Kuba Badach, fot. Martyna Galla/Van Dorsen Talents |
ELLE Kto dał Ci większe wsparcie: ojciec czy mama?
K.B. Obydwoje. Zawsze miałem z nimi świetny kontakt i do tej pory tak jest. Rodzinę mam obłędną – zawsze lubiliśmy swoje towarzystwo. Nie jest w końcu standardem, że niemal 30-letni facet spędza wakacje z rodzicami i z bratem. Teraz jest to niemożliwe ze względów czasowych, ale kilka lat temu była to dla nas norma.
ELLE A z bratem rywalizujesz czy się przyjaźnisz?
K.B. Jesteśmy bardzo mocno związani. Dałbym się za niego pokroić. Szczerze mówiąc, uważam go za jedną z najlepszych osób, z jakimi los mnie zetknął. Jest świetny, ma genialną osobowość i niesamowity umysł. Choć jest ode mnie sześć lat młodszy, jestem jego fanem.
ELLE Zdarzyło Ci się zawieść na bliskiej osobie?
K.B. Nie. I mam nadzieję, że to nigdy nie nastąpi. Mam niesamowite szczęście do ludzi. Na mojej orbicie pojawiają się niemal wyłącznie osoby o podobnym do mojego spojrzeniu na świat, które w podobny sposób wartościują rzeczy. Zresztą jestem zwolennikiem teorii, że to, co wysyłasz, dostajesz. Jestem długodystansowcem pod każdym względem, nie uprawiam sprintów. Wierzę, że na wszystko przychodzi czas, że w odpowiednim momencie wszystko wskakuje na swoje miejsce, nie ma sensu niczego przyspieszać. Może dlatego nie byłem zainteresowany skorzystaniem z różnych propozycji kariery w muzyce pop. Od zawsze czułem, że dopiero po trzydziestce zacznę żyć naprawdę.
ELLE Teraz intensywnie interesują się Tobą paparazzi. Jak na to reagujesz? Jest to dla Ciebie zabawne, irytujące?
K.B. Szczerze? Koszmarne. Wzbudza we mnie wyłącznie negatywne emocje. Niepojęte są dla mnie agresja, buta i chamstwo niektórych paparazzi.
ELLE Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że to się nie skończy. Raczej się nasili, gdy zdecydujecie się na dziecko.
K.B. To chore. Zamierzam z tym walczyć.
ELLE Jednak tak jest już niestety na całym świecie!
K.B. Cóż z tego? Nie akceptuję tego, że ktoś wchodzi brutalnie w moje życie prywatne. Że uznaje, iż ma prawo do wypisywania wyssanych z palca bzdur na temat mój i mojej rodziny, przykrych dla nas, zniesławiających i kłamliwych. Zostałem wychowany inaczej. Mam szacunek dla prywatności drugiego człowieka i takiego szacunku oczekuję wobec siebie. Wcześniej nie obserwowałem tych zjawisk, nie interesowały mnie plotkarskie pisma ani ich zawartość. Nie pojmuję, jak kogokolwiek może interesować to, gdzie ktoś robi zakupy, co kupuje, z kim poszedł i jak się ubrał. Jeśli ploty stanowią dla kogoś niezbędną rozrywkę, to mu współczuję. Nie uważam, że trzeba się z tym godzić, bo tak jest wszędzie. Jeśli ktoś zatruwa mi życie, śledzi mnie cały dzień, jeździ za mną – to jest nękanie. Czyn karalny.
ELLE Kiedy oglądałem zdjęcia z Waszego ślubu, pomyślałem, że nie chciałbym znaleźć się w podobnej sytuacji! Gapie, tłoczący się paparazzi. Straszne! A to powinien być najważniejszy dzień w życiu dla mnie, mojej żony i rodziny.
K.B. Owszem, medialny amok i paparazzi asystujący nam tłumnie przez całą drogę do kościoła byli stresujący, ale choć nie było to łatwe, zostawiliśmy negatywne emocje przed wejściem do kościoła. To był nasz dzień i nie było sensu psuć go sobie. Nie pozwoliliśmy, by rzeczy, które działy się obok, rozproszyły nas, oderwały od tego, co najważniejsze. Pomógł w tym nasz przyjaciel franciszkanin, który wygłaszał kazanie. Za pomocą kilku zdań to, co mogło stać się rodzajem szopki, przekształcił w rodzinną, bardzo intymną, podniosłą, cichą i bardzo zamkniętą uroczystość.