Historia Guccich jest historią mężczyzn, ale spisaną przez kobiety. Nie ma chyba żadnej innej modowej familii, w której kobiety tak licznie chwyciły za pióra. I to kobiety, którym mężczyźni z rodziny Guccich przywykli przydzielać raczej nieme role posłusznych żon, ukrywanych kochanek, córek, o istnieniu których świat dowiadywał się, gdy były już dorosłe. Dzięki kobietom Guccich i z rodu Guccich: Patricii (przez c), Patrizii (przez z) i Jenny obraz rodziny i rodzinnej marki jest pełniejszy. Niezależnie od tego, którą książkę przeczytamy, utwierdzimy się w przekonaniu, że Guccim na pewno nie brakowało ani talentu, ani temperamentu. Apaszki w cudowne wzory, efektowne torebki, uwielbiane mokasyny to jedna strona medalu. Rewers to zdrady, intrygi i liczne żądze, wśród których prym wiodła – i w efekcie okazała się zgubna – żądza pieniądza. Afery, skandale i procesy przeplatały się więc ze świetnymi projektami, a wzloty marki z upadkiem rodzinnych wartości. I choć z porażek członkowie rodu nie zawsze wyciągali słuszne wnioski, rosnący z roku na rok apetyt na sukces i wizjonerskie pomysły przez lata rekompensowały straty poniesione w wyniku bezmyślnych wybryków niektórych Guccich. Ich dom mody odradzał się nawet po silnych tąpnięciach. Do czasu.

Historia marki zaczęła się skromnie. Na początku XX w. ubogi chłopak Guccio Gucci odkładał na bilet do Anglii, pracując w kopalni. Dotarł na wyspy i w końcu dostał posadę w wymarzonym miejscu – hotelu Savoy. Praca w roli tragarza bagaży hotelowych gości była niewątpliwie ciężka niczym ich walizy i kufry. Na szczęście solidne bagaże odcisnęły większe piętno na wyobraźni młodego Włocha niż na jego zdrowiu. Do Florencji powrócił z okrągłą sumką i marzeniami o własnym sklepie. Ożenił się z Aidą, która urodziła mu pięcioro dzieci: Grimaldę, Enza (zmarł w wieku kilku lat), Alda, Vasca i Rodolfa. W 1921 r. Guccio otworzył we Florencji sklep z artykułami skórzanymi. W jego prowadzeniu od początku pomagali mu synowie. Najbardziej przedsiębiorczy był błękitnooki Aldo. Grimalda, jedyna córka, miała wiele dobrych pomysłów, ale była skutecznie pomijana w sprawach firmy. Guccio, który pragnął przede wszystkim stabilizacji, bał się ryzyka i raczej nie planował ekspansji. Aldo wręcz przeciwnie. Tak długo wraz z braćmi przekonywał ojca do otwarcia drugiego sklepu w Rzymie, aż nestor przystał na ten pomysł. Rzymski butik okazał się strzałem w dziesiątkę. W latach 30. XX w. nałożono na Włochy embargo handlowe. Pozyskiwanie zagranicznych skór, których używali Gucci, stało się niemożliwe, jednak z godzącą w ich interesy reglamentacją włoska familia poradziła sobie doskonale. Torby i walizy obijali eleganckim płótnem z nadrukiem siateczki rombów, a skór używali tylko w newralgicznych punktach (m.in. na połączeniach czy rogach). Z czasem w romby zostały wplecione inicjały założyciela, czyli podwójne G, a rytmiczny rzucik stał się jednym z najbardziej emblematycznych wzorów w historii modowych marek. Niedługo po śmierci ojca założyciela, na początku lat 50. XX w., włoska marka wkroczyła na rynek za oceanem, podbijając serca gwiazd Hollywood. Model Bamboo (torebkę z bambusową rączką) uwielbiała Ingrid Bergman, Liz Taylor miała kilka różnych modeli, a Frank Sinatra był wielkim fanem mokasynów. John F. Kennedy nazwał Alda Gucciego pierwszym ambasadorem stylu Made in Italy w USA, a amerykańska prasa okrzyknęła go Michałem Aniołem marketingu. Charyzmatyczny Aldo forsował oryginalne pomysły marketingowe i wizerunkowe (m.in. elitarną Gucci Gallery, do której dostęp mieli jedynie najwierniejsi klienci marki). Bracia Gucci spierali się, ale ostatecznie dochodzili do porozumienia, a firma rozwijała się w zawrotnym tempie. Aldo wprowadził też do zarządu kobietę. Patricia została twarzą marki i pierwszą „Gucci Girl”. Gest Alda był o tyle brawurowy, że Patricia była jego ukrywaną przez lata nieślubną córką. Socjologowie i ekonomiści dostrzegają pewną prawidłowość: trzecie pokolenie właścicieli najczęściej doprowadza rodzinną firmę do upadku. Gucci potwierdzili statystyki.

W latach 80. XX w. głodne realnej władzy trzecie pokolenie Guccich rozpętało walkę o tron. Syn walczył z ojcem, bracia z braćmi, kuzyni z kuzynami. Dochodziło nawet do rękoczynów. Dziesiątki procesów między członkami rodziny, wyrok więzienia i grzywny okazały się serią ciosów, które członkowie klanu Guccich, zadając sobie, w istocie zadali rodzinnej firmie. Jako ostatni w fotelu prezesa zasiadł Maurizio, syn Rodolfa. Wiele błędnych decyzji i ekstremalnie rozrzutny styl życia sprawiły, że musiał sprzedać zgromadzone udziały. Niedługo potem został zastrzelony. Jego zabójstwo zleciła była żona, autorka płytkiej, lecz nośnej frazy „Wolę płakać w rolls-roysie niż być szczęśliwa na rowerze”. Przy okazji zbrodni wbiła też ostatni gwóźdź do trumny wizerunku rodziny Guccich. Zanim bowiem została uznana za winną, w kręgu podejrzanych znajdowali się też członkowie rodziny. Bez Guccich nie byłoby domu mody Gucci, ale w pewnym momencie stało się jasne, że dom mody Gucci nie może już istnieć z Guccimi u sterów.

Współczesny sukces marki nie jest zasługą dziedzica z rodu Guccich, lecz nowego właściciela (dziś to francuski holding Kering). Od lat starannie dobiera on władców na tronie włoskiej marki. W 1994 r. dyrektorem kreatywnym został Tom Ford. Utalentowany Teksańczyk zacierał granicę między elegancją a zmysłowością nie tylko w kreacjach, ale i w kampaniach reklamowych. Kadencja Forda obfitowała w sukcesy. Gdy odszedł (do własnej marki i świata filmu), stery objęła Frida Giannini. Pierwsza kobieta na najważniejszym stanowisku dała marce to, czego nie dawali jej nigdy wcześniej mężczyźni. Była to pewna doza łagodności, która w projektach przejawiała się współczesnym, nieszablonowym romantyzmem, a w medialnym wizerunku marki spokojem, klasą i elegancją. Giannini, która wcześniej zajmowała się akcesoriami we włoskim domu mody, wprowadziła też nowe, pożądane modele torebek i odświeżyła kultowe wzory. 
Na początku 2015 r. dyrektorem kreatywnym marki został Alessandro Michele, związany z domem mody Gucci od 2002 r. Wprowadził on nowe stylistyczne porządki. Za jego panowania jest eklektycznie, ekscentrycznie i transgranicznie. Wpływy historyczne mieszają się z bajkowymi, sny z jawą, a komiksy z malarstwem. Wiktoriańskie fasony, rock’n’rollowe przesłania, babcine sploty, baśniowe zwierzęta, klasyki z archiwów marki i sztuczne futra fluo – wszystko jest możliwe. Setki tysięcy dziewczyn na całym świecie utożsamiają się z tą stylistyką i nazywają siebie #GucciGirl. Mężczyźni także kochają nowe Gucci. Pod rządami Michele to marka tak wyróżniająca się i tak zajmująca, że nie sposób jej przeoczyć nawet w epoce zalewu tysięcy innych. Swoje piętno odcisnęła także we wnętrzach, do których Alessandro Michele ma wielkie serce. Król modowego kampu buduje kampowe imperium – Gucci pełne projektów tak barwnych, jak historia włoskiej rodziny, która założyła markę.