W październiku otwarty został w Warszawie salon firmy Bozza. Robi duże wrażenie, starannie wybranymi produktami oraz atmosferą. Jakie przemyślenia za tym stały? 

Z firmą Bozza i jednym z jej właścicieli, Jackiem Dubielem, zaczęliśmy rozmawiać o miejscach, które prezentowałyby marki z jej portfolio w marcu 2020 roku. Panował wówczas pełen optymizm, miały powstać salony w Krakowie i Warszawie. A potem przyszła pandemia koronawirusa. Świat się zatrzymał i w jakimś sensie projektowanie też. Musieliśmy zrewidować wstępne założenia, ale myślę, że to tylko pozytywnie wpłynęło na finalny wygląd obu showroomów. Relacja mojej pracowni i firmy Bozza od początku była niezwykle pozytywna i to relacje stały się punktem wyjścia, szczególnie w przypadku warszawskiego showroomu. Tam jest energia do tego, żeby się zatrzymać i chłonąć atmosferę wyszukanego wzornictwa. Dosłownie wyszukanego.

To znaczy?

Zastanawialiśmy się, szczególnie w przypadku warszawskiej lokalizacji, jak pomóc dzisiaj w pracy projektantom wnętrz i osobom wykańczającym samodzielnie swoje domy czy apartamenty. Doszliśmy do wniosku, że ponieważ na co dzień mają oni do czynienia z ogromną ilością wyborów – jaką podłogę, jaką umywalkę czy płytki kupić do łazienki spośród tysięcy dostępnych wariantów, a jeszcze są przecież kuchnia, salon i inne pomieszczenia. Dlatego uznaliśmy, że nie chodzi o to ile produktów pokażemy, ale które i w jaki sposób. I jakie dzięki temu zbudujemy zaufanie do firmy, jej pracowników. Bo właśnie o to chodzi. Przy tym nadmiarze wszystkiego dobrze jest mieć kogoś, kto nas pokieruje, ale komu ufamy. Warszawski salon to zaufanie skutecznie buduje. Poprzez pewną teatralność wnętrza, pieczołowity i przemyślany dobór materiałów wykończeniowych, a przede wszystkim pokazanie – jedynie albo aż - crème de la crème oferty Bozza.  I jest jeszcze czynnik ludzki. Zadbaliśmy o to, by pracownicy mieli takie warunki pracy w swojej części biurowej, że będą chętnie przychodzili do showroomu. Ich pozytywne nastawienie ma przecież wpływ na atmosferę panującą w showroomie. 

Zróbmy sobie krótki spacer po zaprojektowanym przez Pana warszawskim wnętrzu showroomu.

Droga po nim imituje trochę pewną stałą sekwencję zdarzeń. Najpierw wchodzę i moje zmysły mówią mi czy dobrze się tu czuję. Jest więc przyjaźnie, przestronnie i recepcja, która mówi – nie jesteś tu sam oraz wielka ściana wyłożona jedną z wiodących płytek oferowanych przez Bozza. Już wiem, gdzie jestem. Dalej mogę skręcić do części, w której polska marka Zajc prezentuje swoją najlepszą moim zdaniem kuchnię w fornirze i kamieniu. To niezależna przestrzeń, ale idealnie pasuje, bo - również wyselekcjonowana - koresponduje z jakością premium wszystkich znajdujących się tu produktów. Obok mamy galeryjnie biegnącą, podzieloną na 8 części przestrzeń, w której prezentowane są te naprawdę najlepsze produkty oferowane przez Bozza. Dalej jest wygospodarowane miejsce z wysokimi stolikami i hokerami, przy których można przysiąść z próbkami, dopasować materiały, porozmawiać z pracownikami firmy. Mają swoje biurka po sąsiedzku. W showroomie panuje spokój i porządek – idealna przestrzeń do przemyśleń i twórczej pracy. Płytki łazienkowe prezentowane są za pomocą katalogu na kółkach: ramach wysuwanych ze ściany. Jeśli pokazane są umywalki to tylko te naprawdę wyselekcjonowane, podobnie jak elementy armatury. Ucieczka od masowości – uznaliśmy - sprzyja właściwym wyborom. 

Krakowski salon opiera się na podobnych założeniach?

Nie, ale one się wzajemnie świetnie uzupełniają. Do showroomu w Warszawie przychodzimy po wrażenia i inspiracje, a zainspirować może nas nie tylko wyselekcjonowana oferta Bozza, ale również np. architektoniczne oświetlenie marki Kreon, którą osobiście bardzo cenię. Zainspirować nas też mogą wielkoformatowe ściany czy podłoga wykonana wcale nie z płytek, a żywicy. Z kolei krakowski showroom pokazuje skalę możliwości firmy. Tu przychodzi się po to, by cieszyć się dużym wyborem. Na ogromnej przestrzeni widzimy wszystko to, co jest potrzebne, by zaprojektować łazienkę w wybranym stylu i przy określonym budżecie. Ten budżet jest tu ważniejszy niż w warszawskim showroomie, w którym na pierwszym miejscu pozostaje estetyka. 

Te różnice ujawniają również kolory wykończeniowe showroomów, prawda?

Tak, w Warszawie dominują czernie, to one budują tę teatralność wnętrza, a w Krakowie część ekspozycyjna na parterze jest jasna. Sprawia wrażenie jeszcze bardziej przestronnej, z dużą ilością światła dziennego. Przy projektowaniu showroomów dużo rozmawialiśmy z handlowcami firmy i wsłuchiwaliśmy się w ich uwagi. W Krakowie początkowo część, w której prezentowane miały być tkaniny, była nieoświetlona naturalnie, brakowało okien. Pracownicy stwierdzili, że ono jest nieodzowne w przypadku identyfikacji kolorów i ich doboru. Co więc zrobiliśmy? Dorobiliśmy je! I to właśnie uznaję za największy sukces obu tych projektów. One się udały, bo opierały na rozmowach, ścieraniu się poglądów, słuchaniu różnych racji, a potem szukaniu najlepszych rozwiązań. To dzięki temu warszawski showroom jest miejscem, w którym nie patrzymy na zegarek i mamy ochotę na leniwą rozmowę o dobrym designie a krakowski zapewnia przyjazną przestrzeń wyboru. 

www.bozza.pl 

www.pulva.pl