO. Jego projekty towarzyszą mi od dzieciństwa. Ich obecność w przestrzeni publicznej, syntetyzm i wyrazistość, wybijające się na tle szarej, peerelowskiej codzienności bardzo silnie wpłynęły na mnie i zadecydowały o mojej tożsamości jako projektantki mody.
M.S.: Czy znaczy to, że Ania Kuczyńska pozwala sobie na błędy?
A.K.: Ania Kuczyńska jest typem perfekcjonistki. Bardzo dużo wymaga od siebie (śmiech). To, co robię, świadczy o mnie i mojej marce. Dlatego zawsze dążę do perfekcji, a żeby się rozwijać i tworzyć, karmię duszę: muzyką, sztuką, obrazami świata, zapachami, po prostu inspiruję się pięknem i nieoczywistością życia.

O pracy projektantki i ulubionych designerach

M.S.: Nigdy nie byłaś projektantką celebrytów, czy żałujesz?
A.K.: Tak jak wspominałam, fascynują mnie różne, bywa że i znane kobiety, ale nigdy nie było moim priorytetem, żeby koniecznie nosiły one moje ubrania. Zawsze bardziej interesowało mnie ubieranie ulicy. Chciałam, żeby marka Ania Kuczyńska była demokratyczna, dostępna. I tak właśnie się stało; projektuję rzeczy, które lubi tzw. ulica. Takim przykładem mogą być torby Shanghai. Wyobraź sobie, że sprzedają się one do dzisiaj, a minęło od ich zaprojektowania już sporo czasu.
M.S.: Czy znaczy to, że żyjesz w takiej swojej strefie komfortu?
A.K.: Dzisiaj chyba nie ma czegoś takiego jak komfort. Utrzymanie pewnej pozycji w obecnym świecie jest dość trudne. Otoczenie lubi nas szufladkować, ale dla mnie najważniejsze pozostanie bycie wierną sobie. Nawet jeśli przez to będziemy poruszać się w pewnej niszy. Niszy ludzi o podobnych gustach, myśleniu, wartościach.
M.S.: Czy czujesz się kobietą spełnioną i co dla ciebie to znaczy?
A.K.: Tak. Mam wielkie szczęście zajmować się zawodowo tym, co naprawdę kocham i co mnie fascynuje. Ogromnym spełnieniem jest dla mnie macierzyństwo – dopełniło mnie. Pozwoliło mi spojrzeć na wiele spraw z zupełnie innej perspektywy. Czuję się spełniona. Moje kolekcje są lustrem mnie samej, moich emocji i doświadczeń. Życie prywatne często zlewa się z tym zawodowym. Nauczyłam się między tymi dwoma światami stawiać granice, daje mi to duże poczucie komfortu.
M.S.: Jaka jest więc ta Ania Kuczyńska i jakich projektantów mody ceni?
A.K.: Ania Kuczyńska to opowieść, która zmienia się, rezonuje ze światem i reaguje na nowe. Osobiście lubię klasyków – moi ulubieni projektanci to Jil Sander, Giorgio Armani, Rei Kawakubo, Kenzo i Issey Miyake oraz Joshi Yamamoto. Współcześnie bardzo cenię Demnę Gvasalię, dyrektora kreatywnego Balenciagi.
M.S.: Nie pozostaje mi więc nic innego, tylko zaprosić do twojego nowego butiku Rozbrat 28/30 w Warszawie.

 

Wywiad ukazał się w ELLE Decoration 1/2022