Nad jednym dywanem projektu Jana Katha pracuje 10 - 16 osób przez 3 - 4 miesiące. Są i takie dywany, które powstają dłużej niż rok! Nic dziwnego, że osiągają ceny niekoniecznie małych samochodów. Jego projekty doceniają  laicy i... krytycy; może dlatego, że Jan Kath myśli o tworzeniu dywanów, jak o tworzeniu sztuki.


W młodości prowadził imprezy techno w Indiach, na co dzień chodzi w trampkach, a w swoim CV nie może wpisać żadnej projektowej uczelni; nie jest dyplomowanym designerem. A mimo to Jan Kath w dziedzinie projektowania osiągnął ogromny sukces i uznanie. Może dlatego, że potrafi łączyć bardzo różne światy, czasami pozornie do siebie nieprzystające. Wychowany w tradycyjnej mieszczańskiej rodzinie, w której od dwóch pokoleń głównym zajęciem był handel orientalnymi przedmiotami, w pewnym momencie swojego życia postanowił wyruszyć w podróż po świecie.

Już pierwsze doświadczenia zdobyte w Himalajach, a następnie w Mongolii sprawiły, że nie tylko uległ fascynacji niezwykłym światem dywanów. Zainteresowały go także znane od pokoleń, tradycyjne metody produkcji, które oznaczają pracę nad jednym egzemplarzem wiele tygodni. Jan Kath postawił na produkcję w duchu FairTrade, i choć ceny są wysokie, klienci mają świadomość, że rzemieślnicy w Himalajach czy Mongolii otrzymują za swoją pracę godziwe wynagrodzenie. Wszystkie dywany powstają ręcznie, a ich wytwórcy korzystają wyłącznie z naturalnych materiałów: wełny tybetańskiej, chińskiego jedwabiu, a także włókna konopi czy nawet pokrzywy. Zmysłowe dywany designera artysty w oryginalny sposób łączą orientalne elementy z europejskim wzornictwem. Projektant uwielbia jednak eksperymentować – zaprzecza prawom kompozycji, neguje prawidła rządzące postrzeganiem barw i ich zestawień przez ludzkie oko. Wystarczy prześledzić kolejne wytwarzane przez Jan Kath Design kolekcje, aby przekonać się o mocy tkwiącej w kontakcie z naturalnymi surowcami poddanymi analitycznej pracy ich autora. Verona Vendetta, Rug evolution, Hematoid – to wszystko nazwy określające niczym nieograniczoną wyobraźnię oraz piękną synestezję Wschodu i Zachodu. Jej urokowi ulegają odbiorcy na wszystkich kontynentach, dywanem Jana Katha cieszy się chociażby Anthony Kiedis, wokalista Red Hot Chili Peppers. Projektant nie ogranicza się jedynie do nepalskich wzorów, inspiracje wyznacza mu też szlak podróżny od Paryża, Tokio, Bejrutu, Nowego Jorku, Istambułu aż po Sydney. A jedna z kolekcji sprzed dwóch lat, „From Russia with love”, nawiązuje nie tylko do tytułu filmowych przygód agenta 007, ale i do wielobarwnych chust do dziś noszonych przez kobiety z rosyjskich wsi.

Udało nam się porozmawiać z Janem Kathem podczas jego jednodniowego pobytu w Warszawie. Jak wygląda życie zapracowanegp projektanta? Jak powstają drogocenne, spektakularne dywany? Przeczytajcie!

ELLE Decoration: Do Warszawy przyjechał pan na dobę. Jutro leci pan do Frankfurtu, potem do Włoch i Kanady.
Jan Kath: Spędzam w podróży 200–250 dni rocznie. Często zmieniam strefy czasowe. Czasem budzę się w hotelu i nie wiem, gdzie jestem. Rozsuwam zasłony i sprawdzam tablice rejestracyjne. Jestem takim trochę bezdomnym w wersji de luxe. Ale w Nepalu i w Niemczech czuję się jak w domu.

ELLE Decoration: Która czesc swojej pracy lubi pan najbardziej?

Jan Kath: Lubię być w Nepalu i pracować tam w mojej manufakturze z ludźmi. Lubię także pracować w Niemczech, gdzie też mamy siedzibę.

ELLE Decoration: Czy wyobraża pan sobie czasem alternatywny scenariusz swojego życia?

Jan Kath:  Gdyby moja firma nie odniosła sukcesu, pracowałbym jako taksówkarz w Katmandu. Jako 17-latek zrobiłem tam prawo jazdy.

ED: To się nie wydarzy, bo odniósł pan ogromny sukces. Jak powstaje dywan od konceptu do efektu?
JK: Mój mózg działa trochę jak Photoshop – na kilku warstwach czekają w mojej głowie rózne pomysły. Mam fotograficzna pamiec. Potrafię przywołać obraz ze wspomnień i przybliżyc detale. Często te pomysły – warstwy – nakładają się na siebie. Inspiracje czerpię zewsząd, np. z podróży samolotem. Kra, którą obserwowałem, lecąc do Kanady, stała się inspiracją dla kolekcji Erased Heritage. Ja ten spękany lód pomalowałem już w głowie na różne kolory.

ED: Co dzieje się dalej z pomysłem?
JK: Idee przekazuję zespołowi. Jego członkowie szczegółową pracę nad projektem wykonują na komputerze. Mamy program, który w fotorealistyczny sposób pokazuje, w jakiej wersji projekt będzie wyglądał najlepiej. Piksel to jeden węzeł. Im wyższą rozdzielczość nadamy pikselowi, tym drobniejszy będzie węzeł. Np. kolekcja From Russia with Love – dywany usłane kwiatami – wymagała większych węzłów. Chciałem, aby kwiaty były surowe w wyrazie; nie miały odzwierciedlać idealnie natury.

ED: Skąd wziął się pomysł na tę kolekcję?
JK: 20–25 lat temu pracowałem w Mongolii, podróżowałem wiele razy koleją transsyberyjską przez Rosję. W pociągach było mnóstwo przemytników. Pamiętam też, że stawały gdzieś na syberyjskim pustkowiu i dosłownie znikąd pojawiały sie babuszki sprzedające pielmieni ubrane w tradycyjne rosyjskie chusty. Tamte wrażenia czekały w mojej głowie na impuls. Pojawił się, gdy trafiłem do rosyjskiej restauracji na Manhattanie. Mają tam największy na świecie wybór wódek, ale ja zwracałem uwagę tylko na ceraty w rosyjskie wzory. Niedługo potem kolekcja była gotowa.

ED: Pamiętam niezwykłą sesję z kobietami w strojach z epoki. Trzymały dywany.
JK: To nie była sesja. Te zdjęcia pochodzą sprzed rewolucji październikowej – to pierwsze kolorowe fotografie, jakie wykonano w Rosji. Kupiłem prawo do ich użycia i cyfrowo umieściliśmy na nich dywany.

ED: Czy kolekcja jest popularna w Rosji?
JK: Obawiałem sie, ze Rosjanie mogą odebrać From Russia with Love opacznie – jako żart z ich folkloru, kultury. A to nigdy nie było moim zamiarem. Tymczasem zareagowali bardzo pozytywnie. Chyba byli zadowoleni, ze obcokrajowiec wziął coś pięknego z ich folkloru i przedstawił to w świeży sposób. Te dywany cieszą się uznaniem także w krajach o
pustynnym krajobrazie, gdzie ludzie spragnieni są kwiatów, kolorów. Trochę taki ogród w domu.

ED: Czy to najbardziej popularna kolekcja?
JK: To zbyt duże ryzyko polegać na jednym wzorze. Zatrudniam ponad 2000 ludzi, odpowiadam za nich. Mamy ogromne portfolio wzorów i dużo lubianych kolekcji.

ED: Jak długo powstaje jeden dywan?
JK: Wszystko zależy od wzoru, ale przez 3–4 miesiące nad jednym dywanem pracuje 10–16 osób. Nasza manufaktura wykonuje też różne specjalne zamówienia i nietypowe rozmiary. Niektóre dywany powstają ponad rok.

ED: Pańskie dywany sa baśniowe i luksusowe, w tym sensie dalekie od niemieckiego designu, który kojarzy się raczej z prostymi, uniwersalnymi formami i ze słynnym „less, but better”.
JK: Cenię prostotę form w wielu dziedzinach życia, ale dywany to trochę inna historia.
Od dzieciństwa wiele podróżowałem z rodzicami, przyglądałem się światu i różnym kulturom. Jestem trzecim pokoleniem zajmującymsię dywanami. Mój dziadek wyjechał ze Śląska do Berlina, gdzie nauczył się fachu w małym zakładzie. Mój ojciec swoje zawodowe życie związał z dywanami. Był dla mnie świetnym nauczycielem. Gdy byłem mały, kazał mi zamykać oczy, dotknąć dywanu i odgadnąć, skąd pochodzi i ile ma lat. Moje projekty są wypadkową wielu rzeczy. Ręcznie tkane dywany to fragment dziedzictwa, które zanika. Postrzegam siebie jako część grupy, która uznaje tworzenie ich za formę sztuki. Chcę ocalić kulturę tworzenia dywanów od zapomnienia.■

GALERIA CZARODZIEJSKICH DYWANÓW JANA KATHA>>>>>

Tekst: Ela Stasiak, Marcin Mońka